wtorek, 3 lipca 2018

I znów jesteśmy o rok starsi...


Ale co tam, nie ma co się zamartwiać i drzeć szat z tego powodu. Zresztą, cyferki nie takie ważne. Ważne zdrówko, witalność i pozytywne myślenie. A tego nam nie brakuje... O!

1 lipca, jak co roku, trochę z Synem poświętowaliśmy nasze wspólne urodziny. Imieniny moje także. Jak to się stało, że razem obchodzimy urodziny, pisałam lata temu w poście pt. „Dziś moje urodziny i imieniny”.

W świętowaniu cała nasza Rodzinka brała oczywiście czynny udział. Było miło i wesoło. Cośmy się naśmiali, to nasze.


Pysznego jedzenia było w bród. Wszystkie kobiety stanęły na wysokości zadania i naszykowały każda co najbardziej potrafi. Kuchnia była pół polska, pół niemiecka. Ale nie brakowało także akcentów węgierskich i francuskich.


Aramis, jako że jest członkiem Rodziny, również brał czynny udział w świętowaniu. Najwięcej udzielał się w jedzeniu. Tak się udzielał, że aż go kac dopadł. Pewnie liznął gdzieś węgierskiej sałatki. Na szczęście wody mu nie zabrakło. :D



Za pięć dni będziemy świętować kolejne urodziny. Wspominałam już, że Raków u nas co niemiara. Moja starsza Wnuczka też będzie o rok starsza. Stuknie Jej 16-ka. O Jej 15-ce pisałam > TUTAJ.