środa, 7 lutego 2018

Kultura osobista

O kulturze można mówić dużo i długo. Kultura, to temat rzeka. A i termin wieloznaczny. Pierwotnie termin cultura wiązał się z uprawą roli, bądź hodowlą zwierząt i oznaczał przekształcanie naturalnego stanu zjawisk przyrody w stan bardziej użyteczny i przydatny człowiekowi. Po raz pierwszy w nowym znaczeniu termin ten został użyty w ostatnim stuleciu przed naszą erą przez Cycerona, który w dziele „Disputationes Tusculanae” użył sformułowania cultura animi (co oznacza: uprawa umysłu) w celu określenia pierwszej w literaturze koncepcji filozofii. Nowoczesne zastosowanie pojęcia kultury pojawiło się natomiast pod koniec XVII, użyte przez Samuela Pufendorfa w pracy „De iure naturae et gentium”, gdzie zamieścił on słowa takie jak: kultura, czy cultura animi na oznaczenie wszelkich wynalazków wprowadzonych przez człowieka (takich jak instytucje społeczne, ubranie, język, moralność kierowaną przez rozum i obyczaje). To m.in. można przeczytać w Wikipedii.

Zastanawiam się więc, o jakiej kulturze też by tu zacząć, skoro tyle jej dziedzin mamy obecnie… O, chyba już wiem! O kulturze osobistej. Dlaczego? No bo też od niej, od kultury osobistej człowieka, zależy poniekąd rozwój wszystkich pozostałych dziedzin kultury. No dobrze, to co to takiego jest ta kultura osobista, że aż tak ważna jest w naszym życiu? Zapewne każdy z nas wie, że kultura osobista to taki nasz wewnętrzny głos, który podpowiada nam jak mamy się zachować w danej sytuacji. Bo przecież odpowiednie, kulturalne zachowanie oznacza, że coś sobą reprezentujemy. Każdy też wie, że kultura osobista to także nasz wygląd. Pamiętamy o starym przysłowiu: „Jakim Cię widzą, takim Cię piszą”. Kiedy inni widzą nas dobrze, jesteśmy szanowani i łatwiej nam przychodzi wiele rzeczy, ponieważ inni liczą się z naszym zdaniem i uważają nas za osoby na poziomie. Warte szacunku, poważania.

Kultura osobista to nie tylko nienaganne maniery i wygląd, ale również wysoki poziom edukacji ogólnej i logicznego myślenia. To wreszcie nasze dbanie o zdrowie, higienę, dom, rodzinę, miejsce pracy, wypoczynku.

Każdy z nas się stara (no, może jednak nie każdy, ale wielu), aby reprezentować sobą wysoką kulturę osobistą. Nie wszystkim to jednak wychodzi. Bo też ciągle o jednych się mówi: prostak, gbur, cham, a o innych: ma klasę, ma styl.

Każdy z nas pragnie zaznaczyć czymś swoją osobę. Staramy się wyróżnić wyglądem, stylem bycia, wiedzą, odwagą... Problem w tym, że jedni zyskują aprobatę i sympatię, inni nie. I ci inni, nawet gdy są osobami wykształconymi, też nie zyskują. Ponieważ ich chamstwo, ich przejawy nienawiści dyskwalifikują ich całkowicie z miana ludzi kulturalnych.

A wydawać by się mogło, że ludzie z wyższym wykształceniem powinny być dobrze wychowani, kulturalni. Bo dlaczegóż by nie, skoro mają wiedzę, potrafią mówić o ważnych rzeczach... Nic bardziej mylnego. Niestety. Okazuje się, jak życie pokazuje, wykształcenie nie idzie w parze z kulturą osobistą.

Są ludzie, którzy tak jakby z natury są kulturalni i mają taki sposób bycia, i są też tacy, którzy, też z natury, są niekulturalni, chamscy, nienawistni. Przekonujemy się o tym na co dzień.

Wiele jest takich, którzy, choć są wykształceni i mają dużą wiedzę, nie potrafią się nią szczerze dzielić z innymi. Potrafią się nią tylko chełpić. Z ich wiedzy niewiele możemy skorzystać, gdyż w zetknięciu z ich chamstwem, brakiem kultury osobistej, omijamy ich szerokim łukiem. Znamy takich wielu.


Wychodzi więc na to, że to nie literki przed nazwiskiem robią z człowieka człowieka. Takich niekulturalnych, chamskich ludzi, żaden magister, żaden doktor, żaden nawet profesor przed nazwiskiem — nigdy nie zmieni.

***

Mam taką koleżankę, która zawsze się bardzo stara, żeby być miłą i lubianą. Podchlebia się wszystkim, nieustannie komplementuje znajomych, ba, nawet obdarowuje ich przeróżnymi drobiazgami, a jednak nie zyskuje sympatii w moim otoczeniu. Dlaczego tak jest? Ano dlatego, że w jej zachowaniu czuje się jakąś sztuczność, brak szczerości. Każdy z nas ma takie odczucie, że ona wszystko to czyni po to, aby zdobyć aprobatę. No i niestety nic jej z tego nie wychodzi. Już zawsze będzie źle odbierana przez otoczenie, bo nie ma tego „czegoś”. Brakuje jej klasy.


A jak jest z nami? Jak jest z naszą kulturą osobistą? Czy mamy klasę?


HKCz
29.08.2009