niedziela, 17 czerwca 2018

ZOOlogia stosowana (4 cz.). Grunt to pospolitym nie być

Zwierzęta towarzyszą człowiekowi od zawsze, i są jak ludzie, czują. Miejmy więc serce dla nich i kochajmy je jak bliźniego. I te domowe, i te dzikie. Ich życie zależy w dużej mierze od nas.


Zwierzaki domowe i niedomowe w mojej domowej galerii


- Z drogi! Tu ja pilnuję!
Przekroczysz teren… nie daruję!


- I co się gapisz jak ciele na malowane wrota?!
A z resztą, gap się, skoro naszła cię taka ochota.


- Etatowy dzwonnik na pastwisku, to fucha nad fuchami.
Nie wierzycie? Popatrzcie i… zatrudnijcie się sami.


- Uważaj, byczkiem Fernando nie jestem!...
Ale zapraszam, bardzo zapraszam na moją fiestę.


Koń jaki jest, każdy przecież widzi...
Niektórzy się go boją, nikt jednak z niego nie szydzi.


Siwy koń staruszek pasie się i prycha,
chciwie wciąga chrapami powietrze i… do kasztanki wzdycha.


Kasztanka młoda w stronę siwego konia prycha:
- Widzę staruszku, że przemawia przez ciebie pycha!


- Ech, wy, rasowe konie,
czasami z was to wielkie wałkonie!


- Cześć! Jestem kozioł Bodzio, który nie bodzie…
Za bezstresowym wychowaniem jestem, bo jest teraz w modzie.


- Zapraszamy do siebie... Zapraszamy!
Ale tylko dobrych ludzi, złych rogami wypraszamy.


- Jedziemy na wycieczkę - autostopem!
Kierunek Pacanów... i z powrotem.


Woła kozioł na widecie:
- Sami wchodzicie i sami się anonsujecie!


- Ja się boję, ja chcę do mamy!!!
A która to moja mama, jak ich tyle tu mamy?


- Tak jak my, nikt nie jest spolegliwy...
Przyznaj szczerze, bądź sprawiedliwy.


Miłe tête-à-tête potrzebne jest każdemu,
nawet zwierzęciu typowo stadnemu.


Do jakiekolwiek rodziny nie zajdziesz,
tam czarną owcę - zawsze - znajdziesz.


Pasą się osły pasą...
a ludzie przechodząc obok, wciąż się do nich łaszą.


- Tak, jestem osioł, ale nie taki znów uparty…
Ty z tym pstrykaniem zdjęć jesteś bardziej uparty.


Dzik jest dziki, ale nie zawsze zły…
Zły jest tylko wtedy, kiedy pokazuje kły.


- My też świniami jesteśmy, ale nie dzikimi...
Przybyłyśmy z Hanoi, jesteśmy więc:… no, no…?! Tak, wietnamskimi.


- To ja, wiewiórka, czekam tu od rana,
aż wyjrzysz przez okno i dasz mi banana.

(Ta wiewiórka często odwiedza mój ogród. Jest łasa na banany. Raz rzuciłam
 jej kawałek i widać, że jej posmakował. Przybiega teraz niemalże 
codziennie, wspina się na jabłoń i... czeka, spoglądając w moje okno).


- Uwielbiam orzeszki, każdy o tym wie...
Niech więc każdy o tym pomyśli, zanim wszystkie zje.


- Czarnej wiewiórki jeszcze tu nie było?
To dobrze, bo wraz z nią, śniadanko by moje wybyło.


- Tak, tak, nie dziw się, czarna wiewiórka jestem.
Dlaczego czarna? Bo... naturalna jestem.


To ja – naturalniejsza - jeszcze jestem!
Bo trochę ruda i trochę czarna jestem. 

HKCz
(26.07.2012.)