sobota, 5 maja 2018

Pienik ślinianka

(z cyklu: „Niezwykłość Natury”)



A to co? Jakiś chuligan napluł na tę roślinkę? I my musimy na to patrzeć? Na całe szczęście nie, nie jest to sprawka chuligana. Gdy się bliżej przyjrzymy, łatwo stwierdzimy, że ta pianka ślinę tylko przypomina.


To sprawka pewnego bardzo sprytnego owada. Owada, który nazywa się - nomen omen - pienik ślinianka. To on pozostawia na różnych roślinach taką wydzielinę. Po co? Ano po to, aby w jej wnętrzu sobie pomieszkać… Całe stadium larwalne tam spędza. Tam jest bezpieczny, niewidoczny dla drapieżników. Tam też upały i susze nie są mu straszne. Spryciarz, co nie?





Pienik ślinianka - to gatunek owada zaliczanego do podrzędu piewików i rzędu pluskwiaków różnoskrzydłych. Jest niewielki, do 6 mm długości. Ma różne ubarwienie, od jasnego do ciemnego, może być jednobarwne lub wzorzyste. Larwy natomiast są koloru jaskrawozielonego.

To zdjęcie podkradłam z Internetu: www.entomart.be/listetotale


Pieniki są niestety szkodnikami upraw. Licznie występują także w zaroślach krzewiastych, na łąkach i na brzegach lasów.

Są mistrzami w skokach wzwyż. Nie pchły, a właśnie pieniki, potrafią skakać najwyżej. Jak się odbiją swoimi mocno umięśnionymi nogami, to potrafią skoczyć nawet na wysokość 70 cm. Niektórzy entomolodzy żartują i nazywają pienika - Siergiejem Bubką wśród owadów.
Jeśli zaś chodzi o tę wydzielinę pienika ślinianki, przypominającą do złudzenia ślinę, to powstaje ona na skutek wdmuchiwania przez niego powietrza we własne odchody zawierające białko. Stąd też ten efekt spienienia. Niezwykłe, prawda? Szkoda, że człowiek tego nie potrafi ;)



HKCz
5.08.2013