W Internecie
często dochodzi do naruszania praw autorskich. Są ludzie, którzy
robią to nagminnie i bezkarnie… Ale do czasu! Ustawa o prawie
autorskim z 4 lutego 1994 roku jest batem na takie osoby. Ustawa ta
za naruszenie praw autorskich i wykorzystanie materiałów bez zgody
autora przewiduje dwa rodzaje odpowiedzialności: cywilną i karną.
Ostatnio, po
raz kolejny, przyszło mi z wielkim zdumieniem stwierdzić, i to
zupełnie przez przypadek, że trzy moje opowiadania, które kiedyś
na tym blogu opublikowałam, zostały skopiowane (czyt. skradzione) i
opublikowane - dwa przez pewną młodą dziewczynę na jej blogu,
jedno na Facebook przez pewnego pana. Doszłam do tego, kiedy
chciałam dokonać na nich pewnej korekty, przygotowując je do
wydania. A tu nagle Google mnie „uprzejmie informuje”, że tekst
moich opowiadań jest już - tu i tu - opublikowany, w całości, bez
podania nazwiska autora, czyli mojego. Nie powiem, zdziwiłam się
bardzo, a i wkurzyłam zdrowo. Okazało się, że pan na Facebook
opublikował je bez zmian. Natomiast młoda osóbka „pofatygowała
się”, a jakże, i zmieniła imiona bohaterów - na japońskie.
Natychmiast
zwróciłam się z prośną do tych dwóch osób o usunięcie moich
tekstów. Niestety, bez echa. Po 4 dniach ponowiłam prośbę. Pan z
FB milczy nadal jak zaklęty, natomiast młoda dziewczyna w końcu je
usunęła, ale dopiero wtedy, kiedy napisałam jej, że tylko ze
względu na jej młody wiek nie nadałam jeszcze biegu w sprawie -
naruszenia moich praw autorskich, że powinna docenić szansę, jaką
jej daję, ale że też nie mam zamiaru czekać w nieskończoność.
Podziałało natychmiast! Moje opowiadania zniknęły z jej bloga i…
moje komentarze - w tej sprawie - oczywiście też.
Niby już
wszystko jest OK. - w jej przypadku, bezprawnie skopiowała moje
opowiadania i wykorzystała jako swoje, lecz już je usunęła, ale…
ale zabrakło jednak czegoś - PRZEPROSIN. Czy się ich doczekam?
Zobaczymy. Myślę, że z przeprosin młody wiek jej jednak nie
zwalnia.
Pozostało
mi jeszcze opamiętanie pana z FB. Do dziś dnia brak reakcji z jego
strony. Podejrzewam, że może już nawet nie działa na tym profilu,
gdyż od miesięcy nic się tam nie dzieje. No nic, jeszcze trochę
poczekam.
Już nawet
nie pamiętam, który to raz doszłam do kradzieży moich tekstów.
Za każdym razem - przez przypadek. Aż strach pomyśleć, ile bym
znalazła, gdybym szukała celowo.
***
Wszystkim
tym, którym by kiedykolwiek jeszcze przyszło do głowy „podkraść”
cokolwiek z moich materiałów publikowanych na moim blogu,
przypominam raz jeszcze, że wszystkie teksty oraz zdjęcia
opublikowane tutaj są mojego autorstwa, stanowią moją własność
i są prawnie chronione.
Nie wyrażam
zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie.
(Ustawa o
prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)
Rozpowszechnianie
materiałów z mojego bloga jest dozwolone wyłącznie za moją
zgodą. Nadmieniam, że często ją daję osobom, które o nią
proszą. Zamiast więc „podkradać”, wystarczy poprosić.
HKCz
19.06.2014.