Często obserwuję postępy jesieni w tym jej rozlokowywaniu się u nas. Wczesnym rankiem to zawsze z kijkami, a w ciągu dnia rowerem. I z tego co zaobserwowałam, jesień najpiękniej wygląda wczesnym rankiem. Kiedy góry mgłą spowite jeszcze, kiedy las bielą skąpany. Ale to nie tylko rozkosz dla oka, to także rozkosz dla nozdrzy. Ten specyficzny zapach jesiennego lasu we mgle jest niesamowity. Płuca pracują jak miechy kowalskie. Dusza się raduje. Tak zawsze mi się wydaje, że dusza musi być gdzieś tak w okolicach płuc ulokowana. ;)
Kiedy zaś w godzinach południowych wybywam do lasu rowerem, widzę że jesień też się pięknie prezentuje, choć inaczej. A że słońca mamy w tym roku tyle, to i jesień pięknieje z dnia na dzień coraz bardziej. Przynajmniej dopóki złota jest. A jak już nas słotą witać będzie każdego ranka, też się w niej piękna dopatrzeć możemy. Wystarczy się tylko pozytywnie do niej nastawić.