Udało
się! Drużyna piłkarska „Dzikich dzików” uratowana. Znów się popłakałam, ale tym razem ze szczęścia. Mój 12-letni Wnuk też
był wzruszony. Aż głośno spuścił powietrze... Ufff!, kiedy
usłyszał, że wszyscy chłopcy i ich trener są już na powierzchni
ziemi. On też, bardzo przejęty, śledził ich dramat w jaskini
Tham Luang. Przez wszystkie dni.
Szczęśliwy,
że już wszystko dobrze, z jeszcze większą werwą i ochotą
pojechał na trening. Jest bramkarzem. Trenuje od 6-go roku życia.
Ale zanim wyszedł z domu, zawołał do mnie:
- Babciu, jak będziesz
gdzieś dzisiaj coś pisać, to proszę pozdrów ode mnie Dzikich
Dzików.
- A jasne, że pozdrowię... Chciałam to nawet zrobić!
- odpowiedziałam mu równie szczęśliwa.
Z wielką
radością pozdrawiam więc wszystkich chłopców z drużyny „Dzikich
dzików”oraz ich trenera, w imieniu
mojego Wnuka i swoim. Życzymy Wam szybkiego powrotu do zdrowia i...
na boisko. Pozdrawiamy także wszystkich bohaterskich ratowników.