Jestem
załamana tym meczem. Niemcy mieli potwornego pecha. Od pierwszych
minut gry. Tak bardzo jest mi ich żal.
Chyba to
nic dziwnego, że kibicuję Niemcom, przecież żyję w Niemczech od
ponad 21 lat. Jednak to nie tylko dlatego im kibicuję. Kibicuję im
przede wszystkim dlatego, że w reprezentacji Niemiec gra dwóch
naszych: Mirosław Klose i Łukasz Podolski. Siłą rzeczy więc,
mecze reprezentacji Niemiec są dla mnie bardzo ważne. Zresztą, jak
wiem, z tego też powodu wielu Polaków kibicuje Niemcom.
Kiedy
już wcześniej, przed meczem, usłyszałam komentarz trenera Serbów
Radomira Antić: - „Musimy zepsuć te dwie polskie armaty” -
nabrałam obaw, że może być ciężko. I było! Kurka wodna! I to
jeszcze jak!
Tak
bardzo jest mi żal Mirka za tę czerwoną kartkę. A Poldiego, jak
nazywają Łukasza Podolskiego Niemcy, dopiero. Miał 7 wspaniałych
akcji podbramkowych - i nic. Nie wiedzieć jakim cudem nawet 11-kę
nie udało mu się strzelić. Rany, biedny Poldi! Tak bardzo jest mi
go żal. Uwielbiam tego chłopca. Nie tylko dlatego, że jest
wspaniałym piłkarzem-bombardierem. Uwielbiam go też za jego
stanowczość i konsekwencję. Może to zabrzmi nieco przewrotne, ale
to, że nie śpiewa nigdy niemieckiego hymnu przed meczami, bardzo mi
się w nim podoba. I nawet tym razem, w RPA, kiedy to sam Franz
Beckenbauer (były sławny piłkarz, obecnie działacz Niemieckiego
Związku Piłkarskiego), usilnie wręcz prosił, aby na mistrzostwach
świata wszyscy śpiewali hymn narodowy Niemiec. Franz, jak każdy
Niemiec, zdaje sobie sprawę, że z 23 piłkarzy niemieckiej
reprezentacji aż 12 jest obcokrajowcami. No i Klose już tym razem
śpiewał, Poldi konsekwentnie nie. I to mi się w nim podoba. Ta
konsekwencja.
Jest
jeszcze jedna rzecz, że tak bardzo lubię Poldiego. Otóż Poldi,
jest bardzo podobny do mojego Syna. I nie jest to tylko moje zdanie,
ale wielu innych osób.
Po
skończonym meczy zadzwoniłam do moje Córki, aby omówić refleksje
po meczu, i proszę bardzo, co usłyszałam:
- Mamuś,
nie teraz, najpierw muszę sama przegryźć tę porażkę.
No cóż,
musiałam się pogodzić z Córki podejściem do porażki,
zadzwoniłam więc do Syna, i usłyszałam dokładnie to samo:
- Mamuś,
nie teraz, najpierw muszę sam przegryźć tę porażkę.
O rany,
jak bardzo jest mi żal moich Dzieci... to znaczy... chciałam
powiedzieć... Poldiego.
W
ostatniej kolejce grupowej Niemcy zmierzą się z Ghaną. Mam
nadzieję, że tym razem pech ich opuści.
Poldi,
trzymam za Ciebie kciuki!
HKCz
(18.06.2010.)