sobota, 31 marca 2018

Miałam miły polsko-niemiecki weekend

Nic a nic nie przesadzam. Naprawdę, miniony weekend miałam fajowy. Bardzo! Bo i świętowanie mojego potrójnego święta się miło przeciągnęło, a i w międzyczasie, w sobotę, wiele emocji i radości przeżywałam na meczu (i po) Niemcy — Argentyna, w którym to Niemcy (z najmłodszą drużyną na MŚ) doszczętnie rozgromili Argentynę. Łoo matko, cóż to był za mecz! Niemcy szli jak burza, nie dając przeciwnikowi najmniejszych szans, wygrali fenomenalnym wynikiem 4:0. Jeszcze i w niedzielę dłonie mnie piekły od bicia braw. A co się przy oglądaniu meczu nagimnastykowałam, to moje. 
 
Na mieście zaś cały wieczór i noc szaleństwo euforii. Ludzie tańczyli, śpiewali, trąbili na wuwuzele i na czym się tylko dało. Z włączonymi klaksonami i z powiewającymi flagami jeździli samochodami i motorami. Ba, też i rowerami i nawet na rolkach. Och, jakże ja uwielbiam oglądać radość ludzi. Uzasadnioną radość. Bez względu na nacje.

Nie ukrywam, że z ogromną pasją kibicowałam Niemcom, wszak Niemcy to moja druga Ojczyzna, od przeszło 21 lat... Ale kibicowałam przede wszystkim ze względu na Podolskiego i Klose (taka tam moja mała namiastka patriotyzmu), a zwłaszcza ze względu na Podolskiego, bo bardzo lubię tego chłopaka.


Bardzo podobało mi się to, że wielu niemieckich kibiców dziękowało Polsce za tak wspaniałych piłkarzy, jakim są właśnie Podolski i Klose. Byli też tacy, co nawet śpiewali po polsku: — „Do przodu Polsko, do boju Polsko... Biało-czerwonych w sercu miej...” Uwielbiam patrzeć, kiedy ludzie się jednoczą. Kiedy przejawiają przyjazne uczucia... i intencje. Bez względu na okoliczności. Jako urodzona pacyfistka nie znoszę przejawów agresji i nienawiści.

A w niedzielę — II tura Wyborów Prezydenckich, to był dla mnie ten najbardziej wyczekiwany i najważniejszy dzień, a i najbardziej emocjonujący. Polką przecież jestem... i na zawsze pozostanę! I niech mi tu nikt nawet nie próbuje jakiś brzydkich komentarzy pisać pod moim adresem, podważając mój patriotyzm. Jak to się już raz zdarzyło. No! (śmiech). To jest mój kawałek podłogi i mogę tu pisać co chcę i jak chcę. Chyba, że ktoś — o odmiennych poglądach — miałby ochotę ze mną podyskutować... aaa, to proszę bardzo! Jestem otwarta na dyskusje... Ale bez chamstwa i nienawiści. Każdy ma prawo mieć własne poglądy. Najważniejsze jest jednak to, by umieć o swoich poglądach mówić czy pisać z zachowaniem kultury. Pomijając oczywiście satyry, bo te rządzą się własnymi prawami.

Ja mam swoje poglądy i sama wiem najlepiej, co czuję i jak czuję. I nikt nie ma prawa mnie za to z błotem mieszać. A dziś czuję ogromną satysfakcję, że Polacy od Morza do Tatr, i z Zagranicy — to mądry Naród i wybrali na prezydenta osobę bezkonfliktową, której obca jest nienawiść. Osobę otwartą na świat, patrzącą przede wszystkim w przyszłość, nie rozdrapującą ran przeszłości, a podchodzącą z szacunkiem i rozwagą do historii Polski. Osobę, która godnie będzie reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej. Bez ośmieszania Jej przed światem i zadziwiania różnymi fobiami. Wierzę, że ja, i większość Polaków, którzy głosowali na Bronisława Komorowskiego się nie zawiedziemy. Że najbliższa przyszłość pokaże, że nasz wybór był słuszny... dla Polski, dla Polaków.

HKCz
5.07.2010