czwartek, 10 maja 2018

Gorączka sobotniej nocy. Zabawa gimnazjalistów

W niedzielę wczesnym rankiem poszłam z psem na spacer w zupełnie innym miejscu niż zwykle. Wychodziłam akurat z miasta, ale musiałam przejść jeszcze wzdłuż ogromnych i rozległych zabudowań Gimnazjum. Szłam sobie zadowolona, pogwizdując co chwilę na biegającego Aramisa, gdy nagle spostrzegłam, że Aramis stanął jak wryty naprzeciw rowerowni szkoły i wietrzy coś. Natychmiast do niego podbiegłam. Jakie było moje zaskoczenie, bardzo niemiłe zaskoczenie, kiedy popatrzyłam w to miejsce, które Aramis mi wystawił. Oczom moim ukazał się taki oto obrazek:


- Coś takiego, jakaś smarkateria urządziła sobie tutaj libację! - fuknęłam sama do siebie z głębokim oburzeniem. Smarkacze wiedzieli, gdzie się schować. Miejsce to jest zupełnie oddalone od ulicy i ludzkich spojrzeń, a do tego jeszcze zadaszone i z ławeczkami.

- Rany, co zastaw! - zawołałam znów do siebie, przypatrując się rozstawionym na ławce rzeczom. A były to: 2 sześciopaki piwa, 2 nektary wiśniowe, butla likieru czekoladowego i wódka „Gorbaczówka”, i to 2 duże flaszki.

Całe szczęście, że tym kilku młodzikom (naliczyłam 5 kubeczków) nie udało się „zabawić” do końca, bo, sądząc po tym zestawie, straszliwe męki by cierpieli. A że nie zabawili się do końca, widać było po zawartościach wszystkich butelek. Ledwo były nadpite. Pewnie ktoś ich musiał spłoszyć. I to skutecznie… i bardzo dobrze! Smarkacze jedne! ;)

Widać, że wszędzie młodzież ma głupie pomysły, bez względu na kraj i nacje. Ale żeby serwować sobie aż tak zabójczą mieszanką?! Tym razem, na szczęście, ktoś dorosły w porę zareagował i przerwał młodym zabawę. Chwała mu za to!

Dorośli powinni mieć oczy szeroko otwarte i - dla dobra dzieci - widzieć nawet tam, gdzie ludzki wzrok nie sięga… Powinni widzieć oczami wyobraźni. Powinni myśleć, analizować, przewidywać.


No, drodzy Gimnazjaliści, przesadziliście. I to zdrowo! A właściwie chcieliście zdrowo przesadzić. Na szczęście wam się nie udało, i zdrowie sobie zaoszczędziliście. Nie róbcie takich rzeczy. Nie warto się tak truć… Pewnie nawet nie wiecie, że temu komuś, kto przerwał wam waszą libacyjkę, powinniście wdzięczni być. Bo kto wie, jakby się ona skończyła. Z pewnością bardzo źle. I pamiętajcie: Big Brother is watching! 

HKCz
22.11.2013.