sobota, 12 maja 2018

Wędrówka po chyboczącym się lesie i prehistorycznym obozie w Bad Buchau


Wiosna. Czas na wędrówki. Dalekie wędrówki. W ostatnią niedzielę rodzinnie rozpoczęliśmy wiosenny sezon. Wybraliśmy się na wędrówkę po mieście Bad Buchau i jego okolicach, bardzo szczególnych okolicach. Bad Buchau (Badenia-Wirtembergia) słynie jako kurort leczniczy bazujący na kąpielach błotnych i mineralnych. 


Miasto znane jest jednak przede wszystkim z Federseemuseum, 1,3 km kw., silnie zamulonego jeziora końca epoki lodowcowej, z którego pochodzą liczne znaleziska po plejstoceńskich łowcach reniferów i mieszkańców z epoki kamienia łupanego, sięgającego okresu celtyckiego. Wszystkie te skarby można oglądać w muzeum na świeżym powietrzu. To jedyne takie miejsce na świecie, gdzie odkryto tak wielką ilość przedmiotów w wilgotnym otoczeniu torfowiska. Nie bez kozery więc temu miejscu w 2011 roku przyznano tytuł Światowego Dziedzictwa UNESCO.

W bezpośrednim sąsiedztwie parku zdrojowego w Bad Buchau znajduje się słynny las, tzw. „chyboczący się las”. 

Chyboczący się las - zjawisko naturalne.


Dlaczego chyboczący? Ano dlatego, że odwiedzającymi go ludźmi najnormalniej w świecie chybocze na różne strony. Naprawdę. Wiem, bo byłam, widziałam i czułam. Każdy kto wejdzie do tego lasu jest niesamowicie zaskoczony. Każdy krok wywołuje pod nogami drżenie i chybotanie się ziemi. Ludzie stają, śmieją się i co rusz podskakują, bo to niesamowite zjawisko, i wielka frajda. 


Skąd się bierze to zjawisko? Ano stąd, że las leży na glebie torfowej, a jak to w lesie bywa, rośnie w nim dużo drzew. Drzewa zaś mają mnóstwo korzeni, które się rozwidlają i wrastają w glebę. Przestrzenie między korzeniami są więc wypełnione torfem. Ot i całe wyjaśnienie zjawiska chybotania się lasu. Proste, prawda? Ale kto o nim nie słyszał i bez przygotowania wejdzie do tego lasu, może przeżyć szok.  

Na poniższym zdjęciu korzenie drzewa celowo są odkryte.


Niesamowite to uczucie, tym bardziej, że idzie się po normalnej niby ścieżce leśnej pokrytej grubym torfem i gołym okiem niczego nadzwyczajnego nie widać, aż tu nagle, ni stąd, ni zowąd, takie kolebanie. Bardzo miłe kolebanie. ;) Naprawdę fajne uczucie. Idzie się jak po galarecie.

Z lasu powędrowaliśmy do Federseemuseum, aby podziwiać domy na palach w obozie myśliwskim z czasów prehistorycznych z późnej epoki brązu, które zachowały się na bagnach. 


Muzeum to oferuje na świeżym powietrzu wiele archeologicznych znalezisk do oglądania, z którym można się dowiedzieć o życiu ludzi w tamtych czasach. Wśród najcenniejszych eksponatów znajduje się tam najstarsze drewniane koło od wozu - liczące 5000 lat. 

A oto dwa domki z tamtego okresu zbudowane z drewna, gliny, trzciny i słomy.



Wszędzie szeleszczą na wietrze wysokie trzciny.


Co kawałek znajdują się platformy widowiskowe, z których można podziwiać 
przepiękną, bardzo rozległą panoramę.  




Na koniec wędrówki poszliśmy zwiedzić miasto. Po drodze zwróciłam uwagę na szyld (patrz: zdjęcie poniższej), gdyż przywołał mi refleksję nad tym, jak hitlerowska wojna zmieniła Niemców, i jak się tu wszystko zmieniło na dobre. Naprawdę, kochani Rodacy z Polski! Nastały tu przyjazne czasy dla innych narodów i różnych religii. Choć przed wojną, i w czasie wojny, było tu rzeczywiście bardzo tragicznie. W Buchau mieszkało bardzo dużo Żydów. Osiedlili się tu już pod koniec XIV wieku.  


Podczas pogromu Nocy Kryształowej, 9 listopada 1938, faszyści spalili synagogę, po czym wszystkich Żydów wywieźli do obozów koncentracyjnych.

Jako ciekawostkę dodam, że Buchau, to też rodzinne miasto ojca Alfreda Einsteina, Hermana, który mieszkał tu z rodziną aż do momentu przeprowadzki do Ulm, krótko przed narodzinami Alfreda. Zaś kuzyn Alfreda, Siegbert Einstein, który przeżył obóz koncentracyjny w Theresienstadt, po wojnie wrócił do Buchau i przez wiele lat był wiceburmistrzem miasta.

Na wprost widać Muzeum Miasta Bad Buchau.


Wąskie uliczki miasta są piękne i bardzo zadbane.


Restauracyjki swoim pięknym wyglądem zachęcają gości do wejścia.


Po drodze podziwialiśmy fikuśną, ale wiele mówiącą fontannę 
przy Klinice Rehabilitacyjnej. 


Przy fontannie tej Aramis doznał szoku i zaczął tak ujadać, że aż strach człowieka ogarniał. Dlaczego? ;) O tym na moim PhotoBlogu, łącznie z fotkami dotyczącymi tego zabawnego, jak się po chwili okazało, wydarzenia.

Na PhotoBlogu zamieściłam wiele też innych fotek z wędrówki po Bad Buchau, chyboczącym się lesie, torfowisku i prehistorycznym obozie myśliwych. Oto link.

HKCz
2.04.2014.