niedziela, 4 marca 2018

Primum non nocere

Parę dni temu w Wiadomościach TVP widziałam krótki reportaż z procesu lekarza, który został oskarżony przez innych lekarzy za stosowanie w swojej praktyce lekarskiej - homeopatii. Ależ byłam zaskoczona. Nawet nie spodziewałam się, że w Polsce homeopatia jest przez większość lekarzy napiętnowana. Chryste, a to co za zacofanie? Dobrze, że sąd, chociaż w tym przypadku, okazał się być niezawisły, i idąc z duchem czasu, wydał wyrok uniewinniający. Wprawdzie w uzasadnieniu wyroku nie przychylił się do tej metody leczenia, a jedynie uznał, że skoro oskarżony lekarz nikomu tą metodą krzywdy nie zrobił i żaden pacjent na niego skargi nie wniósł, to to, jest już wystarczającym dowodem na jego niewinność. Czy jest to wystarczające uzasadnienie? No, przynajmniej na tyle, że lekarz został oczyszczony z oskarżeń. Sąd przecież tak do końca na medycynie znać się nie musi.
Natomiast Szanowny Pan dr Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, po ogłoszeniu wyroku sądowego, dalej idzie w zaparte i twierdzi wszem i wobec, iż wyrok sądowy jest niesłuszny, gdyż stosowanie homeopatii jest niezgodne z etykietą lekarską, ponieważ naukowcy nie udowodnili jej pozytywnego działania. O masz, ot i tłumaczenie. A ileż to przeróżnych leków, których działanie nie do końca zostało potwierdzone przez naukowców krąży po aptekach i jest objętych farmakopeą? A ile jest szkodliwych? O tym, Szanowny Pan Prezes nie wspomniał.
Po Wiadomościach natychmiast skierowałam swoje kroki do komputera i poserfowałam nieco po Internecie. Koniecznie chciałam się czegoś więcej dowiedzieć na temat homeopatii w Polsce i opinii lekarzy na jej temat. No i dowiedziałam się, iż druzgocąca większość panów i pań w białych kitlach jest jej przeciwna. Przyznam, poczułam się zdruzgotana tym faktem! Bo też okazuje się, że większość lekarzy uważa homeopatię za oszustwo, za kpiny z medycyny. A lekarza stosującego tę metodę, odsądza się od czci i wiary, i posądza się go nawet o sprzeniewierzenie się przysiędze Hipokratesa. To jeszcze nie wszystko… Oni uważają też, że homeopatia nie jest skuteczniejsza niż placebo, czyli leki działające tylko dzięki sugestii... Noooo… Proszę Państwa, to przepraszam bardzo, to ja, na tenże przykład, jak na tacy podam przykład mojego 3,5 letniego Wnusia. Wspominałam już o tym w poniższym wpisie, że z grypy A/H1N1 został wyleczony właśnie lekami homeopatycznymi. Tylko. Bez żadnego antybiotyku. No niech mi teraz ktoś powie, że na takiego małego szkraba jakowaś forma sugestii zadziałała… Placebo! Też mi! Że na starego konia może zadziałać, to jeszcze uwierzę, ale nie na takie małe dziecko, które pojęcia nie ma o tym, że ma sobie coś wmawiać, i tym samym, wpłynąć na swoje zdrowie. A tak swoją drogą, to ja osobiście wolałabym, gdyby kiedyś, co nie daj Bóg, kiedy choróbsko mnie jakoweś rozłoży, to żebym dzięki placebo wyzdrowiała i nie musiała być chemią faszerowana. No jakoś tak mam, że wolę pozytywnymi myślami na siebie wpływać, aniżeli truć się jakimiś tam tabletkami… Póki co.
Na Zachodzie homeopatia jest od lat bardzo popularna i ma wielu zwolenników. Nie tylko wśród lekarzy, ale i pacjentów. Są nawet specjalistyczne 5-cio letnie studia medyczne kształcące lekarzy homeopatów. I to już od dawna.
Rozmawiałam niedawno ze swoim domowym lekarzem (pochodzącym tak jak ja z Polski), który oprócz medycyny konwencjonalnej, ostatnimi laty, coraz częściej stosuje również i homeopatię. Powiedział mi, że przed homeopatią wielka przyszłość. Że on nawet podjął zaoczne studia w zakresie homeopatii, aby poszerzyć wiedzę w tej dziedzinie i móc ją w szerszym zakresie stosować w swojej prywatnej praktyce.

***

Nie mogę pojąć, dlaczego ludziom aż tak bardzo brak tolerancji? I to w każdej dziedzinie życia. Dlaczego na każdą inność natychmiast robią huzia na Józia? Dlaczego obok siebie nie mogą funkcjonować różne poglądy, różne metody, różni ludzie? Wiem, wiem, w Polsce teraz demokracja… i to całą gębą, i każdy może sobie jęzor strzępić ile wlezie - na wszystko i na wszystkich. W demokracji nie tak łatwo poskromić ludzkie jęzory. Ale, do diabła, niechaj taki jeden z drugim przy tym chlastaniu jęzorem przynajmniej kalumniami nie ciska na innych. Wszak to łamanie podstawowych zasad demokracji… A to już przestępstwo.

***

Wracając do wspomnianego lekarza-homeopaty, zaryzykuję stwierdzenie… eee tam, nic nie będę ryzykować, powiem wprost: otóż uważam, że jego koledzy po fachu, wykańczając go psychiczne swoimi oskarżeniami, złamali jedną z naczelnych zasad etycznych w medycynie: - „Primum non nocere”. Mało tego, uważam też, że nie obawą przed szkodliwością homeopatii się kierowali, a obawą przed konkurencją. Ot i cała prawda! Bo przecież może tak być, że za parę lat się okaże, iż ta nasza wszechobecna chemia, która „żywi, leczy i ubiera”, jest dla zdrowia człowieka bardziej szkodliwa niż przypuszczano… Nastąpi wtedy przetasowanie i medycyna tzw. dzisiaj „niekonwencjonalna” — zwycięży. A z nią i homeopatia.
 

Homeopatia (z gr. homoiopátheia - podobna wrażliwość) istnieje już od końca XVIII wieku. Jej ojcem jest niemiecki lekarz Samuel Hahnemann, który w swojej nowej metodzie leczenia (nazwanej przez siebie właśnie homeopatią), przyjął główną zasadę: - „podobne należy leczyć podobnym”. A to przecież nic nowego, gdyż już sam Hipokrates w starożytności zwrócił na nią uwagę. No to więc jak? Czy stosowanie homeopatii jest sprzeniewierzeniem się przysiędze Hipokratesa, czy też nie? Co Wy na to, Szanowne Grono Lekarzy Polskich? Hahnemann`owi w ówczesnym czasie koledzy po fachu również rzucali kłody pod nogi, ba, nazywali go nawet szarlatanem. On jednak tym się nie przejmował i dalej prowadził swoje badania na ludziach (nie na zwierzętach, tej metodzie, ze względu na brak potwierdzeń reakcji psychosomatycznych, był przeciwny) oraz z powodzeniem ludzi leczył. Nawet sam Johann Wolfgang von Goethe został jego pacjentem. A kiedy w 1813 roku w Lipsku, gdzie mieszkał i pracował, wybuchła epidemia tyfusu, na szeroką skalę leczył chorych, podając im leki homeopatyczne. Odniósł wtedy o wiele lepsze rezultaty, niż jego koledzy stosujący metody ówczesnej medycyny uniwersyteckiej. Ten fakt skłonił innych lekarzy do zapoznania się z metodami Hahnemanna. Wtedy homeopatia zyskała na popularności. A dziś jest już bardzo popularna… Na Zachodzie. W Polsce nie. Niestety!

Potok nadziei


Kiedy wędrowałam dzisiaj po leśnych zakamarkach i natknęłam się na ten piękny potoczek, jakoś tak od razu skojarzył mi się - z nadzieją

HKCz
(12.12.2009)