Szkoda,
że maj już przeminął. To mój najukochańszy miesiąc w roku. A
w tym roku był wyjątkowo piękny. W Polsce był zbyt upalny, ale
tutaj upałów nie było. Większość dni była pogodna i słoneczna,
z przyjemną temperaturą ca. 25 st. Jedyne co było nieco uciążliwe,
to te nad wyraz intensywne pylenie. Dla alergików straszny czas.
Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek aż tak bardzo intensywne było.
Pewnie dlatego, że było wietrznie i przede wszystkim bardzo sucho. Deszcz, poza kilkoma krótkimi
burzami, w ogóle nie padał. Pyłki kwiatów wdzierały się więc niemalże
wszędzie. W mieszkaniu było ich pełno. Co rusz trzeba było
odkurzać. A na szybach, z powodu porannej rosy, trzymały się
najbardziej. Jakby je kto przykleił.
Po
ulicach zaś jeździły niesamowicie brudne auta. Żadne mycie nie
pomagało. Po chwili znów były przyprószone żółtym pyłem. A warstwa jego rosła z minuty na minutę.
Ja
swoje auto myłam dwa razy, wreszcie dałam sobie spokój i czekałam
cierpliwie na deszcz. Tak mi facet na myjni poradził. Czekać. To
czekałam. I rzeczywiście, pierwszy potężny deszcz w ostatnim dniu maja wypłukał naklejony pył
dokładnie. Poniekąd to logiczne. Z nawoskowanej karoserii pył
łatwiej spływa.
Alergiczką
na szczęście nie jestem, w pełni mogłam więc korzystać z łona
majowej natury. I korzystałam. Już nawet nie pamiętam ile wycieczek rowerowych sobie urządziłam. Po kilka razy w tygodniu wybywałam do różnych miejsc. Wcześniej zaplanowanych, albo zupełnie spontanicznie. A że jeżdżę tylko przez lasy, to też śmiało mogę powiedzieć, że z łona majowej natury korzystałam ile się tylko dało. :)
Jedną
z wycieczek była wycieczka na Raichberg. Zapragnęłam znów podziwiać
bajeczny Zamek Hohenzollernów... I podziwiałam. Ale najpierw pedałowanie 25 km przez lasy.
Jeszcze tylko kilkaset metrów i Raichberg zdobyty.
Ze szczytu góry widać piękną panoramę.
I proszę bardzo... Jest i Zamek Hohenzollernów.
Wygląda jak w bajce.
O rany! Burza nadciąga... Jeszcze tylko kilka fotek i zmykam.
Halo, halo! Jest tam kto? Z odległości 20 km zaglądam i... widzę, że jest,
i to nawet wiele osób.
Oj, coraz bliżej grzmi. Trzeba brać nogi za pas. Dobrze, że mam
rower. Będzie szybciej.