Jesienią, każdego roku, znajduję takiego jednego pluskwiaka, który uparcie wraca do mojego mieszkania i nie chce odejść. Co go wyniosę do ogrodu, wraca. Nawet nie wiem kiedy. Często w ciągu dnia otwieram drzwi do ogrodu, pewnie wykorzystuje ten moment i cichcem wlatuje z powrotem. Najczęściej znajduję go na biurku. Chowa się za monitorem komputera. Kiedy go nie widzę jest OK., ale kiedy zabrzęczy i ląduje na blacie biurka, wtedy jak oparzona zrywam się z fotela, biorę chusteczkę higieniczną i łapię go w nią. I znów wynoszę do ogrodu… i tak codziennie od od kilku dni. Wiele zdjęć jednego takiego upartego pluskwiaka (z zeszłego roku) zamieściłam > tutaj.