środa, 3 października 2018

Rodzinna wycieczka nad Jezioro Bodeńskie


Rodzinna, ale w okrojonym bardzo składzie. Reszta Rodzinki wybrała na ten dzień motocyklowe wojaże. Nie było co siedzieć w domu w tak piękną pogodę w ostatni dzień września, ostatnią niedzielę. Najmłodsze osoby w Rodzince z najstarszą w składzie postanowiły wybyć nad wodę. A że do Jeziora Bodeńskiego mamy zaledwie 60 km, padło na niego.
W południe wylądowaliśmy w Unteruhldingen, w niewielkim miasteczku nad jeziorem. Turystów było już bardzo mało. Większość to kuracjusze licznych tu sanatorów, jednodniowi goście, a także miejscowi. Nawet kilka Polek spotkaliśmy, które tu pracują, opiekując się starszymi osobami. Porozmawialiśmy sobie miło na różne tematy. A potem ruszyliśmy statkiem w rejs do wyspy Mainau, czyli Wyspy Kwiatów, i z powrotem.
Statek specjalnie na nas czekał. Córka, nic nam nie mówiąc, poszła kupić bilety na rejs, a ja z Wnuczkami w tym czasie spokojnie delektowaliśmy się lodami w kawiarni. Wreszcie Córka, wiedząc, że jest to ostatni rejs tego dnia, ściągnęła nas, dzwoniąc na komórkę. Cudownie się tak płynęło. Było wietrznie, ale ciepło.

Jezioro Bodeńskie leży na granicy trzech państw: Austrii, Niemiec i Szwajcarii. Jest jednym z największych jezior w środkowej Europie, zaraz po Balatonie. Jest jeziorem polodowcowym. Spływają do niego rzeki z Alp Szwajcarskich. Przede wszystkim Ren. Ma powierzchnię 534 km² i 273 km linii brzegowej. Ponad połowa brzegu znajduje się po stronie niemieckiej. Mały tylko fragment po stronie austriackiej, reszta po stronie szwajcarskiej.
Jezioro otoczone jest wzgórzami i szczytami alpejskimi. Przy dobrej pogodzie widać je wyraźnie.

Tutaj zamieszczam tylko trochę zrobionych przeze mnie zdjęć, całe ich mnóstwo zamieściłam na blogu "Na cętce źrenicy i wobiektywie".


Auto zaparkowane, wchodzimy nad jezioro.






 I już na statku...



Na dużym zoomie uwieczniłam ze statku kaplicę z zamkiem na wyspie Mainau.


Po  ponownym wylądowaniu na brzegu i po obiedzie w restauracji 
pospacerowaliśmy sobie po parku.


Roślinność tu jeszcze całkiem dobrze się trzyma. 


O, i tutaj widać rzeźby kontrowersyjnego rzeźbiarza Petera Lenka. 


Słońce chyli się ku zachodowi... Czas wracać do domu.