Moja
duma, mój nowy komputer, działa już na wysokich obrotach. Ale
zanim na wysokich obrotach działać zaczął, to najpierw mój Syn
oraz Zięć na wysokich obrotach działali. Syn wczoraj, Zięć
dzisiaj. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie miałam obawy,
objawiające się przelatującymi ciarkami po plecach, ponieważ,
wszystkie moje pliki udało się z twardego dysku odzyskać. No to
teraz, z tegoż powodu, cieszę się choby głupi. (śmiech). Jest
tylko jeden szkopuł, który mąci chwilami moją radość… Bo jak
na razie, moim mężczyznom nie udało się z Outlook`a odzyskać
Adressbuch ze wszystkimi zapisanymi tam przeze mnie adresami
mailowymi. No ale nie poddają się i nadal się starają je skądyś
wyłowić. Mam nadzieję, że im się uda, gdyż w przeciwnym
wypadku, byłaby to dla mnie niepowetowana strata. Samych tych
najważniejszych dla mnie adresów, zapisanych tam miałam grubo
ponad setkę.
Dzisiaj
cały wieczór zaprzyjaźniałam się z moim nowym komputerem oraz
uczyłam się wszystkich nowych programów. A mam ich teraz co
niemiara. Mają być ponoć lepsze od poprzednich, jakie miałam
zainstalowane w moim starym komputerze. Skoro tak, wytrwale uczę się
dalej. Myślę, że do poniedziałku już je wszystkie na cacy
opanuję. A co?! Przecie głupia (chyba) nie jestem? (śmiech)
(oczko).
Póki
co, zamieszczam parę zdjątek, bo akurat przed chwilą udało mi się
opanować nową wersję IrfanView.
Mój Wnusio na wczorajszym spacerku po mieście. Po grypie A/H1N1 nie ma już śladu. A wyleczony został samymi homeopatycznymi lekami. Bez żadnego antybiotyku.
Moja
dzisiejsza ścieżka zdrowa u podnóża góry.
Zjazd
narciarski w naszym mieście. Fotkę jest niezbyt wyraźna, ponieważ
zrobiłam ją ze szczytu przeciwległej góry oddalonej o ok. 6 km.
Poniższe
zdjątka maszyn leśnych, zrobiłam na specjalne życzenie mojego
Wnusia. Robią wrażenie, co nie? Mój Wnusio jest nimi zachwycony.
Wręcz przepada za tego typu maszynerią.
HKCz
(5.12.2009)