poniedziałek, 29 stycznia 2018

Sobota, mój ulubiony dzień

Piękny, słoneczny dzień się u nas dziś zapowiada. Prawdziwie letni. Niedawno wróciłam z lasu, to wiem, co mówię. Tam miałam sposobność dokładnie w pogodzie się rozeznać, by móc prognozę na ten mój ulubiony dzień tygodnia przewidzieć. Kiedy wchodziłam w zieleń lasu, osnuta była jeszcze mgłą.

 
 

 

Po godzinie mgła opadła. Ukazał się przepiękny błękit nieba. Ptaszki coraz głośniej i weselej świergoliły i co rusz wzbijały się ponad wierzchołki drzew. A to już nieomylny znak, że czeka nas piękna pogoda.

Och, jakże szczęśliwa wróciłam do domu. Teraz mam zamiar zająć się nicnierobieniem. I tradycyjnie już, w moim ogrodzie, w wygodnym fotelu, w cieniu parasola zająć się czytaniem. Będę się też objadać truskawkami i obserwować cudowne kwiatuszki, których się coraz więcej na drzewie jakimś cudem pojawia. Piękności te pysznią się kolorem chabru. Skupione są w kilku miejscach, ale też i pojedyncze po drzewie są porozsypywane... Bajeczny widok!

 



W sobotę nigdy nie zajmuję się żadnymi porządkami, zakupami, czy jakimiś tam innymi prozaicznymi rzeczami. Nie, i już! To taki mój wewnętrzny bunt, który mi pozostał z dzieciństwa. Bo też wówczas, kiedy dziewczęciem jeszcze byłam, akurat w każdą sobotę trzeba było poprać, poprasować, poukładać, pokupić, posprzątać etc... etc! Mnóstwo rzeczy na „p”, trzeba było robić.

Jakoś tak za komuny było głupio. Wszyscy sprzątali tylko w sobotę... Aż się kurzyło. Tak samo było z większymi zakupami. Tak jakby innego dnia na takie przyziemne rzeczy nie było. Brrr…! Ależ tego nie znosiłam. Dlatego też, od kiedy stałam się dorosłą i mam swój dom, zawsze w tygodniu robię te wszystkie rzeczy na „p”.

Sobota jest dla mnie dniem wypoczynku. W sobotę, jedyne czym ręce mogę sobie pobrudzić, to pieczeniem. No i właśnie dzisiaj, na wieczorną wizytę gości chcę coś upiec… Zaraz, ale co ja mam upiec? O, już wiem! Parę dni temu znalazłam w Internecie oryginalny przepis pewnej babeczki na babkę pn. "babeczka" To jest myśl! Pod wieczór przepis ten zostanie przeze mnie wykorzystany. Upiekę dwie babeczki na spotkanie babeczek, czyli moich gości.


PS
Coś jeszcze chciałam… Aha, chciałam jeszcze poprzeć moje wczorajsze słowa. Zrobi to za mnie mój wiersz:
 
 
Chwile życia 

Są w życiu takie chwile,

w których zatrzymać chciałabym czas,

uśmiechać się do wszystkich mile

i wierzyć, że tak już będzie nie raz…


Są w życiu takie chwile,

kiedy chce mi się bardziej żyć,

nie zastanawiać się, co, jak i ile…

Byle oddychać, czuć… i być.


Są w życiu i takie też chwile,

gdy osuwa mi się grunt spod nóg,

widzę wszystko wtedy zawile,

zastanawiam się — czy istnieje Bóg.


Są wreszcie i takie chwile,

że nadzieja powraca znów,

wtedy uśmiecham się na powrót mile,

czuję wkoło wiosnę i zapach bzów.


I takie też chwile lubię najbardziej.

Z iskierki nadziei wykuwam wiarę,

chwytam życie za rogi hardziej…

i żyję z godnością — na swą własną miarę.

 

 
HKCz
28.07.2009