poniedziałek, 29 stycznia 2018

Moja dzisiejsza niedziela

No i się doigrałam. To znaczy doigrałam się, ale zupełnie niechcący a z serdeczności wrodzonej. Wczoraj miałam gości, i jak to ja, na przywitanie wszystkich wystartowałam od razu z całowaniem z dubeltówki... zanim jeden z moich gości zdążył mi zameldować, iż czuje się grypowato. No i mam za swoje. Że też zawsze muszę być taka hop do przodu ze swoimi uczuciami. Ciągle zapominam, że jest na ten temat polskie przysłowie, które mówi: — „Nie należy być takim hop do przodu, bo może nas z tyłu zabraknąć”. — Może nie tak całkiem o nim zapominam, bo jeśli chodzi o inne rzeczy to go nawet nieraz w pamięci deklamuję — zanim zadziałam. Bo też nie uśmiecha mi się niepotrzebnie z czymś przed szereg wyłazić, by w konsekwencji wyglądać jak przez przysłowiowe okno. Jednak gdy w grę wchodzą uczucia to ni jak opanować się nie mogę. Już taka jestem… wylewna. I rady na mnie nie ma.

I właśnie dzisiaj, w tak piękny letni dzień, przyszło mi ponosić konsekwencje tej swojej uczuciowej wylewności. Czuję się grypowato… O rany, mam tylko nadzieję, że to żadna świńska grypa. E nie, na pewno nie! No ale jakby nie patrzeć, każde grypsko jest świńskie, bo też chory na nią człowiek czuje się świńsko.

Okey, kończę już to swoje marudzenie i zabieram się za leczenie. Znam się trochę na różnych takich domowych sposobach, bo też po mojej kochanej babuni odziedziczyłam gen, który odpowiada za zielarskie zapędy. Mam też spisane wszystkie jej porady w razie gdyby mi coś z głowy wyleciało… A więc, do leczenia marsz! Samoleczenia.

Sposób na chorobę

Pogodnie i słonecznie dziś dookoła…

Ja też jestem pogodna, lecz nie wesoła.

Bo jakże wesołą mam być kochani,

Skoro się czuję tak jakoś do bani?

Potężne grypsko mną zawładnęło,

Choć nie wiem jak i skąd się wzięło.

Lecz ja się choróbsku wcale nie daję,

Wytaczam działa i do walki staję!

Swoim sposobem — starej zielarki

Zażywam zioła — najlepszej marki.

Raz lampa na podczerwień, raz inhalacja,

To znów napotne sole i nowa kreacja.

Zmieniam piżamy jedna za drugą,

By w strugach potu nie siedzieć długo.

Co sił i pomysłów walczę z chorobą,

By nie rządziła kolejną mą dobą.

Jutro do życia zamierzam wstać zdrowa

I myśleć pozytywnie — zacząć od nowa.


Eee tam, będę walczyć. Zarządzam krótki rozejm... Zasuwam do ogrodu i do słoneczka się wyłożę. A nuż mi pomoże?


Schody do mojego ogrodu

HKCz
26.07.2009