Inne moje Blogi to: 1. "Kącik dla Czytających" - Blog literacki; 2. "Na cętce źrenicy i w obiektywie" - Blog fotograficzny
sobota, 31 marca 2018
Niebezpieczne rasowanie
Raków u mnie co niemiara
Miałam miły polsko-niemiecki weekend
A w niedzielę — II tura Wyborów Prezydenckich, to był dla mnie ten najbardziej wyczekiwany i najważniejszy dzień, a i najbardziej emocjonujący. Polką przecież jestem... i na zawsze pozostanę! I niech mi tu nikt nawet nie próbuje jakiś brzydkich komentarzy pisać pod moim adresem, podważając mój patriotyzm. Jak to się już raz zdarzyło. No! (śmiech). To jest mój kawałek podłogi i mogę tu pisać co chcę i jak chcę. Chyba, że ktoś — o odmiennych poglądach — miałby ochotę ze mną podyskutować... aaa, to proszę bardzo! Jestem otwarta na dyskusje... Ale bez chamstwa i nienawiści. Każdy ma prawo mieć własne poglądy. Najważniejsze jest jednak to, by umieć o swoich poglądach mówić czy pisać z zachowaniem kultury. Pomijając oczywiście satyry, bo te rządzą się własnymi prawami.
Stało się… jestem o rok starsza
Dziś moje urodziny i imieniny
Nieczęsto się zdarza, aby otrzymać od rodziców imię z dnia swoich narodzin. Ja otrzymałam. I muszę się przyznać, że tak po prawdzie, to nie lubię tego swojego podwójnego święta. Tak mi się przynajmniej wydaje, kiedy ono się zbliża. Ale jak już ten dzień nastąpi, to lubię. Nawet bardzo. Skąd więc ten mój ambiwalentny stosunek do własnego święta. Już wyjaśniam.
A więc tak: lubię dzień moich urodzin i imienin dlatego, ponieważ cieszy mnie, że tyle osób o mnie pamięta i zewsząd śle życzenia. Bo to przecież bardzo, ale to bardzo miłe.
Nie lubię zaś dlatego, bo... ha!... no właśnie... Nie, nie dlatego, że mi przypomina ileż to mam już lat i że czas nieubłaganie szybko leci. Nie! Od przekroczenia pewnego wieku to nawet zapominam, ile mam lat. Ot, taka to szczególna amnezja na własny użytek. Z tego też względu staram się nie zaglądać do osobistego dowodu tożsamości, bo a nuż wzrok mi się omsknie i niechcący zerknę na to miejsce, gdzie ta nieszczęsna data urodzenia stoi. Przez ostatnie lata mojego życia nauczyłam się w tym temacie być bardzo ostrożną. Po co sobie niepotrzebnie psuć humor jakąś tam mało istotną datą?
Dlaczego więc swojego podwójnego święta nie lubię? Otóż swojego podwójnego święta nie lubię... już od dzieciństwa. Dziwne, nie? Dla mnie jednak nie. A to dlatego, że swoim przyjściem na świat zburzyłam porządek w mojej kochanej rodzince, bo przyszłam sobie jako trzecia z rzędu dziewczynka, nie bacząc na to, że moi rodzice tak bardzo pragnęli mieć chłopczyka. Dla dziewczynki nawet imienia nie mieli wybranego. Byli pewni, że będzie chłopczyk. Nawet to, że postarałam się zrobić rodzicom ogromną niespodziankę i zameldowałam się na świecie w niedzielę, nie zdołało ich w tym dniu uszczęśliwić i załagodzić rozczarowanie moją odmienną płcią. Rodzice czuli się tak bardzo zawiedzeni, że nie zadając sobie trudu, dali mi takie imię, jakie sobie przyniosłam, czyli takie, jakie stało w kalendarzu w dniu moich narodzin. No a potem, kiedy latek parę mi przybyło i już rozumiałam, co trzeba, to już zawsze musiałam być zazdrosna o swoje starsze siostrzyczki, że one dwa razy w roku obchodziły swoje święta, a ja tylko raz. A co gorsza, dwa razy w roku otrzymywały prezenty. A to dla mnie, jako dziecka, nie mogło być przecież miłe. Bo czymże ja zawiniłam, że tylko w jednym dniu święto miałam? Że podwójne, tym gorzej.
No i co? Czy nie mogłam nabawić się urazu do tego swojego podwójnego święta przez te wszystkie lata dzieciństwa? Ano mogłam… i się nabawiłam. I to paskudztwo w pewnym sensie trzyma mnie do dziś.
Jednak samą datę 1 lipca przyszło mi w przyszłości z pewnego cudownego względu bardzo, ale to bardzo polubić. Ponieważ, będąc w słusznym już wieku, w dniu tym urodziłam ukochanego syneczka. Szczęściara ze mnie, nie? To pewnie dlatego, że się w niedzielę urodziłam. Nie, nie dałam mu na imię Marian. Był wyczekiwanym chłopczykiem. Dziewczynkę już miałam. Trzy lata starszą.
Wakacji czas
w Noc Świętojańską.
Noc Świętojańska
Niemcy Serbia 0:1
Ufff... jak gorąco!
nawołuje już swoją kochaną czeredkę.
co po drodze zobaczyliśmy... Szok!
HKCz
Dzień niepodobny do dnia
Błagam, tylko nie Kaczyński
Za tydzień wybory. Jestem z tego powodu bardzo podekscytowana i zarazem zaniepokojona. Boję się o Polskę. Jeszcze nigdy do tej pory tak się nie bałam. Nawet za czasów stanu wojennego, kiedy to z chwilą jego ogłoszenia przez Jaruzelskiego byłam 7 dzień za granicą (pisałam o tym we wspomnieniu: "Przeklęta data 13 grudnia 1981 r.”). Owszem, był to dla mnie ogromny szok, ale wiedziałam, co mam zrobić, a zrobić miałam jedno: wrócić jak najszybciej do Polski. Bez względu na wszystko. Teraz jednak boję się bardziej. O Polskę się boję. Ewentualna wygrana Kaczyńskiego to kolejne lata Polsce w plecy, że się tak kolokwialnie wyrażę. I to nie tylko dlatego, że Kaczyński nie nadaje się do rządzenia, bo to nienawistny, agresywny megaloman (megalomanii pewnie już w dzieciństwie bliźniacy się nabawili — po ich sławetnej roli w filmie: „O dwóch takich, co ukradli księżyc"), bo to człowiek pałający rządzą władzy, a i fałszywy dwulicowiec, jak się teraz okazuje. Nie tylko dlatego, że to okropny manipulant, że stale manipuluje ludzkimi uczuciami i że na tragedii smoleńskiej oraz związanej z powodzią prze do przodu, robiąc ludziom wodę z mózgu swoją nagłą dobrocią, swoją nagłą cudowną przemianą, swoją nagłą miłością do wszystkich. Nawet do Rosjan. I że wykorzystuje zwłaszcza ludzi młodych, niepamiętających jego stylu rządzenia, i ludzi nieznających się na polityce, i gra obiema tragediami na ich uczuciach. Ba, swoją „cudowną przemianą" udało mu się nawet namieszać w głowach swoim konkurentom i tragedią smoleńską zakneblować im usta. Widać wyraźnie, że każdy z nich boi się teraz traktować go jako tego prawdziwego Jarosława Kaczyńskiego, bo nie chce być uznanym przez społeczeństwo za kogoś bez serca, za kogoś kopiącego leżącego.
To, jak zachowuje się teraz Kaczyński, i do czego doprowadza, jest okropne, żeby nie powiedzieć obrzydliwe... Ale to nie tylko dlatego Polskę być może czekają kolejne smutne lata, przede wszystkim dlatego, że jego ewentualna prezydentura w kłótliwych, nienawistnych relacjach z rządem Tuska ni jak dobrych efektów dla Polski przynieść nie może. Będzie jeszcze gorzej niż za czasów prezydentury jego brata. Będzie jeszcze gorzej niż za czasów rządów obu bliźniaków. — „Panie prezesie, melduję wykonanie zadania!" — te słowa nieżyjącego Lecha w dniu wyborów na prezydenta (23.10.2005 r.) — mówią same za siebie. Wiadomo, kto w tej dwójce był mózgiem wszystkiego.
To teraz, kiedy Jarosław stracił brata bliźniaka, swoją bliźniaczą duszę (tę nieco łagodniejszą), kiedy swoją kandydaturą usilnie próbuje zagłuszyć w sobie wyrzuty sumienia za tę stratę (bo z pewnością je ma, i to uzasadnione), kiedy tylko prezydentem zostanie, wnet buchnie jeszcze większą agresją i nienawiścią i jeszcze bardziej skłóci Naród Polski. Jeszcze bardziej ośmieszy Polskę w oczach całego świata.
Czy tak ma wyglądać Polska przez kolejne lata? Czy w Polsce musi być aż tyle nienawiści, i to mimo wiary chrześcijańskiej? Czy w Polsce musi ciągle wrzeć? Czy Polska nie może wreszcie budować przyszłości w spokoju, mądrze, bez nienawiści? Może! Stopniowo, krok po kroku, ale tylko wtedy, kiedy Kaczyński nie zostanie prezydentem.
Takie jest moje zdanie. Takie jest zdanie wielu Polaków, którym dobro Polski leży na sercu i którym obca jest nienawiść i rozdrapywanie ran z przeszłości. Takie jest zdanie większości Polaków, którzy z podniesioną głową chcą żyć do przodu, a nie co rusz odwracać głowę do tyłu w obawie przed atakiem tych trzęsących się z nienawiści.
Z racji tego, że mieszkam poza granicami kraju, a bardzo interesują mnie losy Polski, na bieżąco śledzę w TV sytuację w Polsce. Także dużo czytam. Interesują mnie też wypowiedzi Rodaków, i tych stojących za Kaczyńskim, i tych mu przeciwnych. Po tej lekturze za każdym razem dochodzę do tego samego wniosku, że najwięcej chamstwa i nienawiści jest w ludziach stojących właśnie za Kaczyńskim, a co gorsza, są to ludzie, którzy deklarują wiarę w Boga. Jestem tym faktem przerażana. Podwójnie przerażona.
W tym miejscu pozwolę sobie przytoczyć jeszcze komentarz jednego z internatów do pewnego artykułu na WP, który jest przeciwko Kaczyńskiemu. Komentarze tych, co stoją za nim, ze względu na stek chamskich i nienawistnych słów, skierowanych do ludzi o odmiennych poglądach, nie nadaje się do zacytowania... A ci, niestety, najwięcej komentują każdy, najmniejszy nawet artykulik. Oto ten komentarz:
11 czerwca 2010 - „Ludzie opamiętajcie się, tylko nie Kaczyński! Jego Wybór oznacza chaos w kraju i jeszcze ostrzejszy konflikt między Prezydentem a rządem niż to miało miejsce za kadencji jego brata Lecha. Oznacza też izolację na scenie międzynarodowej. Już dziś Kaczyński jest źle odbierany na świecie, a gdy zacznie uprawiać zapowiadaną agresywną politykę zagraniczną nikt z Polską nie będzie chciał rozmawiać i traktować nasz Kraj poważnie, co będzie miało bardzo poważne skutki dla naszej Gospodarki i nas wszystkich. Naszego Kraju nie stać na zabawy Pana Kaczyńskiego w agresywno-dyktatorską politykę. Ten człowiek dla władzy zrobi wszystko, społeczeństwo i jego dobro się nie liczy. Nie głosujmy na niego 20 VI!”.
***
i śmierdzi, jest super.
Czas stworzyć bajoro,
by moczyć kaczy kuper.
Wody trzeba dolać,
choć wokoło dramat.
Moheru idola,
wyborcza panorama.
Tak to właśnie robi,
"gołąbek pokoju".
Fajda by narobić,
jak najwięcej gnoju.
Pozdrawiam z placu boju,
gdzie walczę o mniej gnoju...