Kurcze
blade… to ja taka sławna jestem?!
A
przecież tego nie chcę! Nigdy nie chciałam… i chcieć nie będę.
To
oczywiście żart. Hihihi!... spóźniony Prima Aprilis. Ale jak
sobie pomyślę o sławie w dzisiejszym świecie, to mnie ciarki
przechodzą. Nikomu sławy nie zazdroszczę. A broń Panie Boże! Żal
mi jest sławnych ludzi. Bo też w dzisiejszym medialnym świecie,
sława, to istne przekleństwo. Cóż to za życie mają sławni,
wybitni ludzie? Swoją ciężką pracą w jakiejś dziedzinie życia
służą światu, a potem spokojnie żyć nie mogą, ponieważ ich
życie rozbierane jest przez media na czynniki pierwsze, i z każdej
strony poddawane krytyce. Nieustannie są na celowniku różnej maści
paparazzi. Nawet nigdzie swobodnie ruszyć się nie mogą, bo zaraz
za nimi ciągnie ta sfora hien. W dzisiejszym zepsutym świecie,
ludzie żądni są sensacji i skandali. A na tej niechlubnej,
niepohamowanej ludzkiej żądzy, miliony się zarabia. Stąd tyle
brukowców, stąd tyle tego typu portali w Internecie, stąd te
liczne rzesze paparazzi, uganiających się za sławnymi ludźmi. Dla
szmalu tacy zrobią wszystko. Z ludźmi się w ogóle nie liczą.
Obdzierają ludzi z intymności do cna. I im w bardziej intymnej
sytuacji sławną osobę uda im się przyłapać i sfotografować,
tym większy dostają szmalunek za swoje „dzieło”. Liczony
niekiedy w milionach dolarów. A ten gatunek ludzki, żądny jest
pieniędzy ponad wszystko.
Czy
Królowa Serc, Diana, nie żyłaby do dziś, gdyby nie ci wstrętni,
nachalni paparazzi… i ich „chlebodawcy”?
Najgorzej
mają sławy gwiazdorskie. Wielu z nich oczywiście kocha sławę.
Ale takiego życia w nieustającym towarzystwie paparazzi, z
pewnością mają też dosyć. No, przynajmniej wtedy, kiedy im to
akurat nie w nos, by w danym momencie być w świetle fleszy.
Kiedyś
czytałam wywiad z Kate Winslet, w którym aktorka żaliła się, jak
to bardzo jest już zmęczona swoją sławą. Że nigdzie nie może
się czuć swobodnie. Że zawsze na plecach czuje oddech sfory
paparazzi. Niby żartując, mówiła, że nawet majtek nie może
sobie poprawić, kiedy jej do pupy wejdą, bo nazajutrz cały świat
by o tym widział. Niby to śmieszne, ale czy aby na pewno?
Zaś
tych ludzi, którzy tak bardzo pragną być sławni, i to za wszelką
wręcz cenę, za nic nie mogę zrozumieć. Wielu takich robi z siebie
idiotów (wielu idiotami też jest), i nawet przeróżne skandale
celowo aranżuje, byleby tylko zdobyć jakąś sławę i zaistnieć
medialnie. A jak już im się raz uda, to wtedy mają tak silne
parcie na szkło, że potrafią nawet upodlić się do końca, byleby
istnieć jak najdłużej. Znane są takie postacie w życiu
publicznych, oj znane. Aż nadto! Mdli mnie od takich sław. Gardzę
nimi. A jeszcze bardziej ludźmi, którzy dla własnych korzyści,
dają zaistnieć takim miernotom. Nie rzadko - degeneratom. A tego
typu „sławy”, ludziska interesują bardzo. Ha, jeszcze jak!
Pasjami wręcz oblegają telewizory, i naciągając uszu, wlepiają
ślepia w ekrany by przypadkiem jakiś skandal w wykonaniu tych
„sław” nie umknął ich uwadze. Z zapartym tchem czytają
wszelkie szmatławe tabloidy. Przeróżne portale internetowe,
których ostatnio namnożyło się w Internecie jak grzybów po
deszczu. A potem rozprawiają i komentują… komentują i
rozprawiają. Ale jak rozprawiają i komentują? Włos się jeży!
Ludziska potrzebują dzisiaj sensacji i skandali jak chleba
powszedniego. Co za świat! Co za ludzie! Dekadencja i degrengolada.
„Dzięki” komercyjnym mass mediom - na skalę globalną.
Współczesność
zdewaluowała pojęcie sławy, sprowadzając je do wrzawy medialnej
wokół ludzi bezwartościowych… i krzywdy ludzi wybitnych.
Sława
przestaje być pojęciem chwalebnym. Wielka to szkoda dla
wartościowych ludzi, służących światu. Wielka to szkoda dla
ludzkości.
HKCz
(14.05.2010.)