czwartek, 29 marca 2018

Serce na dłoni...

Dobrze mieć kogoś z sercem na dłoni,
Co zawsze pomoże, utuli, osłoni.
Co stać będzie za nami niczym mur,
I śpiewać na naszą nutkę - jak liczny chór.

Im więcej takich mamy wokół siebie,
Żyje nam się lepiej - jakoby w niebie.
Ale czy myśleć jesteśmy też skłonni,
Że ten ktoś ma serce… nie tylko na dłoni?



Moja Córka powiedziała dzisiaj do mnie, że mam serce na dłoni. Miło mi było to usłyszeć. Aż się wzruszyłam. Na szybko napisał mi się wierszyk w temacie… i z sercem na dłoni, pędzę już do zajęć. A ostatnio mam ich bardzo dużo. Otóż Córka kupiła dom. Piękny, ogromny, stary, ale taki z duszą… i z cudownym, stylowym ogrodem. Remont trwał 2, 5 miesiąca, w czasie którego, gotowałam obiady dla brygady remontowej, a i na bieżąco z Córką sprzątałyśmy po pracach remontowych. Dzisiaj brygada kończy, więc ruszamy ze sprzątaniem na fest. W sobotę wytęskniona przeprowadzka.

Wielka radość nas ogarnia… To nic, że ze zmęczenia czasami na fizjonomię padamy. Zwłaszcza mój Zięć, który choć nie przyzwyczajony do takiej pracy, jak Tiger walczył wraz z brygadą wiele dni. Takie zmęczenie bardzo cieszy. Pędzę więc do pięknego domu Córki… z mopem, wiadrami, szmatkami… i z dobrymi chęciami.
Już gdzieś kiedyś wspominałam, że jestem pedantką i bardzo lubię obserwować jak powstaje ład, porządek i… pachnąca czystość. Ależ się będę wyżywać… nie tylko z sercem na dłoni… ma się rozumieć!

HKCz
(16.03.2010.)