czwartek, 7 czerwca 2018

Zwierzaki na wybiegu



Wiosna. Życie wre. Wszędzie. W mieście. Na wsi. Za miastem i za wsią. A tam, zwłaszcza zwierzęce. Za miastem bywam często, to też widzę i podziwiam. Ale podziwiam najczęściej tylko zwierzęta domowe. Dzikie przede mną uciekają. Mało mam czasu na ich podziwianie.  Co innego konie, krowy, owce, kozy. Te to chętnie do mnie podchodzą. Na wybiegu oczywiście. Widząc je, zawsze się koło nich zatrzymuję i zagaduję do nich. Na koniec je fotografuję. 
A potem, zdarza mi się, że ich wizerunek wykorzystuję przy pisaniu wierszy satyrycznych. Oto kilka przykładów > LINK


Krówki z pełnymi brzuchami odpoczywają, 
trawiąc trawę.


Oj...! Nie wiem, czy mam przepraszać, że przeszkadzam, 
czy udać, że nie widzę. ;)


A mówiłam, że zwierzęta same do mnie podchodzą?


Owieczki też. 


Szybko im się jednak znudziłam...


Poszły sobie równym krokiem, pobekując głośno.


Te owieczki zaś trzeba było przywołać do porządku. 
Bo jak to tak, znaku nie widzą?


Owczarek szybko do porządku je przywołał. Nie
było zmiłuj!


Kozy też do mnie podeszły. 


Zwłaszcza ta malutka kózka była mną zainteresowana.


Ale jej matka cały czas ją pilnowała, żeby nie za 
bardzo zainteresowana była.


Po chwili poszły sobie z powrotem. 


 Gęsiego poszły... Ale zaraz. Jedna koza nie spuszczała
 ze mnie wzroku. Widać to na każdym zdjęciu. 
Pewnie jej się spodobałam. ;)


Konie to ja kocham wręcz...



Chyba większość ludzi je kocha... Bo to cudowne
 zwierzęta.