poniedziałek, 14 maja 2018

Szkoła Muzyczna uczy, bawi i raduje




Niedawno byłam na koncercie w Szkole Muzycznej w naszym mieście. W samej Szkole Muzycznej bywam dość często, siłą rzeczy, wożę tam moje Wnuczki na zajęcia. Chociaż nie, w ostatnim roku już tylko Wnuczka, bo Wnuczce, po czterech latach nauki, odwidziała się już gra na gitarze i flecie. Do nauki gry na tych instrumentach nikt jej wcześniej nie przymuszał, sama bardzo chciała, tak i teraz, nikt jej nie zabraniał z nauki zrezygnować. Wnuczek jednak trzyma się mocno i z wielką przyjemnością chodzi na zajęcia, a także ćwiczy w domu. Najwyraźniej dostało mu się więcej muzykalnych genów po Papie, który jest bardzo muzykalny i jest frontmanem w amatorskiej grupie rockowej.

W tutejszej Szkole Muzycznej uczą się dzieci i młodzież w różnym wieku i chyba na wszystkich instrumentach. Na koncercie, na którym byłam, dały popis dzieciaki z sekcji gitarzystów. Koncert trwał ponad 2 godziny. Ponad dwudziestu gitarzystów grało razem i każdy z osobna. Gitarzyści byli trochę stremowani, ale gra szła im bardzo dobrze. Nauczyciel promieniał z radości, rodzice z dumy, pozostali widzowie z przyjemności. Dzieciaki dostały dużo braw, razem i z osobna, na siedząco i na stojąco.

Mój Wnuczek też był nieco stremowany. Zdradził mi to dopiero 
po koncercie, po cichu.


Po dziewczynkach stremowanie było bardziej widoczne… malowało 
się pięknymi rumieńcami.


Niektóre starsze dziewczynki łączyły grę na gitarze ze śpiewem.


Ta dziewczynka, pół Polka, pół Niemka, śpiewała najpiękniej. Sama 
skomponowała muzykę i napisała tekst (w jęz. angielskim) do 
wykonywanej piosenki.



W tutejszej Szkole Muzycznej takie koncerty odbywają się każdego roku - pod koniec roku szkolnego. Każda sekcja muzyczna ma osobne. Oprócz tego, dzieciaki grają na różnych imprezach miejskich i na wyjazdach. Oczywiście tylko te, które są muzycznie utalentowane, które muzykę kochają i lubią występować przed publicznością, bo przecież są też i takie dzieci, które uczą się tylko dla siebie.

HKCz
6.07.2014.