czwartek, 1 lutego 2018

Rozważania Dorosłego Człowieka

Pomyślałam sobie, że warto się jednak dłużej zastanowić nad naszą, dorosłych rolą w wychowaniu dzieci i młodzieży, i w tym właśnie celu, zamieszczam mój felieton sprzed paru lat, który ciągle jest aktualny:

Rozważania Dorosłego Człowieka

To, że nasze dzieci są przyszłością naszą i naszego narodu, to nic odkrywczego, każdy z nas o tym wie (no, prawie każdy), jak i o tym, że to my dorośli odpowiedzialni jesteśmy za to, jaką przyszłość będą one tworzyć. Wszak to my dorośli, odpowiadamy za ich dzieciństwo, kiedy to kształtuje się ich charakter, stosunek do życia, do ludzi, do świata. Ażeby przyszłość napawała nas optymizmem, to my dorośli winniśmy zadbać o to, by dzieciństwo naszych dzieci było normalne… By w przyszłości godnie nas zastąpiły i były dla nas wsparciem. A jak dzieciństwo naszych dzieci dziś wygląda? Rosną wśród wszechobecnej przemocy, brutalności, wulgarności, nienawiści, zawiści. Jakże często brakuje im uczuć rodzicielskich, autorytetów. Zewsząd są dziś otaczane negatywnymi i destruktywnymi uczuciami. A to przecież dorosłych „działka” za taki stan rzeczy. Wielu dorosłych nie poczuwa się jednak do odpowiedzialności za ich przyszłość. Wszak to dorośli szpikują świat niechlubnymi realiami, godzącymi w ich normalne dzieciństwo. To dorośli kreują ich psychikę, ich podejście do życia. To dorośli odpowiadają za to, czy one będą umiały być szczęśliwe na co dzień i czy w ogóle tę umiejętność bycia szczęśliwym posiądą. Wreszcie, to dorośli piszą dla nich książki, robią filmy, wymyślają gry i zabawy. I to właśnie bulwersuje mnie najbardziej, gdyż w każdym dniu spotykam się z wieloma przykładami niecenzuralnych treści w nich zawartych. Uważam, że w większości to właśnie z tego powodu dzieci stają się bezczelne, zarozumiałe, nonszalanckie, nietolerancyjne. Takimi cechami ich świat jest bombardowany zewsząd. Nieraz aż włos mi się na głowie jeży, kiedy słyszę rozmowy dzieci w jakimś przypadkowym z nimi kontakcie.
Dzieciom potrzeba więcej miłości, uwagi, zainteresowania, ciepła, pozytywnych uczuć na co dzień, przeżyć na miarę ich wieku. One w swoim dzieciństwie - błądząc po omacku - szukają takich właśnie uczuć, chociaż najczęściej są tego nieświadome. A co znajdują? Znajdują wariacki świat dorosłych… Tak, świat oszalał. Ludzie nastawili się na konsumpcję i w pogoni za pieniądzem (jedynym środkiem zapewnienia jej sobie), potracili prawdziwe wartości.
Od wielu lat piszę dla dzieci i młodzieży. Wszystkie moje utwory są pogodne, chociaż w niektórych momentach nie brakuje też i treści dramatycznych. W przeważającej jednak mierze mają one dobre zakończenie. Zakończenie, które daje dziecku do myślenia, wartościowego myślenia. Budującego, nie destruktywnego. Destrukcji nasze dzieci mają aż nadto: w kinie, telewizji, Internecie.
Może mi ktoś zarzuci (naturalnie - dorosły), że zbyt moralizuję w swoich utworach, ja jednak myślę, iż morał, jako pouczający, prawidłowy wniosek końcowy - jest dobroczynny. W odróżnieniu od wszechobecnej przemocy, brutalności, wulgaryzmów… a nawet, ogłupiającej fantazji, rozbudzającej niewłaściwe emocje u dzieci. Jak mawiał nasz drogi Melchior Wańkowicz: „Smrodek dydaktyczny nikomu nie szkodzi”. Też tak uważam. Mało tego, uważam, że w dzisiejszych czasach ten tzw. smrodek dydaktyczny potrzebny jest tym bardziej. Również pedagogiczny i psychologiczny. Zaryzykowałabym nawet stwierdzeniem, iż potrzebny jest potężny smród tegoż właśnie, gdyż ludzie zrobili się jeszcze bardziej pazerni i zachłanni na pieniądze, jak nigdy dotąd. Mieć, posiadać… znaczyć wiele, za wszelką cenę, rozpychając się po chamsku łokciami, depcząc wszystko co dobre i wartościowe dla człowieka.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dorośli doskonale wiedzą o tych złych przykładach podawanych dzieciom jakoby na tacy, ale tak naprawdę w większości nie przeciwstawiają się temu. Jedni, bo ciągną profity z zepsucia ich psychiki i moralności, inni, bo uważają, że nie są w stanie niczego zmienić w tym bagnie przemocy i pieniądza. A jeszcze inni (a tych jest niewielu), choć się starają i mówią o tym wszem i wobec, to w rezultacie jest to głos wołającego na puszczy.
Uważam, że ogólna prawidłowość i normy wychowawcze względem naszych dzieci, wymykają się spod kontroli. A co będzie, jak te dzieci, dojrzewające na brutalnych filmach i grach komputerowych, dorosną… i dorwą się do rządzenia? Strach pomyśleć!


A co z naszymi biednymi dziećmi, które żyją w ubogich rodzinach poniżej minimum socjalnego? A co z dziećmi w domach dziecka? Wreszcie, co z nową społecznością eurosierot? To jest osobny, ogromny, i bardzo bolesny rozdział… Jak i ukłon w stronę polityków.

HKCz 
29.07.2009