O kulturze
można mówić dużo i długo. Kultura, to temat rzeka. A i termin
wieloznaczny. Pierwotnie termin cultura wiązał się z uprawą roli,
bądź hodowlą zwierząt i oznaczał przekształcanie naturalnego
stanu zjawisk przyrody w stan bardziej użyteczny i przydatny
człowiekowi. Po raz pierwszy w nowym znaczeniu termin ten został
użyty w ostatnim stuleciu przed naszą erą przez Cycerona, który w
dziele „Disputationes Tusculanae” użył sformułowania cultura
animi (co oznacza: uprawa umysłu) w celu określenia pierwszej w
literaturze koncepcji filozofii. Nowoczesne zastosowanie pojęcia
kultury pojawiło się natomiast pod koniec XVII, użyte przez
Samuela Pufendorfa w pracy „De iure naturae et gentium”, gdzie
zamieścił on słowa takie jak: kultura, czy cultura animi na
oznaczenie wszelkich wynalazków wprowadzonych przez człowieka
(takich jak instytucje społeczne, ubranie, język, moralność
kierowaną przez rozum i obyczaje). To m.in. można przeczytać w
Wikipedii.
Zastanawiam
się więc, o jakiej kulturze też by tu zacząć, skoro tyle jej
dziedzin mamy obecnie… O, chyba już wiem! O kulturze osobistej.
Dlaczego? No bo też od niej, od kultury osobistej człowieka, zależy
poniekąd rozwój wszystkich pozostałych dziedzin kultury. No
dobrze, to co to takiego jest ta kultura osobista, że aż tak ważna
jest w naszym życiu? Zapewne każdy z nas wie, że kultura osobista
to taki nasz wewnętrzny głos, który podpowiada nam jak mamy się
zachować w danej sytuacji. Bo przecież odpowiednie, kulturalne
zachowanie oznacza, że coś sobą reprezentujemy. Każdy też wie,
że kultura osobista to także nasz wygląd. Pamiętamy o starym
przysłowiu: „Jakim Cię widzą, takim Cię piszą”. Kiedy inni
widzą nas dobrze, jesteśmy szanowani i łatwiej nam przychodzi
wiele rzeczy, ponieważ inni liczą się z naszym zdaniem i uważają
nas za osoby na poziomie. Warte szacunku, poważania.
Kultura
osobista to nie tylko nienaganne maniery i wygląd, ale również
wysoki poziom edukacji ogólnej i logicznego myślenia. To wreszcie
nasze dbanie o zdrowie, higienę, dom, rodzinę, miejsce pracy,
wypoczynku.
Każdy z nas
się stara (no, może jednak nie każdy, ale wielu), aby
reprezentować sobą wysoką kulturę osobistą. Nie wszystkim to
jednak wychodzi. Bo też ciągle o jednych się mówi: prostak, gbur,
cham, a o innych: ma klasę, ma styl.
Każdy z nas
pragnie zaznaczyć czymś swoją osobę. Staramy się wyróżnić
wyglądem, stylem bycia, wiedzą, odwagą... Problem w tym, że jedni
zyskują aprobatę i sympatię, inni nie. I ci inni, nawet gdy są
osobami wykształconymi, też nie zyskują. Ponieważ ich chamstwo,
ich przejawy nienawiści dyskwalifikują ich całkowicie z miana
ludzi kulturalnych.
A wydawać
by się mogło, że ludzie z wyższym wykształceniem powinny być
dobrze wychowani, kulturalni. Bo dlaczegóż by nie, skoro mają
wiedzę, potrafią mówić o ważnych rzeczach... Nic bardziej
mylnego. Niestety. Okazuje się, jak życie pokazuje, wykształcenie
nie idzie w parze z kulturą osobistą.
Są ludzie,
którzy tak jakby z natury są kulturalni i mają taki sposób bycia,
i są też tacy, którzy, też z natury, są niekulturalni, chamscy,
nienawistni. Przekonujemy się o tym na co dzień.
Wiele jest
takich, którzy, choć są wykształceni i mają dużą wiedzę, nie
potrafią się nią szczerze dzielić z innymi. Potrafią się nią
tylko chełpić. Z ich wiedzy niewiele możemy skorzystać, gdyż w
zetknięciu z ich chamstwem, brakiem kultury osobistej, omijamy ich
szerokim łukiem. Znamy takich wielu.
Wychodzi
więc na to, że to nie literki przed nazwiskiem robią z
człowieka człowieka. Takich niekulturalnych, chamskich ludzi, żaden
magister, żaden doktor, żaden nawet profesor przed nazwiskiem —
nigdy nie zmieni.
***
Mam taką
koleżankę, która zawsze się bardzo stara, żeby być miłą i
lubianą. Podchlebia się wszystkim, nieustannie komplementuje
znajomych, ba, nawet obdarowuje ich przeróżnymi drobiazgami, a
jednak nie zyskuje sympatii w moim otoczeniu. Dlaczego tak jest? Ano
dlatego, że w jej zachowaniu czuje się jakąś sztuczność, brak
szczerości. Każdy z nas ma takie odczucie, że ona wszystko to
czyni po to, aby zdobyć aprobatę. No i niestety nic jej z tego nie
wychodzi. Już zawsze będzie źle odbierana przez otoczenie, bo nie
ma tego „czegoś”. Brakuje jej klasy.
A jak jest z
nami? Jak jest z naszą kulturą osobistą? Czy mamy klasę?
HKCz
29.08.2009