piątek, 28 grudnia 2018

Święta, święta... i po świętach

Jak minęły te najpiękniejsze rodzinne święta w roku? Pewnie bardzo różnie. Jak zwykle. Poszperałam nieco w Internecie, aby się dowiedzieć — jak różnie. No i przyznam szczerze, mam ambiwalentne uczucia. Bo też najpierw weszło mi się na komunikaty policyjne, a te meldują, jaki jest bilans wypadków drogowych w okresie świątecznym. A jest przerażający. W okresie świąt (od piątku) na polskich drogach doszło do 443 wypadków, w których zginęło 36 osób, a 541 zostało rannych. I chociaż funkcjonariusze uważają, że Wigilia oraz świąteczny czas upłynęły pod znakiem bezpiecznej jazdy i że to najbezpieczniejsze święta od lat, to przecież każda śmierć na drodze jest ogromną tragedią dla bliskich. Bilans pożarów też nie jest zbyt pocieszający. Doszło do 1050 pożarów, w których zginęło 21 osób, 54 zostały ranne. 

Podsumowując okres świąt, policjanci twierdzą też, że tym razem było o wiele mniej bezmyślnych śmiałków, którzy zdecydowali się siadać za kółkiem po pijanemu. Od piątku i przez okres świąt zatrzymano 1275 pijanych kierowców. No nie wiem... i czym tu się chwalić? Przecież ta liczba jest porażająca! Nie mogę tego pojąć, jak to jest możliwe, żeby aż tyle osób na podwójnym gazie jeździło. Zwłaszcza teraz, kiedy na drogach są tak ciężkie warunki, do tego wzmożone kontrole policji. Co za ludzie? Jak oni mogą w ogóle siadać za kierownicę w stanie wskazującym? Nic, tylko zupełny brak odpowiedzialności i wewnętrznej dyscypliny... Po prostu głupota! Ale i społeczne przyzwolenie. Niestety!

Na różnych forach internauci narzekają na masę nietrafionych prezentów, na przejedzenie, na niestrawności, na kłótnie rodzinne przy stole wigilijnym i świątecznym. Zwłaszcza na tle politycznym. Można by tak wyliczać i wyliczać, co też złego ludziom się w te święta przytrafiło... Rany, to po co te święta właściwie są? Czy z wiarą mają coś wspólnego? U niektórych z pewnością tak. Ale czy jest jeszcze wielu takich prawdziwie, zgodnie z zasadami wiary świętujących? Oto jest pytanie.

Zastanawia mnie jeszcze coś. Mianowicie to, że tak wiele osób pisze jak bardzo świąt nie lubi i narzeka, że co roku tylko się męczy z rodziną przy stole świątecznym, gdyż wszyscy się o byle co kłócą i boczą na siebie. No to przepraszam, ale ja tu czegoś nie rozumiem... Skoro człowiek już z góry wie, że będzie się męczyć, to powinien unikać takich męczących sytuacji. OK., raz, dwa razy — dla wyższych celów — może się pomęczyć... Ale co roku? No jak to tak? Czy nie lepiej, aby taki męczący się człowiek sam sobie zorganizował święta i je przeżył po swojemu? Co, brak odwagi? Bo co ludzie powiedzą?
Wychodzi na to, że Polacy jednak bardzo lubią się męczyć... Męczyć się i narzekać. Narzekać... i dalej się męczyć. Pewnie to już taka cecha narodowa.

Ja jednak myślę, że aż tak źle to chyba nie było, że wielu Polaków miło spędziło święta. Co do policyjnego bilansu, to nie ma zmiłuj. Trzeba się z nim pogodzić. Statystyki też się nie zmieni. Ale co do opisów internautów, można by mieć zastrzeżenia. To znaczy, nie można na podstawie ich komentarzy generalizować i twierdzić, iż we wszystkich rodzinach święta były be. Na forach internetowych piszą w większości takie osoby, które z natury lubią krytykować i ciurkiem narzekać. Ci, co są pogodni, pozytywnie nastawieni do życia, dalecy są od narzekania. Rzadziej też piszą. Na pisanie pewnie szkoda im czasu. Bo każdą chwilkę wolą pięknie przeżyć. Dla siebie, dla bliskich.

Koniecznie muszę w tym miejscu wspomnieć też o czymś, co w okresie świąt bardzo poruszyło moje serce. Chodzi mi o polską akcję ”Szlachetna paczka”. To bardzo chwalebne i pocieszające, że tyle osób wzięło udział w tej jakże szlachetnej akcji. Widać, że Polaków stać na empatię i chętnie pomagają innym w potrzebie. Chylę czoła przed takimi Polakami! Widząc radość i łzy wzruszenia u obdarowanych ludzi, zwłaszcza dzieci, serce rośnie.

Pewnie komuś może się to wydawać dziwne, że ja choć tyle już lat żyję na Obczyźnie, to tylko do świąt w Polsce się odnoszę. Dla mnie to nic dziwnego. Bo ja Polską żyję... i tak jakby w Polsce. U mnie w domu wszystko jest po polsku. Codziennie słucham polskiego radia. Telewizję też polską oglądam. Po polsku też obchodzę z dziećmi wszystkie święta. Mimo, iż mamy obecnie Niemkę i Francuza w rodzince. No, może obchodzimy je też i nieco po naszemu — zmodernizowane. Jesteśmy ludźmi bardzo aktywnymi, kochamy ruch na świeżym powietrzu, dlatego zanim zasiądziemy do stołu świątecznego, idziemy do lasu na długi spacer. I to bez względu na pogodę. Jak jest śnieg to i na narty w góry. A potem już świętujemy tak jak w Polsce. Z dzieleniem się opłatkiem w Wigilię włącznie. Tutaj w Niemczech opłatka nie uświadczysz, ale ja opłatek zawsze mam. Moja Mama już o to dba i co roku przed Bożym Narodzeniem mi przysyła.


Muszę przyznać, że u nas jeszcze nigdy nie doszło do jakiś niesnasek przy świątecznym stole. Zaryzykuję stwierdzenie, że tak jest dlatego, gdyż u nas nie pije się alkoholu. Jak już, to czasami symboliczną lampkę wina do posiłku.

środa, 26 grudnia 2018

Świętujemy Święta Bożego Narodzenia


Cały rok czekamy na te piękne chwile.
Wreszcie mamy święta — spędźmy je mile.



A po świątecznym biesiadowaniu życzę miłego spacerku
po śnieżnobiałym lesie… ku zdrowotności i dobremu samopoczuciu... I?

Świętujmy dalej radośnie...
I niechaj nam wszystko rośnie,
Oprócz brzucha — oczywiście,
Wszak to balast... Fuuuj, rzeczywiście. 


sobota, 22 grudnia 2018

Z szopką i życzeniami

Stajenkę zmajstrowała moja 7-letnia Wnuczka.


Idą święta. Zbliża się Nowy Rok. Najbardziej przez nas wyczekiwany czas w roku. Bo to czas bardzo rodzinny, obfitujący w wiele miłych chwil i spotkań. Ciepły, mimo zimy za oknem.

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam, moi drodzy blogowi
Przyjaciele oraz bezimienni Czytelnicy, dużo radości, szczęścia,
miłych spotkań w gronie rodzinnym oraz wielu wspaniałych wrażeń.
A w Nowym Roku 2019 życzę przede wszystkim zdrowia, pomyślności
i samej pozytywnej energii. Oby ten Nowy Rok był jeszcze
piękniejszy i lepszy od mijającego…
Bądźcie szczęśliwi!

A oto zabawna niespodzianka. W każdej Mikołajkowej czapeczce drobniutki, acz znaczący prezencik. Tylko wybierać i… cieszyć się. Niech żyją święta! Merry Christmas!



Wesołych Świąt! Merry Christmas! Frohe Weihnachten! Joyeux Noël! Καλά Χριστούγεννα! Buon Natale! Linksmų Kalėdų! С Рождеством! Veselé Vánoce!

piątek, 21 grudnia 2018

Nadchodzą święta…

Święta Bożego Narodzenia, to piękny czas. To czas, na który z wytęsknieniem czekamy. Obchodzone są jako najbardziej rodzinne święta ze wszystkich świąt w roku. W każdym niemalże domu panuje już świąteczna atmosfera. Jeszcze kilka dni i będziemy świętować.


Zanim jednak czas świętowania nastąpi, życzę wszystkim, a i sobie przy okazji, abyśmy zawsze umieli wprowadzić się w miły nastrój jeszcze przed świętami. Przed spotkaniami w gronie rodzinnym, i nie tylko, aby w czasie świąt móc już tylko rozkoszować się pięknymi chwilami, które dadzą nam zadowolenie z życia i na zawsze pozostaną w naszej pamięci.

U nas, w naszych trzech domach na Obczyźnie, świąteczny nastrój panuje już od kilku dni. Zwłaszcza wśród dzieci, moich Wnuków. One bardzo radośnie przeżywają ten czas. I aby pogłębić świąteczny nastrój, same już ubrały pachnącą, prosto z lasu, choineczkę. Po domu rozchodzi się więc już cudowny zapach… Zapach świąt.




Wczoraj, późnym wieczorem, przypatrywałam się księżycowi. Księżyc jutro wejdzie w pełnię jest już więc ogromny i świeci intensywnym światłem. Byłam zachwycona jego pięknem. Niebo było bezchmurne mogłam więc go bez problemu fotografować. Jakie było moje zdziwienie, kiedy przeglądając zrobione zdjęcia na komputerze, na jednym z nich zobaczyłam taki oto widok:

(Zdjęcie księżyca w pełni jest autentyczne. Sama je zrobiłam).


Pozdrawiam Wszystkich moich Czytelników oraz życzę miłego przedświątecznego 
 nastroju! I bądźcie grzeczni, Mikołaj ciągle patrzy. ;)

poniedziałek, 17 grudnia 2018

Joylii wczoraj, JOME` dziś

Joylii zmieniła nazwę na JOME` Design z przyczyn obiektywnych. I pod taką właśnie nazwą funkcjonuje już prawie od miesiąca. Nazwa też piękna, i wiele znacząca dla Właścicielki Firmy. Dla mnie zresztą też, ale nie będę zdradzać genezy jej powstania. Nie spytałam Właścicielki czy mi wolno.

Z chwilą zmiany nazwy powstała też oficjalna strona Firmy, oto do niej > LINK

Można "wdepnąć" tam do SKLEPU i sobie pooglądać biżuterię ze szlachetnych kamieni oraz jej cenę.
Jeśli się komuś tam coś spodoba, łatwo zrobić zamówienie. Myślę, że w tym jakże świątecznym czasie to prezent pod choinkę jak znalazł. ;)

Nowa nazwa.





Ostatnia fotka z nazwą Joylii. :)


Więcej fotek z aktualnej prezentacji biżuterii zamieszczam na blogu fotograficznym, oto > LINK

***
Namiary do JOME` Design:


Na temat biżuterii Joylii, obecnie JOME` — piszę również > TUTAJ
Wiele sztuk biżuterii JOME`oraz Jej fotografie prezentuję sukcesywnie > TUTAJ

niedziela, 16 grudnia 2018

Promieniami słońca w depresję



Dobroczynny wpływ światła na zdrowie znany jest od stuleci. Już starożytni medycy wiedzieli, że najlepszym lekarstwem na poprawę samopoczucia jest światło słoneczne i swoim pacjentom zalecali jak najczęściej zwracać oczy w kierunku słońca.

I my, ludzie XXI wieku, też o tym wiemy. Dzięki nauce wiemy jeszcze więcej. O tej wiedzy przypominamy sobie zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, kiedy to niedobór światła słonecznego zaczyna źle wpływać na nasze samopoczucie. Niektórzy z nas jakoś sobie radzą i aż tak mocno nie odczuwają skutków niedoboru światła słonecznego. Zwłaszcza ci, którzy nawet mimo złej aury za oknem często bywają na dworze. Ja należę do takich właśnie osób i rzadko mam złe samopoczucie. Jest jednak wiele takich osób, które czują się naprawdę źle w tym okresie i cierpią na tzw. depresję sezonową.

Wprawdzie tegoroczna jesień nie szczędziła nam słońca i w zasadzie zbytnio narzekać nie powinniśmy, jednak, jakby nie patrzeć, dni są o wiele krótsze niż w okresie lata i nie każdy też ma możliwość skorzystania z dobrodziejstwa słońca. Nie każdy z jego promieni może korzystać do woli.

Wiele jest też osób, które w ogóle podatne są na depresję, więc w okresie jesienno-zimowym czują się jeszcze gorzej i najchętniej nie wychodziłyby z łóżka. Specjaliści uważają, że nic w tym dziwnego, iż czują się źle, bowiem istnieje ścisły związek między występowaniem depresji a ilością światła dziennego. Odpowiedzialna jest za to m.in. serotonina, zwana hormonem szczęścia. U osób cierpiących na depresję bardzo często odnotowuje się jej niski poziom. A to właśnie światło stymuluje jej wydzielanie... I koło się zamyka.

Korzystajmy więc z promieni słonecznych jak najczęściej. Kiedy tylko się da. Bo warto. Warto się zmusić. Dla zdrowia. Dla lepszego własnego samopoczucia, a w konsekwencji, dla lepszego samopoczucia całej rodziny.

Niech nam Słońce świeci jak najczęściej i jak najdłużej. A my, jazda na dwór — zażywać kąpieli słonecznej. I?... Na pohybel depresji!

sobota, 1 grudnia 2018

Joylii Design w Chinach

Niedawno Joylii wybrała się do Chin. Wprawdzie była tam parę zaledwie dni, ale, jak opowiadała, wiele zwiedziła, wiele zobaczyła, wiele dotknęła, wiele powąchała, wiele zjadła... i z utęsknieniem myśli już o kolejnej wyprawie do tego, jakże egzotycznego Kraju. 




Joylli tak bardzo Chinami była zachwycona, że po powrocie do domu Córeczkę za Chinkę aż przebrała. Wszyscy podziwiali. Wszyscy się zachwycali. A nowo "stworzona" Chineczka chyba najbardziej. :) 


Wdzięcznie ta Blond-Chineczka wygląda. 
Nieprawdaż? :)

Więcej zdjęć z Chin — oczami Joylii — zamieszczam na blogu fotograficznym: > "Na cętce źrenicy i w obiektywie"

***
Namiary do Joylii (obecnie Jome`, ale o tym w następnym poście):


Na temat biżuterii Joylii piszę również > TUTAJ
Wiele sztuk biżuterii Joylii oraz Jej fotografie prezentuję sukcesywnie > TUTAJ

sobota, 17 listopada 2018

Z Wnuczką na wędrówce

Z najmłodszą Wnuczką. Mam ich razem kochaną Piąteczkę. W wychowaniu ich mam swój czynny i stały udział. Zwłaszcza Trójeczki mojej Córki. Kiedy już starsze Wnuczki stawały się nastolatkami, przyszedł na świat ten nasz Skarb. Naszą radość — Joy, nomem omen. Wszyscy Ją kochamy jak... wariaci. Jest oczkiem w głowie nie tylko nas dorosłych, ale także starszego rodzeństwa, a także kuzynostwa. 


środa, 14 listopada 2018

Pomnik, pomniczek... pomnikomania



Lubię oglądać pomniki, ale przede wszystkim te radosne, co to oko nacieszą i pozytywnie nastroją. Ten pomnik pochodzi znad Jeziora Bodeńskiego. Prawda, że fajny? 

Po tej polskiej, a właściwie pisowskiej, a jeszcze właściwej, Kaczyńskiej pomnikomanii i zapowiedzi prezesa, że będą ozdabiać Polskę Lechem jeszcze więcej, tym bardziej lubię spoglądać na rzeźby przynoszące miłe skojarzenia. W Polsce jest ich niewiele, ale też są.

Zaraz po tragedii smoleńskiej przewidziałam to, że jak się PiS dorwie do władzy, to pomników Lecha będzie w Polsce tyle, ile Lenina za czasów komuny. Ale że Lecha pomnik bufonada pisowska postawi w sąsiedztwie Naczelnika Piłsudskiego, i to w jeszcze większym wymiarze niż jego, tego się nie spodziewałam. 

Domyślam się, że zwolennikom pisowskim ten pomnik się podoba, ale to tylko 1/3 Polaków. A reszta? Co na to reszta Polaków? Reszcie się nie podoba, tym bardziej, że stoi tam też i bezprawnie.
Niektórzy szydzą wręcz, że to pomnik uniwersalny: i Lecha i Jarosława jednocześnie. Świadczy o tym brak obrączki na palcu tegoż tam i pieprzyka na twarzy. Żarty żartami, ale wielu też uważa, że Lechowi wielką krzywdę pisowcy wyrządzili tym pomnikiem. Także i innymi pomnikami, które stoją już na ulicach miast (często o nazwie wiadomo jakiej) od dawna.

Co będzie dalej? Czas pokaże.

piątek, 9 listopada 2018

Pluskwiak Ceraleptus Lvidus w akcji


 Jesienią, każdego roku, znajduję takiego jednego pluskwiaka, który uparcie wraca do mojego mieszkania i nie chce odejść. Co go wyniosę do ogrodu, wraca. Nawet nie wiem kiedy. Często w ciągu dnia otwieram drzwi do ogrodu, pewnie wykorzystuje ten moment i cichcem wlatuje z powrotem. Najczęściej znajduję go na biurku. Chowa się za monitorem komputera. Kiedy go nie widzę jest OK., ale kiedy zabrzęczy i ląduje na blacie biurka, wtedy jak oparzona zrywam się z fotela, biorę chusteczkę higieniczną i łapię go w nią. I znów wynoszę do ogrodu… i tak codziennie od od kilku dni. Wiele zdjęć jednego takiego upartego pluskwiaka (z zeszłego roku) zamieściłam > tutaj.

środa, 7 listopada 2018

Polska w ruinie?


Dworzec główny w pewnym mieście... Tak wyglądał ca. 3 lata temu. 
Czy dziś po tzw. "dobrej zmianie" Pisowców wygląda lepiej? 
Za jakiś czas sprawdzę i dam znać... ;)

środa, 31 października 2018

Święto Zmarłych


Składam Hołd Wszystkim Zmarłym... Zapalam ogień pamięci,
i wsłuchuję się w... ciszę niebieską.


Pamięci moich Bliskich, którzy odeszli... 
do innego wymiaru...

Nie mogąc być przy grobach moich Bliskich, palę dla 
Nich znicze w ogrodzie... Jestem z Nimi myślami
  i całym moim sercem... Pokój Waszym Duszom, Kochani! 

Zawsze kiedy rozmyślam o moich Bliskich i Znajomych, którzy gdzieś stamtąd... z drugiej strony tęczy, patrzą na mnie, w tle sączy się muzyka Jeana Michela Jarre'a. Ona inspiruje moją wyobraźnię najbardziej. Oczami wyobraźni widzę wtedy Wszystkich... Są szczęśliwi. Machają do mnie rękami... Kiedy się żegnamy, gdzieś w oddali, słyszę tę piosenkę. 

poniedziałek, 29 października 2018

Nieśmiałość to nie tylko ludzka cecha


Nieśmiałość to także cecha zwierząt. Widoczna jest zwłaszcza u psów. Niedawno doświadczyliśmy tego wyraźnie. Otóż nasz Aramis niespodziewanie spotkał w lesie swojego pobratymca z tej samej rasy, czyli labradoodle. I co było bardzo zaskakujące (nie tylko dla Aramisa), oba psy były podobne do siebie jak dwie krople wody.

Psy najwyraźniej też były swoim podobieństwem zaskoczone. Nie wiedziały, gdzie mają oczy podziać. Oprócz narastającej nieśmiałości między nimi, innych uczuć nie było widać. O agresji to nawet mowy nie było. Mimo tego, że oba, to samce.

Onieśmielenie między nimi gęstniało dość długą chwilę. Trzeba było im pomóc ją przełamać. Zadziałało. Ale tylko na tyle, że zaczęły się obwąchiwać z każdej strony. Jednak ciągle z dużą dozą nieśmiałości. Może przy kolejnym spotkaniu, jeśli do niego dojdzie, będą już śmielsze.

Aramis szuka zrozumienia w oczach Pańci. :)


Nieśmiałość u psów jest niezwykle uroczą cechą. Podobnie jak u człowieka... Jeśli oczywiście nie jest aż tak zaawansowana, że utrudnia życie... I psu, i człowiekowi.

niedziela, 21 października 2018

Do odważnych świat należy

Już Terencjusz (195 — 159 p.n.e.) powiedział takie słowa: "Fortes fortuna adjuvant", co znaczy: " Śmiałym szczęście sprzyja". Nasze rodzime powiedzenie: "Do odważnych świat należy", jest niczym innym, jak parafrazą tych słów.
Zarówno słowa Terencjusza, jak i nasze rodzime, sprawdzają się w życiu. Ludzie odważni mają w życiu o wiele łatwiej. Nie zamartwiają się na zapas. Nie męczą się niepotrzebnie. Nieprzechylne zrządzenia losu biorą na klatę, i nie zastanawiając się zbyt długo nad podjęciem życiowych decyzji, działają... I żyją pełnią życia.
Wiem coś o tym, bo sama należę raczej do osób odważnych. Moja Mama mi już w dzieciństwie mówiła, że "odwaga" to moje drugie imię. Ukuła też takie powiedzenie: — "Gdzie diabeł nie może, tam Halszkę pośle". Coś w tym musi być, tak myślę, bo nieraz w swoim życiu przyszło mi być "posłaną". :D Ale ja to bardzo lubiłam, ba, do dziś lubię, i zawsze stawałam i staję na wysokości zadania. Ale co najważniejsze, szczęście mi sprzyja. Przynajmniej do tej pory. Zwłaszcza to w nieszczęściu. A to "szczęście" akurat — cenię sobie najbardziej.

Dlaczego mnie wzięło nagle na takie akurat wynurzenia? Ano dlatego, że moja 3-letnia Wnuczka mnie do nich zainspirowała, dając kolejny popis swojej odwagi. A było to na MANA Festival, gdzie wśród artystów "różnej maści", jako najmniejsza i najmłodsza, uparła się, aby zawisnąć na linie wśród akrobatów. Mało które starsze dziecko zdobyło się na taką odwagę. Niby to nic takiego, ale jednak. Z pewnością jest to przejaw odwagi. Odwagi, której Jej z całego serca życzę na całą Jej drogę życia.




niedziela, 14 października 2018

Joylii.Design na Mana Festiwal w Tübingen 

Dwa dni festiwalu, dwa dni wspaniałej, niezapomnianej atmosfery. Mana Festiwal to impreza dla Artystów. Od kilku lat jest organizowany w Tübingen na pięknym wzgórzu, gdzie Artyści "różnej maści", prezentują swoje dzieła i oczywiście sprzedają je chętnym.

Atmosfera na Festiwalu była niezwykła. Każdego przybyłego Artystę organizatorzy witali niesamowicie ciepło. Jakby się znali już od lat. A przecież z niektórymi Artystami widzieli się po raz pierwszy. Bez różnicy. Uściskom i miłej rozmowie nie było końca. Między Artystami było podobnie. Wszyscy się radośnie witali i wszyscy rozmawiali ze sobą. Wszyscy też nawzajem służyli sobie pomocą.

Moja Córka ze swoją Joylii.Design również tam była... I ja tam byłam... i "wino" tej cudownej atmosfery piłam.

Więcej zdjęć o Joylii.Design na blogu "Na cętce źrenicy i w obiektywie".





W pierwszym dniu było zimno z rana, ale w drugim cieplutko jak w lecie.






W drugim dniu Festiwalu zaszczyciła nas swoją osóbką 
jeszcze jedna pani... Przyszła Artystka. :)



Namiary do Joylii:

Amazon    > link 

Na temat biżuterii Joylii piszę również > TUTAJ
Wiele sztuk biżuterii Joylii oraz Jej fotografie prezentuję sukcesywnie > TUTAJ

czwartek, 11 października 2018

A w górach już jesień...


"Królestwo niczyje"? E tam, niczyje. Czyjeś... Bo moje, twoje, wasze, nasze. Żeby się poczuć królową czy też królem tego królestwa, wystarczy wyjść z domu i ruszyć w góry. No tak, ale nie każdy ma przecież blisko do gór. Hmm... To może do lasu? Lasy są wszędzie. Ale jak i do lasu jest trochę za daleko na takie częste do niego wędrówki, to może być park. 
Jesień już zdążyła  dotrzeć i wszędzie się rozlokować, w każdym najmniejszym nawet zakamarku. Oczywiście w naszym klimacie, w klimacie umiarkowanym. 

Często obserwuję postępy jesieni w tym jej rozlokowywaniu się u nas. Wczesnym rankiem to zawsze z kijkami, a w ciągu dnia rowerem. I z tego co zaobserwowałam, jesień najpiękniej wygląda wczesnym rankiem. Kiedy góry mgłą spowite jeszcze, kiedy las bielą skąpany. Ale to nie tylko rozkosz dla oka, to także rozkosz dla nozdrzy. Ten specyficzny zapach jesiennego lasu we mgle jest niesamowity. Płuca pracują jak miechy kowalskie. Dusza się raduje. Tak zawsze mi się wydaje, że dusza musi być gdzieś tak w okolicach płuc ulokowana. ;)

Kiedy zaś w godzinach południowych wybywam do lasu rowerem, widzę że jesień też się pięknie prezentuje, choć inaczej. A że słońca mamy w tym roku tyle, to i jesień pięknieje z dnia na dzień coraz bardziej. Przynajmniej dopóki złota jest. A jak już nas słotą witać będzie każdego ranka, też się w niej piękna dopatrzeć możemy. Wystarczy się tylko pozytywnie do niej nastawić.


Więcej zdjęć zamglonego lasu wczesnym porankiem zamieszczam na blogu "Na cętce źrenicy i w obiektywie".
 

czwartek, 4 października 2018

Pieskie życie psa Aramisa

Ja, Labradoodle, Pies Rodzinny,
kochany jestem… bo jestem rodzinny.


Wdzięk, styl, czar i szyk,
tym swoje państwo zdobywam w mig.


Zawsze i wszędzie zadaję szyku…
i gdy chory jestem, i w siąpiącym deszczyku.


Członkiem rodziny od zawsze jestem...
Rodzina to podkreśla każdym gestem.


Ujeżdżać się daję, choć ze mnie nie koń...
Odmówić mam dziecku? Ach, boże broń!


I ja mam prawo do zwykłej próżności...
Wizażyście się oddaję bez krzty wstydliwości.


Dolce farniente in bella Italia…
Tak ja urlopuję i moja Familia.


No niech mi tylko ktoś tu powie,
że to nie przyjaźń — co się zowie! 


W ogóle do rzeczy ze mnie pies,
wszak na okładce książki jestem też.


Na koniec dodam coś jeszcze ważnego...
Coś pod rozwagę dla człeka każdego:


Kto braci mniejszych nie szanuje,
temu „pieskie życie” los zgotuje.


No!!!... 
I proszę o tym pamiętać nie tylko 
w Światowym Dniu Zwierząt.