środa, 2 maja 2018

17 mgnień wiosny na cętce źrenicy i w obiektywie


Wiosna nas w tym roku nie rozpieszcza nic a nic. Szkoda. Ba, wielka szkoda! Bo bardzo ją kochamy. A ona? A ona jakaś taka chimeryczna, płaczliwa. Czasami wręcz nie do zniesienia! Niewdzięcznica jedna. Piekli się i płacze, rzuca piorunami na lewo i prawo, wali po głowach gradem wielkości jaj, tudzież domostwa nasze trąbami powietrznymi mieli. Straszne rzeczy z nami wyczynia… A my ją tak kochamy!

Widać też, że ze swojej koleżanki zimy, która rozpieszczała nas długo i wytrwale, przykładu wziąć nie chce. I już pewnie nie zechce. A chociażby nawet coś jej się odwidziało i nagle zachciało jej się chcieć, to już i tak nie zdąży. Zostało jej tylko kilka dni do zamknięcia podwojów. Lato już u progu stoi.

No nic, życie mamy tylko jedno, nie pozwólmy więc, aby ta humorzasta wiosna ze swoimi humorzastymi zjawiskami atmosferycznymi psuła nam humor. Co to, to nie! Trzeba nam żyć każdym dniem najpiękniej jak się tylko da, i pomimo różnej aury za oknem (czasem nawet bardzo nieprzyjaznej), wychodzić na łono przyrody, zauważać jej piękno i cieszyć się nim.

Ze mnie to prawdziwy leśny ludek. Na łonie natury muszę być codziennie. Bez względu na pogodę. Miałam okazję więc niejedno mgnienie tegorocznej wiosny zobaczyć, i uwiecznić. Wiosna wnet się skończy, myślę że warto  ją sobie utrwalić na fotkach, i w pamięci... by potem móc w wyobraźni przerabiać


















HKCz
(18.06. 2013.)