wtorek, 27 lutego 2018

Powoli otwieram blogowe podwoje

Moja duma, mój nowy komputer, działa już na wysokich obrotach. Ale zanim na wysokich obrotach działać zaczął, to najpierw mój Syn oraz Zięć na wysokich obrotach działali. Syn wczoraj, Zięć dzisiaj. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie miałam obawy, objawiające się przelatującymi ciarkami po plecach, ponieważ, wszystkie moje pliki udało się z twardego dysku odzyskać. No to teraz, z tegoż powodu, cieszę się choby głupi. (śmiech). Jest tylko jeden szkopuł, który mąci chwilami moją radość… Bo jak na razie, moim mężczyznom nie udało się z Outlook`a odzyskać Adressbuch ze wszystkimi zapisanymi tam przeze mnie adresami mailowymi. No ale nie poddają się i nadal się starają je skądyś wyłowić. Mam nadzieję, że im się uda, gdyż w przeciwnym wypadku, byłaby to dla mnie niepowetowana strata. Samych tych najważniejszych dla mnie adresów, zapisanych tam miałam grubo ponad setkę.
Dzisiaj cały wieczór zaprzyjaźniałam się z moim nowym komputerem oraz uczyłam się wszystkich nowych programów. A mam ich teraz co niemiara. Mają być ponoć lepsze od poprzednich, jakie miałam zainstalowane w moim starym komputerze. Skoro tak, wytrwale uczę się dalej. Myślę, że do poniedziałku już je wszystkie na cacy opanuję. A co?! Przecie głupia (chyba) nie jestem? (śmiech) (oczko).
Póki co, zamieszczam parę zdjątek, bo akurat przed chwilą udało mi się opanować nową wersję IrfanView.

Mój Wnusio na wczorajszym spacerku po mieście. Po grypie A/H1N1 nie ma już śladu. A wyleczony został samymi homeopatycznymi lekami. Bez żadnego antybiotyku.


Moja dzisiejsza ścieżka zdrowa u podnóża góry.


Zjazd narciarski w naszym mieście. Fotkę jest niezbyt wyraźna, ponieważ zrobiłam ją ze szczytu przeciwległej góry oddalonej o ok. 6 km.


Poniższe zdjątka maszyn leśnych, zrobiłam na specjalne życzenie mojego Wnusia. Robią wrażenie, co nie? Mój Wnusio jest nimi zachwycony. Wręcz przepada za tego typu maszynerią.



HKCz
(5.12.2009)