Maj,
najpiękniejszy miesiąc w roku. Kto żyw cieszy się życiem i
tryska energią. W tak pięknym czasie trudno usiedzieć w domu. Bez
względu na pogodę.
Dzisiaj
pogoda była u nas różna, chwilami nawet deszcz popadywał, ale do
lasu pociągnęło mnie skoro świt. Uwielbiam zapach majowego lasu i
rześkie powietrze poranka. Chodziłam i chodziłam, i wcale nie
chciało mi się wracać do domu.
Po południu
znów powędrowałam do lasu. Powietrze było już inne, ale też
bardzo przyjemne. Znów nie chciało mi się do domu wracać.
Chodziłam i chodziłam… i znów wiele fotek zrobiłam.
Uwieczniałam te obrazki, które się aż prosiły uwiecznienia.
Mojego uwiecznienia. Mojego, bo ktoś inny z pewnością uwieczniałby
inne.
Oto pokłosie
moich dzisiejszych spacerów:
Idąc skrajem
lasu, zachwycałam się pięknymi widokami po
drugiej stronie naszej
kotliny.
W głębi
lasu też było co podziwiać.
I znów
spojrzenie na naszą kotlinę.
Podglądanie
życia naszych maluczkich braci też jest bardzo ciekawe.
Zdjęcia
makro to wspaniała rzecz. Normalny śmiertelnik może
teraz zobaczyć
wszystko to, co tylko dla wybrańców było widoczne.
Z wiosenką w
sercu powracam do domu…
Czuję
zmęczenie, lecz nie skarżę się nikomu,
Wszak warto
było tak zdrowo się pomęczyć
By spostrzec,
jak Natura do człeka się wdzięczy.
(fragment
wiersza "Bieg po wiosnę")
Ech, ten maj!
Maj jest
bajecznie piękny, pachnący, kolorowy, wiele radości w serce wlewa.
Człowiek spogląda na świat z wielkim optymizmem. Zapomina o
problemach życia codziennego…
Ja, na ten
przykład, już dawno zapomniałam o tym, o czym pisałam w poniższym
wpisie… Zaraz, a o czym to ja pisałam? ;)
HKCz
11.05.2014.