sobota, 31 marca 2018

Niemcy Serbia 0:1

Jestem załamana tym meczem. Niemcy mieli potwornego pecha. Od pierwszych minut gry. Tak bardzo jest mi ich żal.
Chyba to nic dziwnego, że kibicuję Niemcom, przecież żyję w Niemczech od ponad 21 lat. Jednak to nie tylko dlatego im kibicuję. Kibicuję im przede wszystkim dlatego, że w reprezentacji Niemiec gra dwóch naszych: Mirosław Klose i Łukasz Podolski. Siłą rzeczy więc, mecze reprezentacji Niemiec są dla mnie bardzo ważne. Zresztą, jak wiem, z tego też powodu wielu Polaków kibicuje Niemcom.
Kiedy już wcześniej, przed meczem, usłyszałam komentarz trenera Serbów Radomira Antić: - „Musimy zepsuć te dwie polskie armaty” - nabrałam obaw, że może być ciężko. I było! Kurka wodna! I to jeszcze jak!

Tak bardzo jest mi żal Mirka za tę czerwoną kartkę. A Poldiego, jak nazywają Łukasza Podolskiego Niemcy, dopiero. Miał 7 wspaniałych akcji podbramkowych - i nic. Nie wiedzieć jakim cudem nawet 11-kę nie udało mu się strzelić. Rany, biedny Poldi! Tak bardzo jest mi go żal. Uwielbiam tego chłopca. Nie tylko dlatego, że jest wspaniałym piłkarzem-bombardierem. Uwielbiam go też za jego stanowczość i konsekwencję. Może to zabrzmi nieco przewrotne, ale to, że nie śpiewa nigdy niemieckiego hymnu przed meczami, bardzo mi się w nim podoba. I nawet tym razem, w RPA, kiedy to sam Franz Beckenbauer (były sławny piłkarz, obecnie działacz Niemieckiego Związku Piłkarskiego), usilnie wręcz prosił, aby na mistrzostwach świata wszyscy śpiewali hymn narodowy Niemiec. Franz, jak każdy Niemiec, zdaje sobie sprawę, że z 23 piłkarzy niemieckiej reprezentacji aż 12 jest obcokrajowcami. No i Klose już tym razem śpiewał, Poldi konsekwentnie nie. I to mi się w nim podoba. Ta konsekwencja.


Jest jeszcze jedna rzecz, że tak bardzo lubię Poldiego. Otóż Poldi, jest bardzo podobny do mojego Syna. I nie jest to tylko moje zdanie, ale wielu innych osób.

Po skończonym meczy zadzwoniłam do moje Córki, aby omówić refleksje po meczu, i proszę bardzo, co usłyszałam:
- Mamuś, nie teraz, najpierw muszę sama przegryźć tę porażkę.
No cóż, musiałam się pogodzić z Córki podejściem do porażki, zadzwoniłam więc do Syna, i usłyszałam dokładnie to samo:
- Mamuś, nie teraz, najpierw muszę sam przegryźć tę porażkę.
O rany, jak bardzo jest mi żal moich Dzieci... to znaczy... chciałam powiedzieć... Poldiego.

W ostatniej kolejce grupowej Niemcy zmierzą się z Ghaną. Mam nadzieję, że tym razem pech ich opuści.
Poldi, trzymam za Ciebie kciuki!

HKCz
(18.06.2010.)