W
dzisiejszym pięknym, letnim dniu, w przedpołudniowych godzinach,
powędrowałam na rynek by pozałatwiać parę spraw. I to, co tam
przeżyłam, zbulwersowało mnie ogromnie. Do tej pory o tym
zapomnieć nie mogę. Miałam akurat wejść do Rathaus`u (Ratusz),
kiedy nagle zauważyłam grupkę młodzieży, gdzieś tak w wieku
14-15 lat. Usłyszałam, że mówią po polsku. Bardzo się
ucieszyłam tym faktem, gdyż do tej pory w naszym mieście nie był
to częsty przypadek. Chociaż muszę przyznać, że w ostatnim
czasie coraz częściej zauważa się polskie wycieczki. Bo też jest
tu co zwiedzać. Naprawdę. Miasto stare, zabytkowe i położone w
pięknej okolicy. Dookoła góry i lasy. Jest więc też i gdzie
wędrować.
Ja
zawsze i wszędzie reaguję na polską mowę. Gdziekolwiek Polaków
zobaczę, podchodzę i witam ich. Już tak mam. Wynika to pewnie z
moje nieustającej nostalgii za Ojczyzną. I tym razem zapragnęłam
przywitać polskie dzieciaki. W większości były to dziewczynki.
Już prawie do nich dochodziłam, kiedy nagle uszu mych dobiegł stek
przekleństw. Zatkało mnie. Słowa nie mogłam z siebie wydusić.
Wpatrywałam się tylko w dziewczyny, które coś tam ze sobą
rozmawiały, klnąc przy tym jak szewc, i nie pojmowałam w ogóle o
czym mówią. No wiecie ludzie, to był dla mnie szok. Co słowo to
k…., ch.., p……., j…., i jeszcze jakieś inne przekleństwa z
ust ich padały. Jakieś nowe. Których nie znam. Nie wiedziałam
już, czy mam coś powiedzieć, czy po prostu odejść. Wreszcie nie
wytrzymałam i odezwałam się:
- Witam
was dziewczynki w naszym mieście!
- O,
pani z Polski! Dzień dobry pani! - zawołało kilka głosów.
- Dzień
dobry! - odpowiedziałam. - Tak, jestem Polką… I wiecie, kiedy tak
do was podchodziłam by się z wami przywitać, i kiedy usłyszałam
jak wy strasznie przeklinacie, bardzo się zmartwiłam. No bo jakże
to tak, żeby z tak młodych i ślicznych usteczek tyle przekleństw
wychodziło? Nie wstyd wam tak przeklinać?
- No co
też pani, my tak zawsze - odezwała się jedna z dziewczyn.
- Jak to
zawsze? - spytałam.
- Zawsze
tak mówimy… To u nas normalka - dopowiedziała inna z dziewcząt.
- To tak
dla szpanu - powiedziała jeszcze inna. - Nikomu to przecież nie
przeszkadza.
- Ani
waszym nauczycielom, ani rodzicom? - nie mogłam wprost uwierzyć.
-
Czasami coś tam bąkną, byśmy się zamknęły, ale nic więcej -
odezwała się znów ta pierwsza dziewczyna.
- Nie,
dziewczynki, ja uważam, że to bardzo nieładnie, kiedy się tak
ohydnie kaleczy naszą piękną polską mowę - rzekłam po chwili,
kiedy minął pierwszy szok po tym co usłyszałam. - Powiem wam
więcej. Swoimi przekleństwami przynosicie wstyd nie tylko sobie,
ale i innym Polakom.
Nie
odezwały się więcej na ten temat. Zaczęłam więc je wypytywać z
jakiej miejscowości przyjechały, jakie mają wrażenia z pobytu w
Niemczech, jak długo jeszcze zostaną… i chwilę tak
rozmawiałyśmy. Wreszcie, życząc im wspaniałej wycieczki do
końca, odeszłam. Odchodząc, za plecami usłyszałam: - „Phiii,
moralistka się znalazła”, i zaraz inny głos: - „Cicho bądź,
miała rację”. - I do tego drugiego głosu poczułam wdzięczność.
Pomyślałam sobie, że może jeszcze nie jest tak źle, że może są
jeszcze pojedyncze osóbki, które nie dają się tej fali
wulgaryzmów, jakie ostatnio zalewają naszą polską mowę.
Nie
jestem świętoszką, ani żadną tam zatwardziałą antywulgarystką.
Sama czasem lubię sobie bluznąć przekleństwem dla żartu. Albo
kiedy mnie coś do imentu wkurzy, lecz wtedy klnę pod nosem, żeby
nikt nie słyszał. No ale żeby tak w mowie potocznej, co słowo -
bluźnięcie, zamiast przecinka - bluźnięcie... co to, to nie!
Nigdy!
I razi mnie okropnie, kiedy
słyszę to od innych, a zwłaszcza od dzieci i młodzieży. Co robią
ich rodzice? Co robią wszyscy ich wychowawcy? Czy też tak
przeklinają, skoro swoim podopiecznym dają na przeklinanie
przyzwolenie? Bardzo to smutne. Kiedyś naprawdę tak nie było. Co
się z ludźmi porobiło w ostatnich latach? Czy wulgaryzowanie
codziennej mowy ułatwia im życie? Nie pojmuję tego… i chyba już
nigdy nie pojmę. Często mam ochotę wręcz krzyczeć:
(Dzieło mojej Córki)
Napisałam
kiedyś w tym temacie satyryczny wierszyk. Zamieszczam go poniżej. Myślę, że w pewnym sensie oddaje klimat
sytuacji, w jakiej znalazła się obecnie nasza mowa ojczysta.
Polska
Mowa
O Mowo
Polska, a cóż ci się stało,
Czy pięknych
słówek było Ci mało,
Żeś
nasiąknęła ohydnymi wulgaryzmami,
Tyś tego
chciała, czy ktoś Cię omamił?
***
My, POLACY,
godzić się na to nie będziemy,
A w nas jest
siła, i my o tym wiemy…
Będziemy
walczyć o Twoje dobre imię…
I w mowie, i
w piśmie: w prozie i w rymie.
A walczyć będziemy w kraju i na świecie…
Boś Ty
naszym dobrem, narodowym kwieciem.
Niechaj
wszyscy na świecie cześć nam oddają,
Wszak Polacy
nie gęsi, swój piękny język mają!
Tak, Mowo
Polska, potrzebujesz naszej pomocy…
Byśmy zawsze
i wszędzie, patrząc prosto w oczy,
Tym
brukającym Cię „językowym Dyzmom”,
HKCz
10.08.2009