poniedziałek, 14 maja 2018

Noc Świętojańska za nami. Witaj lato!



Noc Świętojańska minęła. Nastąpiło letnie przesilenie słońca i mamy już lato. Czas wakacji, urlopów, wypoczynku. Czy będzie piękne? To zależy. Ale nie tylko od Matki Natury, a przede wszystkim od nas samych… no i może trochę od pewnych mocy. Nadprzyrodzonych. ;)

Ja na taką nadprzyrodzoną moc liczę, gdyż w Noc Świętojańską znów udało mi się znaleźć kwiat paproci. Znów, bo już raz znalazłam, i to w bardzo ważnym momencie dla Polski (4 lata temu), między pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich, po których Prezydentem Polski został Bronisław Komorowski. Pisałam o tym w mojej niby-bajce, pt. "Noc Świętojańska". Tym razem, Noc Świętojańska przypadła na straszliwą zawieruchę w Kraju, ale coś mi się wydaje (tak mi mówią moce nadprzyrodzone ;)), że po niej, mimo wszystko, jak już kurz opadnie, Premier Donald Tusk wyjdzie jeszcze bardziej wzmocniony.

Pierwszego dnia lata wybrałam się na dłuższą wędrówkę po górach i lasach. I to dwukrotnie. Wczesnym rankiem i pod wieczór. Pogoda była wymarzona na takie relaksujące wędrowanie, a i refleksyjne zarazem. Po nocnej burzy powietrze było odświeżone, zdrowo najonizowane, rześkie. Temperatura oscylowała w granicach 22-24°C i wiał przyjemny wiaterek.

Taka piękna pogoda utrzymała się przez cały dzień. Miałam więc okazję podczas swoich wędrówek porobić wiele promieniujących latem fotek.












Wieczorem ruszyłam raz jeszcze do lasu, ale tym razem poszłam inną drogą, biegnącą wzdłuż miasta. Chciałam zobaczyć nasze miasto w letniej szacie. Muszę przyznać, że byłam zachwycona, tak pięknie się prezentowało.



Będąc już w lesie, poszłam jeszcze raz w to miejsce, gdzie znalazłam kwiat paproci. Tak na wszelki wypadek, aby się upewnić, czy w Noc Świętojańską coś mi się nie przywidziało, ale nie, na szczęście nie. Kwiat, choć stał się już dużo mniejszy, ciągle pysznił się wśród liści paproci.


Znów wpatrywałam się w niego, ale jeszcze intensywniej niż w nocy, po to, aby nadprzyrodzone moce przyswoić sobie i ugruntować. A kiedy poczułam, że działają coraz aktywniej, gwizdnęłam na Aramisa i opromieniona blaskiem kwiatu (a może napromieniowana? ;)), ruszyłam z nim noga w nogę (czyt. łapę) w kierunku domu.


Nadprzyrodzone moce bądźcie ze mną,
dziś, jutro, pojutrze… do przyszłej Nocy Świętojańskiej. ;)


HKCz
23.06.2012