piątek, 30 marca 2018

Czas na majówkę

Już maj, czas na wspaniałe majówki, i co? Nasza kochana wiosenka leniwa, oj, leniwa! Niewiele jeszcze zieleni. Aż dziw bierze. Przecież to maj! No rusz się wiosno, a nuże!
Na czym tu siedzieć, jak trawki mało co? Wilka można złapać! A co wdychać, skoro zapachu bzów jeszcze się nie uświadczy, bo kwiecie dopiero w maluśkich pączusiach? A przecież już nawet kasztany powinny zaczynać kwitnąć. Oj, ty leniwa wiosno!

U nas z końcem kwietnia niebo zaciągnęło się szaroburością i ciągle popaduje deszcz… i jest tak do dziś. Rankami, kotlina w której mieszkam, dzień w dzień spowita jest gęstą mgłą. Ale nie tylko kotlina, szczyty gór tak samo. A w lasach aż siwo.
Och, najpiękniejszy miesiąc w roku wnet dobije półmetka… i żadnej majówki. A tak mi się marzy: zielona trawka, cieplutkie promyczki słońca, zapach rozgrzanej przyrody, wesołe świergolenie ptasząt… i pośród tych wspaniałości Matki Natury, ja wraz z doborowym towarzystwem. I co?! Psińco! No nic, trzeba nam się uzbroić w cierpliwość i mieć nadzieję, że jeszcze w maju majówki zażyjemy.


Wiosenny kalejdoskop
z moich okolic


Majowy las o brzasku.


hihihi!... widoczek jak z horroru.


Głębia lasu.


mgła gęstnieje z minuty na minutę.


A cóż to za rogaty gad z ziemi się wyłania?


o rany! aż oniemiałam na momencik.


Kawalątek mojego miasta z lotu ptaka.

…czyli z mojego lotu po szczycie góry.

A drwale rąbią i rąbią… wszędzie pełno drwa.
Pięknie lasem pachną te trociny… Muszę tu Wnusie przyprowadzić by nabrały 
trochę dla swoich świnek morskich.

Pień z pióropuszem… a może z irokezem?
…coś w tym jest.

O, niebo się rozchmurzyło!
Tak mnie ten niewidziany od tylu dni widok zachwycił, że usiadłam sobie na małym pieńku by się nim ponapawać… Widoczek mam na myśli. Niestety, zbyt długo się nie ponapawałam, bo za moment zewsząd nadciągały ciemne chmurzyska.

Nieśmiałe fiołki… piękności!
…malutko, bo malutko, ale już są.

Czarna wiewiórka (rzadko spotykana) znów zawitała u mnie w ogrodzie.
...biedulka przykicała do mojego ogrodu, a u mnie leszczyn już niet. Obydwie, 50-letnie, 
wycieli mi w pień (wspominałam już o tym).

Miejsce w moim ogrodzie, gdzie rosły ogromne leszczyny.
…aż dziw bierze, że te piękne tulipany tak same na wyrąbisku urosły.
PS
A tak w ogóle, to ta pogoda zaczyna mnie już wnerwiać na dobre. Pomijając już nawet majówki. Bo też z powodu gęstych, ołowianych chmur wiszących nad naszą kotliną, wieczorami nie mogę oglądać moich ulubionych TV Wiadomości. Na polskie programy telewizyjne mam antenę satelitarną, i ta, przez te chmurzyska za czorta nic nie ściąga z satelity Astra. No, jak długo jeszcze?! Jak długo jeszcze taka wstrętna pogoda będzie? Czyżby to pylący wulkan Eyafjoll był winny tej sytuacji pogodowej?

No nie, ludzie kochani, niech no kto powie, że to normalne?! To nie do wiary, śnieg pada!!! Tego jeszcze u nas nie było! W połowie kwietnia owszem, zdarzało się… ale!... ale nie w maju!
 

Załamka! Nie sposób nawet tego dziwolągactwa zielonym kolorem wiosny opisywaćTak wyglądał mój ogródek późnym wieczorem wczoraj - 6 maja Anno Domini 2010.

A taki ogródek zobaczyłam po przebudzeniu dziś rano.
Musiałam kilka razy oczy przecierać, bo nie mogłam uwierzyć.
Biedna roślinność… Biedna Halszka… teraz dopiero w ogródku sobie nie posiedzi.


HKCz
8.05.2010