Z cyklu: "Przemyślenia obrazem poparte"
Inne moje Blogi to: 1. "Kącik dla Czytających" - Blog literacki; 2. "Na cętce źrenicy i w obiektywie" - Blog fotograficzny
poniedziałek, 9 grudnia 2019
piątek, 6 września 2019
Na pohybel PiS-kim propagandowym tubkom na FB
Swoich humanitarnych poglądów się trzymamy
i PiS-kim PROPAGANDOWYM tubkom na FB
środa, 28 sierpnia 2019
niedziela, 25 sierpnia 2019
piątek, 23 sierpnia 2019
wtorek, 20 sierpnia 2019
poniedziałek, 19 sierpnia 2019
niedziela, 18 sierpnia 2019
poniedziałek, 12 sierpnia 2019
piątek, 2 sierpnia 2019
Moja Duma...
Uwaga,
będę się chwalić... ;) Moja Wnuczka (od dziś) PROFESJONALNĄ
MODELKĄ. Oto link do Jej profilu w AGENCJI ROTHCHILD:
I co
tu dużo mówić... serce mi rośnie. ;)
środa, 31 lipca 2019
piątek, 19 lipca 2019
piątek, 12 lipca 2019
Bujaniem na kaprysy lata
Buja się
Halszka wysoko
i puszcza do
lata oko...
Może się w
końcu wzruszy?
Może
nareszcie się ruszy?
...Ależ
się ta Halszka rozbujała! ;)
środa, 3 lipca 2019
sobota, 8 czerwca 2019
środa, 22 maja 2019
niedziela, 19 maja 2019
wtorek, 14 maja 2019
piątek, 10 maja 2019
wtorek, 7 maja 2019
poniedziałek, 6 maja 2019
sobota, 27 kwietnia 2019
czwartek, 18 kwietnia 2019
sobota, 6 kwietnia 2019
czwartek, 28 marca 2019
niedziela, 24 marca 2019
sobota, 19 stycznia 2019
Nie dajmy się depresji
Zima daje się nam we znaki. A do wiosny jeszcze daleko.
Musimy sobie jakoś radzić, aby nie popadać w stany depresyjne.
Najlepszą metodą w tym względzie jest częste przebywanie na
łonie natury. Bez względu na pogodę. W słoneczną oczywiście
przede wszystkim. Pisałam o tym we wpisie pt. "Promieniami słońca w depresję".
Jeśli ktoś nie ma czasu, albo ciężko mu się zmusić
do wyjścia z domu, proponuję taką oto kąpiel słoneczną...
Na zdrowie!
czwartek, 10 stycznia 2019
Prezent od kota
Sąsiedzki
kot znów przytargał mi prezent. Bardzo mi nie odpowiada taki
prezent. Ale co mam zrobić, jak do niego to nie dociera, że nie
życzę sobie żadnych prezentów od niego, a już zwłaszcza
takiego.
Mam taki
zwyczaj od lat, że poranną gimnastykę zaczynam w łóżku zaraz po
przebudzeniu, potem kontynuuję ją na podłodze sypialni, a kończę
w ogrodzie. Bez względu na pogodę schodzę do ogrodu na bosaka i
ćwiczę jeszcze jakiś czas.
Jakie
było moje oburzenie i obrzydzenie jednocześnie, kiedy schodząc ze
schodków wdepnęłam bosą stopą w coś miękkiego... Była to
martwa mysz. Fuuuj! Myślałam, że mnie coś trafi. Od razu
odechciało mi się gimnastyki. Na jednej nodze, tej czystej
oczywiście, pognałam w podskokach do łazienki, by to coś zmyć ze
stopy... Z obrzydzenia nie mogę nawet nazwać tego co to było. Na
koniec szorowania stopę zdezynfekowałam z każdej strony i
próbowałam zapomnieć o tym incydencie. Nie udawało mi się jednak.
Na
śniadanie oczywiście odeszła mi ochota. Koniecznie musiałam zająć
czymś myśli. — "Najlepiej zabrać się od razu za pisanie"
— pomyślałam. Włączyłam komputer i czekałam na wenę. Nie
przychodziła jednak. Za nic nie mogłam się skoncentrować. Kątem
prawego oka ciągle widziałam mysz. Wszak biurko mam akurat przy
oszklonych drzwiach do ogrodu. Kiedy już chciałam je zasłonić
kotarą, nagle zauważyłam zbliżającego się "darczyńcę".
Kot
najpierw przysiadł przy martwej myszce i co rusz zaglądał w moją
stronę. Po chwili złapał ją w zęby i wskoczył z nią na schody
z zamiarem władowania się do mnie do pokoju. Rany, myślałam, że
zwymiotuję. Natychmiast zatrzasnęłam mocno drzwi, by dziad się
nie wcisnął do środka. Już nieraz tak robił. Głową otwierał.
Obrażony
postał tak chwilę i po chwili z powrotem zszedł ze schodów. Na
szczęście razem z myszą. Bałam się, że mi ją zostawi na
wycieraczce. Już też tak parę razy było.
Na trawie
odstawiał jakieś dziwne zabawy ze swoją ofiarą. Podrzucał ją
wysoko i łapał w zęby albo odbijał łapami i znów chwytał
zębami. Pewnie takim oto sposobem próbował mnie zachęcić do
przyjęcia prezentu.
Kiedy
zobaczył, że nic nie wskóra, w końcu sobie poszedł. Ale mysz
oczywiście zostawił. W tym samym miejscu, tuż przy schodach.
Pisanie
miałam z głowy w tym dniu. Za nic nie mogłam się skupić z tą
świadomością, że ona biedna leży tam martwa i rozdeptana przez
mnie... brrr!.. Czekałam aż zniknie. Nie wiedziałam jak. Ale
czekałam.
W końcu
się doczekałam. Wieczorem porwała ją wrona. A ulewny deszcz, na
szczęście, zmył wszystkie po niej ślady. Mogłam wreszcie
zapomnieć o tym niefortunnym prezencie.
Chyba już
nigdy nie polubię kotów... A ciągle mam z nimi do czynienia. Nie
wiem czemu tak się dzieje. Co one chcą ode mnie?
Pisałam na ten temat obszerniej we wpisie: "Nie lubię kotów", a także "Kotu na ratunek".
wtorek, 1 stycznia 2019
Życzę udanego Nowego Roku...
Anno Domini 2019
By zdrówko Wam nie szwankowało,
By w Rodzince dobrze się działo,
By każde marzenie się spełniło,
I w ogóle... By świetnie było!
Happy New Year!
Glückliches Neues Jar! Bonne Année! Gott Nytt År! Buon Anno! С
Новым Годом! З НовимPоком!
Subskrybuj:
Posty (Atom)