Już
maj, czas na wspaniałe majówki, i co? Nasza kochana wiosenka
leniwa, oj, leniwa! Niewiele jeszcze zieleni. Aż dziw bierze.
Przecież to maj! No rusz się wiosno, a nuże!
Na czym
tu siedzieć, jak trawki mało co? Wilka można złapać! A co
wdychać, skoro zapachu bzów jeszcze się nie uświadczy, bo kwiecie
dopiero w maluśkich pączusiach? A przecież już nawet kasztany
powinny zaczynać kwitnąć. Oj, ty leniwa wiosno!
U nas z
końcem kwietnia niebo zaciągnęło się szaroburością i ciągle
popaduje deszcz… i jest tak do dziś. Rankami, kotlina w której
mieszkam, dzień w dzień spowita jest gęstą mgłą. Ale nie tylko
kotlina, szczyty gór tak samo. A w lasach aż siwo.
Och,
najpiękniejszy miesiąc w roku wnet dobije półmetka… i żadnej
majówki. A tak mi się marzy: zielona trawka, cieplutkie promyczki
słońca, zapach rozgrzanej przyrody, wesołe świergolenie ptasząt…
i pośród tych wspaniałości Matki Natury, ja wraz z doborowym
towarzystwem. I co?! Psińco! No nic, trzeba nam się uzbroić w
cierpliwość i mieć nadzieję, że jeszcze w maju majówki
zażyjemy.
Wiosenny
kalejdoskop
z
moich okolic
Majowy
las o brzasku.
hihihi!...
widoczek jak z horroru.
Głębia
lasu.
…mgła
gęstnieje z minuty na minutę.
A
cóż to za rogaty gad z ziemi się wyłania?
…o
rany! aż oniemiałam na momencik.
Kawalątek
mojego miasta z lotu ptaka.
…czyli
z mojego lotu po szczycie góry.
A
drwale rąbią i rąbią… wszędzie pełno drwa.
Pięknie
lasem pachną te trociny… Muszę tu Wnusie przyprowadzić by
nabrały
trochę dla swoich świnek morskich.
trochę dla swoich świnek morskich.
Pień
z pióropuszem… a może z irokezem?
…coś
w tym jest.
O,
niebo się rozchmurzyło!
Tak
mnie ten niewidziany od tylu dni widok zachwycił, że usiadłam
sobie na małym pieńku by się nim ponapawać… Widoczek mam na
myśli. Niestety, zbyt długo się nie ponapawałam, bo za moment
zewsząd nadciągały ciemne chmurzyska.
Nieśmiałe
fiołki… piękności!
…malutko,
bo malutko, ale już są.
Czarna
wiewiórka (rzadko spotykana) znów zawitała u mnie w ogrodzie.
...biedulka
przykicała do mojego ogrodu, a u mnie leszczyn już niet. Obydwie,
50-letnie,
wycieli mi w pień (wspominałam już o tym).
wycieli mi w pień (wspominałam już o tym).
Miejsce
w moim ogrodzie, gdzie rosły ogromne leszczyny.
…aż
dziw bierze, że te piękne tulipany tak same na wyrąbisku urosły.
PS
A tak w
ogóle, to ta pogoda zaczyna mnie już wnerwiać na dobre. Pomijając
już nawet majówki. Bo też z powodu gęstych, ołowianych chmur
wiszących nad naszą kotliną, wieczorami nie mogę oglądać moich
ulubionych TV Wiadomości. Na polskie programy telewizyjne mam antenę
satelitarną, i ta, przez te chmurzyska za czorta nic nie ściąga z
satelity Astra. No, jak długo jeszcze?! Jak długo jeszcze taka
wstrętna pogoda będzie? Czyżby to pylący wulkan Eyafjoll był
winny tej sytuacji pogodowej?
No
nie, ludzie kochani, niech no kto powie, że to normalne?! To nie do
wiary, śnieg pada!!!
Tego jeszcze u nas nie
było! W połowie kwietnia owszem, zdarzało się… ale!... ale nie
w maju!
Załamka! Nie sposób nawet tego dziwolągactwa zielonym kolorem wiosny opisywać. Tak
wyglądał mój ogródek późnym wieczorem wczoraj - 6 maja Anno
Domini 2010.
A taki ogródek zobaczyłam po przebudzeniu dziś rano.
Musiałam kilka razy
oczy przecierać, bo nie mogłam uwierzyć.
Biedna roślinność… Biedna Halszka… teraz dopiero w
ogródku sobie nie posiedzi.
HKCz
8.05.2010