Parę
dni temu w Wiadomościach TVP widziałam krótki reportaż z procesu
lekarza, który został oskarżony przez innych lekarzy za stosowanie
w swojej praktyce lekarskiej - homeopatii. Ależ byłam zaskoczona.
Nawet nie spodziewałam się, że w Polsce homeopatia jest przez
większość lekarzy napiętnowana. Chryste, a to co za zacofanie?
Dobrze, że sąd, chociaż w tym przypadku, okazał się być
niezawisły, i idąc z duchem czasu, wydał wyrok uniewinniający.
Wprawdzie w uzasadnieniu wyroku nie przychylił się do tej metody
leczenia, a jedynie uznał, że skoro oskarżony lekarz nikomu tą
metodą krzywdy nie zrobił i żaden pacjent na niego skargi nie
wniósł, to to, jest już wystarczającym dowodem na jego
niewinność. Czy jest to wystarczające uzasadnienie? No,
przynajmniej na tyle, że lekarz został oczyszczony z oskarżeń.
Sąd przecież tak do końca na medycynie znać się nie musi.
Natomiast
Szanowny Pan dr Konstanty
Radziwiłł,
prezes
Naczelnej Rady
Lekarskiej, po ogłoszeniu wyroku sądowego,
dalej idzie w zaparte i twierdzi wszem i wobec, iż wyrok sądowy
jest niesłuszny, gdyż stosowanie homeopatii jest niezgodne z
etykietą lekarską, ponieważ naukowcy nie udowodnili jej
pozytywnego działania. O masz, ot i tłumaczenie. A ileż to
przeróżnych leków, których działanie nie do końca zostało
potwierdzone przez naukowców krąży po aptekach i jest objętych
farmakopeą? A ile jest szkodliwych? O tym, Szanowny Pan Prezes nie
wspomniał.
Po
Wiadomościach natychmiast skierowałam swoje kroki do komputera i poserfowałam nieco
po Internecie. Koniecznie chciałam się czegoś więcej dowiedzieć
na temat homeopatii w Polsce i opinii lekarzy na jej temat. No i
dowiedziałam się, iż druzgocąca większość panów i pań w
białych kitlach jest jej przeciwna. Przyznam, poczułam się
zdruzgotana tym faktem! Bo też okazuje się, że większość
lekarzy uważa homeopatię za oszustwo, za kpiny z medycyny. A
lekarza stosującego tę metodę, odsądza się od czci i wiary, i
posądza się go nawet o sprzeniewierzenie się przysiędze
Hipokratesa. To jeszcze nie wszystko… Oni uważają też, że
homeopatia nie jest skuteczniejsza niż placebo,
czyli leki działające tylko dzięki sugestii... Noooo… Proszę
Państwa, to przepraszam bardzo, to ja, na tenże przykład, jak na
tacy podam przykład mojego 3,5 letniego Wnusia. Wspominałam już o
tym w poniższym wpisie, że z grypy A/H1N1 został wyleczony właśnie
lekami homeopatycznymi. Tylko. Bez żadnego antybiotyku. No niech mi
teraz ktoś powie, że na takiego małego szkraba jakowaś forma
sugestii zadziałała… Placebo! Też mi! Że na starego konia może
zadziałać, to jeszcze uwierzę, ale nie na takie małe dziecko,
które pojęcia nie ma o tym, że ma sobie coś wmawiać, i tym
samym, wpłynąć na swoje zdrowie. A tak swoją drogą, to ja
osobiście wolałabym, gdyby kiedyś, co nie daj Bóg, kiedy
choróbsko mnie jakoweś rozłoży, to żebym dzięki placebo
wyzdrowiała i nie musiała być chemią faszerowana. No jakoś tak
mam, że wolę pozytywnymi myślami na siebie wpływać, aniżeli
truć się jakimiś tam tabletkami… Póki co.
Na
Zachodzie homeopatia jest od lat bardzo popularna i ma wielu
zwolenników. Nie tylko wśród lekarzy, ale i pacjentów. Są nawet
specjalistyczne 5-cio letnie studia medyczne kształcące lekarzy
homeopatów. I to już od dawna.
Rozmawiałam
niedawno ze swoim domowym lekarzem (pochodzącym tak jak ja z
Polski), który oprócz medycyny konwencjonalnej, ostatnimi laty,
coraz częściej stosuje również i homeopatię. Powiedział mi, że
przed homeopatią wielka przyszłość. Że on nawet podjął zaoczne
studia w zakresie homeopatii, aby poszerzyć wiedzę w tej dziedzinie
i móc ją w szerszym zakresie stosować w swojej prywatnej praktyce.
***
Nie
mogę pojąć, dlaczego ludziom aż tak bardzo brak tolerancji? I to
w każdej dziedzinie życia. Dlaczego na każdą inność natychmiast
robią huzia na Józia? Dlaczego obok siebie nie mogą funkcjonować
różne poglądy, różne metody, różni ludzie? Wiem, wiem, w
Polsce teraz demokracja… i to całą gębą, i każdy może sobie
jęzor strzępić ile wlezie - na wszystko i na wszystkich. W
demokracji nie tak łatwo poskromić ludzkie jęzory. Ale, do diabła,
niechaj taki jeden z drugim przy tym chlastaniu jęzorem przynajmniej kalumniami nie ciska na innych. Wszak to łamanie
podstawowych zasad demokracji… A to już przestępstwo.
***
Wracając
do wspomnianego lekarza-homeopaty, zaryzykuję stwierdzenie… eee
tam, nic nie będę ryzykować, powiem wprost: otóż uważam, że
jego koledzy po fachu, wykańczając go
psychiczne swoimi oskarżeniami, złamali jedną
z naczelnych zasad etycznych w medycynie: - „Primum
non nocere”. Mało tego, uważam też, że nie obawą przed
szkodliwością homeopatii się kierowali, a obawą przed
konkurencją. Ot i cała prawda! Bo przecież może tak być, że za
parę lat się okaże, iż ta nasza wszechobecna chemia, która
„żywi, leczy i ubiera”, jest dla
zdrowia człowieka bardziej szkodliwa niż przypuszczano… Nastąpi
wtedy przetasowanie i medycyna tzw. dzisiaj „niekonwencjonalna” —
zwycięży. A z nią i homeopatia.
Homeopatia
(z gr. homoiopátheia
- podobna wrażliwość) istnieje już od końca XVIII wieku. Jej
ojcem jest niemiecki lekarz Samuel Hahnemann, który w swojej nowej
metodzie leczenia (nazwanej przez siebie właśnie homeopatią),
przyjął główną zasadę: - „podobne należy
leczyć podobnym”. A to przecież nic nowego, gdyż już sam
Hipokrates w starożytności zwrócił na nią uwagę. No to więc
jak? Czy stosowanie homeopatii jest sprzeniewierzeniem się
przysiędze Hipokratesa, czy też nie? Co Wy na to, Szanowne Grono
Lekarzy Polskich? Hahnemann`owi w ówczesnym
czasie koledzy po fachu również rzucali kłody pod nogi, ba,
nazywali go nawet szarlatanem. On jednak tym się nie przejmował i
dalej prowadził swoje badania na ludziach (nie na zwierzętach, tej
metodzie, ze względu na brak potwierdzeń reakcji
psychosomatycznych, był przeciwny) oraz z powodzeniem ludzi leczył. Nawet sam Johann Wolfgang von Goethe
został jego pacjentem. A kiedy w 1813 roku w Lipsku, gdzie mieszkał
i pracował, wybuchła epidemia tyfusu, na szeroką skalę leczył
chorych, podając im leki homeopatyczne. Odniósł wtedy o wiele
lepsze rezultaty, niż jego koledzy stosujący
metody ówczesnej medycyny uniwersyteckiej. Ten fakt skłonił innych
lekarzy do zapoznania się z metodami Hahnemanna. Wtedy homeopatia
zyskała na popularności. A dziś jest już bardzo popularna… Na
Zachodzie. W Polsce nie. Niestety!
Potok
nadziei
Kiedy
wędrowałam dzisiaj po leśnych zakamarkach i natknęłam się na
ten piękny potoczek, jakoś tak od razu skojarzył mi się - z
nadzieją
HKCz
(12.12.2009)