Ale
co tam, nie ma co się zamartwiać i drzeć szat z tego powodu.
Zresztą, cyferki nie takie ważne. Ważne zdrówko, witalność i
pozytywne myślenie. A tego nam nie brakuje... O!
1 lipca, jak co roku, trochę z Synem poświętowaliśmy nasze wspólne urodziny. Imieniny moje także. Jak to się stało, że razem obchodzimy urodziny, pisałam lata temu w poście pt. „Dziś moje urodziny i imieniny”.
W
świętowaniu cała nasza Rodzinka brała oczywiście czynny udział.
Było miło i wesoło. Cośmy się naśmiali, to nasze.
Pysznego
jedzenia było w bród. Wszystkie kobiety stanęły na wysokości
zadania i naszykowały każda co najbardziej potrafi. Kuchnia była
pół polska, pół niemiecka. Ale nie brakowało także akcentów
węgierskich i francuskich.
Aramis,
jako że jest członkiem Rodziny, również brał czynny udział w
świętowaniu. Najwięcej udzielał się w jedzeniu. Tak się
udzielał, że aż go kac dopadł. Pewnie liznął gdzieś
węgierskiej sałatki. Na szczęście wody mu nie zabrakło. :D
Za
pięć dni będziemy świętować kolejne urodziny. Wspominałam już, że Raków u nas co niemiara. Moja starsza
Wnuczka też będzie o rok starsza. Stuknie Jej 16-ka. O Jej 15-ce pisałam > TUTAJ.