W naszym
mieście, co roku w lutym, odbywają się zawody narciarskie
-Albstädter Kids-Cup im Skilauf - dla dzieci w wieku 4-10 lat. W tym
roku odbyły się także. Konkurencja była duża, a zabawa jeszcze
większa.
Ostatnie
przygotowania techniczne do zawodów.
Miasto leży
w Jurze Szwabskiej (Schwäbische Alb), gór tutaj wiele, narciarstwo
jest więc tutaj bardzo rozpowszechnione. Na nartach jeździ tu
prawie każdy. W mieście jest kilka klubów narciarskich, w których
kunsztu narciarskiego uczą się ludzie w różnym wieku. Dzieci już
od 3 roku życia.
Na czterech
stokach górskich, w różnych dzielnicach miasta, znajdują się
wyciągi narciarskie, i to przy nich skupione są kluby narciarskie.
Kto naukę jazdy na nartach zakończy zdanym egzaminem, szusuje już
sam po stokach, kiedy tylko ma ochotę i pogoda dopisuje. Kiedy
pogoda nie dopisze i śniegu jest za mało, stoki zjazdowe naśnieżane
są sztucznie, armatkami śnieżnymi.
W dniu
zawodów organizatorzy musieli trochę „postrzelać” armatkami
śnieżnymi, aby odpowiednio naśnieżyć trasę zjazdową do
slalomu. Po tak silnych trzytygodniowych mrozach i braku opadów
śniegu w tym czasie był to akurat pierwszy dzień z dodatnią
temperaturą i stary śnieg zaczął się topić.
Do zawodów
zgłosiły się dzieci (czyt. rodzice je zgłosili) w przedziale
wiekowym 4-10 lat. W sumie było 37 zawodników - urodzonych w latach
2002-2008.
Dzieci
czekają w kolejce do wyciągu orczykowego.
I jazda do
góry!
Najmłodszym,
i jedynym zawodnikiem urodzonym w 2008r. był chłopczyk o imieniu
Kjel (pozostali 3 zgłoszeni niestety stchórzyli przed startem).
Kjel
rozgrzewa się przez zawodami pod okiem swojego ojca.
Reszta
dzieci startowała z podziałem na urodzone w latach: 2007/2006,
2005/2004, 2002/2002.
Półgodzinna
rozgrzewka przed zawodami.
Ostatnie
informacje udzielane zawodnikom przez instruktorów.
Przed startem
- ostatnie porady mamy.
Start…
Pooooszli!!!
Sponsorami
zawodów były nasze trzy miejscowe banki. Dzieci w przerwie między
dwoma startami otrzymały gorące kiełbaski i napoje, a po
skończonych zawodach każde z nich zostało obdarowane przez
organizatorów zawodów medalem i dyplomem.
Medale
czekają już na dzielnych zawodników.
Śmiechu
było co nie miara, bo jako pierwszy do odbioru gratulacji, medalu
oraz dyplomu przez megafony został wezwany najmłodszy zawodnik,
Kjel, niestety nie mógł się zgłosić od razu, bo „zerżnął”
się w porcięta (chyba z wrażenia), i akurat jego mama w toalecie
zmieniała mu pampersa. Po chwili jednak dumny chłopczyk odbierał
już wszystko co mu się słusznie należało. Bo też narciarz z
niego, że ho, ho! A że przydarzyła mu się mała wpadka, to nic.
Nikt tego nie widział, a ci co czuli - zachowali dyskrecję, śmiejąc
się jedynie radośnie.
Moment
wręczania medali i dyplomów przebiegał we wspaniałej atmosferze.
W tle Freddi Mercury śpiewał „We Are the Champions”, a
dzieciaki, o pardon, zawodnicy, z szerokim uśmiechem odbierali - co
im było należne - przy akompaniamencie wybuchu głośnych braw
widzów.
Radość
wśród zawodników była ogromna. Czy to z powodu otrzymanych
medali, dyplomów, gratulacji i braw, czy też z powodu zakończenia
zawodów, to tylko same dzieciaki najlepiej wiedziały. Pewnie powód
był dwojaki, bo że dzieciaki miały tremę przed startem było to
wcześniej widać wyraźnie. Zasłużyły więc na wielkie brawa i
uznanie. Brawooo!!! Brawo, zawodnicy Albstädter Kids-Cup im Skilauf!
Ha, moje
wnuczki także brały udział w zawodach. Na zdjęciu mój 6-letni
wnuczek - startował w slalomie i zajął 5 miejsce.
Trzech
najlepszych zawodników w każdej grupie otrzyma puchary,
dyplomy oraz nagrody.
Każdy zawodnik otrzyma słodycze
oraz dyplom za udział w zawodach.
HKCz
17.02.2012.