niedziela, 13 maja 2018

Nad pięknym szmaragdowym Dunajem w Beuron



W zeszłą niedzielę nasza stała grupa wędrowców ;) znów udała się nad Dunaj. Tym razem powędrowaliśmy jeszcze bardziej w górę rzeki, do Doliny Górnego Dunaju w gminie Beuron. Dolina ta rozciąga się na pięknie zielonym terenie, otoczonym skałami wapiennymi, i jest oddalona od tej części Dunaju, modrego Dunaju (w okolicach Sigmaringen), jaką odwiedziliśmy tydzień wcześniej (LINK <kliknij) o jakieś 20 km w górę rzeki. Czyli już tylko 40 km od jej źródeł.

Ostatni raz byliśmy na tym terenie dokładnie 2 lata temu. Oczywiście opisałam tę naszą wędrówkę, oto LINK. Jednak tym razem powędrowaliśmy nie na wschód - z biegiem Dunaju, jak wtedy, a w stronę przeciwną, czyli na zachód - pod prąd rzeki.

Miło i wesoło nam się wędrowało. Pogoda była wprost wymarzona na taką wędrówkę. Poniżej pokłosie fotograficzne z tej wędrówki. Tutaj zamieszczam jednak tylko niektóre fotki, więcej fotek, równie ciekawych, a może nawet i bardziej, można oglądnąć na moim blogu fotograficznym. Link do niego podaję na końcu wpisu.

I wędrowcy poszli... gęsiego.


Wędrowiec Beuroński podpowiada… Aby pięknie żyć, 
trzeba wędrować.


Po drodze zobaczyliśmy w oddali ogromny Klasztor Benedyktyński założony 
w 1863r. Tam tradycja życia klasztornego sięga IX w.


Na wapiennych skałach majaczą różne wieże widowiskowe.


W skałach ogromne pieczary zapraszają do wejścia.


Na tej skale widać znane w okolicy Schronisko dla Młodzieży.


Dunaj wije się cichutko w przepięknym, zielonym anturażu.


Wszędzie dookoła zieleń, piękna, soczysta. Nic więc dziwnego, że Dunaj 
ma tutaj szmaragdowy kolor.


Uwaga, „bliskie spotkanie 3 stopnia”!
Ale całkiem miłe okazało się być to spotkanie, nasi bracia mniejsi są 
bardzo dobrze ułożeni.. ;)


Wreszcie woda! Pańcie pozwoliły... No to chlup! Wędrowiec Aramis 
natychmiast wskoczył do rzeki.


Aramis od szczeniaka uwielbia pływać. Każdy akwen wykorzystuje 
ochoczo by sobie popływać.


Na wprost widać schronisko dla wędrowców. Jest tam także Gastätte, czyli 
gospoda, gdzie można sobie odpocząć w drodze oraz napić się i zjeść coś dobrego. 
My zjedliśmy po kawałku pysznego sernika.


Po chwilowym wypoczynku w gospodzie, ruszyliśmy dalej.


Po drodze podziwialiśmy także miejscowe zwierzęta. Z kilkoma końmi się 
nawet pobawiliśmy. Aramis mniej, bo kopnął go… nie, nie koń, prąd 
pastucha elektrycznego. Za bardzo się spoufalał na początku. ;)


Pojęcia nie mam, co to za chrząszcz stanął nam na drodze. Jest piękny, 
nakrapiany złotem.


Jeśli kogoś zainteresowały moje zdjęcia z wędrówki po Dolinie Górnego Dunaju, zapraszam na mój blog fotograficzny. Tam można oglądnąć wszystkie zdjęcia - we właściwej kolejności. Oto LINK.
HKCz
25.05.2014.