środa, 28 marca 2018

Uparta ta zima

No niestety, zima nie daje za wygraną. Nie odpuszcza ani na jotę. Tyle u nas śniegu napadało przez noc, że... łooo matko! I ciągle pada. Pewnie ci na górze uparli się i chcą pięcioletni plan w ciągu jednego roku wykonać. A niech im będzie! Łapię się więc za łopatę, i do odśnieżania... marsz!
  

Dobra łopata, ciepłe buci i robota idzie, że hej! Nawet lubię tę poranną gimnastykę. Oczywiście, jak nigdzie nie muszę się śpieszyć, do jakiejś roboty... czy cóś.


Tak wyglądały dzisiaj z rana ulice w moim mieście.



Ludzie jeszcze śpią. Przecieram pierwsze szlaki.


Tyle słońca w moim mieście... I tylko tyle.



Słoneczko bardzo się stara, aby rozweselić nam nieco poranek... Czy mu się uda przebić przez te grube, ołowiane chmurzyska w ciągu dnia? Sie zobaczy!


   Zła zima

Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy
Mroźnym śniegiem w oczy prószy,
Wichrem w polu gna!
Nasza zima zła!

Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
Płachta na niej długa, biała,
W ręku gałąź oszroniała,
A na plecach drwa...
Nasza zima zła!

Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
A my jej się nie boimy,
Dalej śnieżkiem w plecy zimy,
Niech pamiątkę ma!
Nasza zima zła!   
(M. Konopnicka)


Eeee tam, aż taka zła, to znowuż nie jest. Jak się chce, można ją polubić... I byle do wiosny!

 HKCz
12.02.2010