(Z cyklu: Pół żartem, pół serio)
Jasne, że
nie. Nasz pies wcale nie ma pieskiego życia. A tak swoją drogą, to
co to w ogóle znaczy - pieskie życie? Ciekawe kto to wymyślił?
Pies, jak już, to ma zawsze psie życie. I dlaczego się mówi, że
pieskie życie to ma ten człowiek, którego życie jest ciężkie i
nędzne - jak żywot psa właśnie? To znaczy co, pies od zawsze ma
nędzne życie? A dlaczego nędzne? Nędzne ma tylko wtedy, kiedy
człowiek mu takie urządzi. Ech, ten człowiek… wszystkiemu winny!
Braci mniejszych należy szanować.
Kto braci
mniejszych nie szanuje,
temu pieskie
życie los zgotuje.
Mówi się,
że pieskie życie to synonim złego życia. OK., to niech takie
życie ma koniecznie ten, kto pastwi się nad psami.
Nasz pies,
rasy Labradoodle, z pewnością nie ma pieskiego życia. Wiele razy
już o nim pisałam. Ostatnio we wpisie pt. „Nasz przyjaciel pies... Psie opowiastki”. I
nadal ma się dobrze. Świadczą o tym jego zabawne fotki.
Czy te oczy
mogą kłamać…?
Ani kłamać,
ani serca łamać.
Ja,
Labradoodle, Pies Rodzinny,
kochany
jestem… bo jestem rodzinny.
Wdzięk,
styl, czar i szyk,
tym swoje
państwo zdobywam w mig.
Zawsze i
wszędzie zadaję szyku…
i gdy chory
jestem, i w siąpiącym deszczyku.
Członkiem
rodziny od zawsze jestem,
moja rodzina
to podkreśla każdym gestem.
Mam także
prawo do zwykłej próżności,
wizażyście
się oddaję bez krzty wstydliwości.
Dolce farniente in bella Italia…
Tak ja urlopuję i moja Familia.
No niech mi tylko kto powie,
że to nie przyjaźń - co się zowie?
W ogóle do rzeczy ze mnie pies,
wszak na okładce książki jestem też.
HKCz
15.06.2014.