Parę dni
temu byłam u fryzjera. Giuseppe, bo tak się nazywa mój fryzjer, po
miłej pogawędce i nałożeniu mi farby na włosy, ni stąd ni
zowąd, podał mi do ręki książkę. Zaskoczył mnie tym bardzo. Co
było w tym tak zaskakującego? Ano to, że zdjęcie na okładce tej
książki było mojego autorstwa. Zrobiłam je Giuseppe chyba jakiś
rok temu. Zamieściłam je też (jak i wiele innych) na blogu, we
wpisie pt. „Fryzjer jak spowiednik”
> link. Oczywiście za zgodą Giuseppe.
I co się okazało? Otóż okazało się, że to zdjęcie, i kilka
innych, zostały niedawno „przechwycone” na Sycylii, przerobione
i użyte. Bez mojej wiedzy oczywiście. Także bez wiedzy Giuseppe.
Dokonała tego pewna Sycylijska. Dla mnie „pewna”, ale dla
Giuseppe siostrzenica z Sycylii.
Kobieta ta
przez przypadek dotarła na mój blog i w/w wpis. A jak już dotarła,
to w głowie zrodził jej się pomysł, aby swojemu wujkowi „z
dalekich” Niemiec zrobić niespodziankę i napisać o nim książkę
biograficzną. No i zrobiła. Mnie przy okazji także.
Książkę
tę Giuseppe otrzymał w prezencie urodzinowym. Muszę przyznać, że
bardzo mi się spodobał ten jego prezent.
Czy nie mam
za złe siostrzenicy Giuseppe, że bez mojej wiedzy skopiowała sobie
zdjęcia z mojego bloga? Muszę przyznać, że w jej przypadku jednak
nie. Giuseppe jest moim fryzjerem już ponad 20 lat. To ciepły i
miły człowiek. A jego bujne życie, w sensie pozytywnym, warte jest
opisania.
Sama też,
już parę lat temu, opisywałam jedną z jego historii, tragiczną,
ale z happy endem - we wpisie „Moc pozytywnego myślenia” (Macht
des positiven Denkens). Oto link.
HKCz
20.07.2014