(z cyklu:
„Niezwykłość Natury”)
Jaki pomrów
każdy widzi…
Nikt go nie
lubi, wielu nienawidzi.
Ale pomrów
ma to w nosie
i myśli
ino o własnym losie.
Mało się
pisze o pomrowach, więcej się mówi, ale niestety najczęściej z
obrzydzeniem. Dlatego postanowiłam o nich troszeczkę napisać. ;)
Także pokazać. Tu niewiele, ale na blogu fotograficznym więcej.
Kto kocha naturę, to i pomrowy polubi. Także i inne ślimaki. W
końcu to ślimaki szybciej od człowieka pełzały po Planecie
Ziemia. Kto tu jest więc intruzem? ;)
Pomrów
jest największym ślimakiem nagim w naszym klimacie. Osiąga
długość do 20 cm. Nie dość, że nagi, to jeszcze jest bezdomny,
bidulka, bo nie wytwarza zewnętrznej muszli jak winniczki.
Jest
zaliczany do gatunków inwazyjnych, szkodliwych. W uprawach rolnych,
szczególnie w szklarniach, może wyrządzać duże szkody. Natomiast
w naturalnym środowisku nie ma wrogów, którzy mogliby redukować
jego populację. Bo i po co? Leśnicy go lubią, gdyż oprócz
zdrowych, jadalnych grzybów, zjada także trujące, a przede
wszystkim martwą materię organiczną, a to już wielki pożytek z
nich.
Pomrów
rozmnaża się w dość dziwny sposób. Jest obojnakiem i jest
jajorodny. Może się więc rozmnażać samodzielnie. Jednak zwykle
szuka za drugim osobnikiem i dochodzi między nimi do zapłodnienia
krzyżowego. Zdjęcia z takiego właśnie aktu prokreacji zamieściłam
na blogu fotograficznym.
Pomrów, to
zatwardziały nudysta.
Na plażę
nudystów jeździ do Ystad.
Prężąc
mięśnie, paraduje tam ochoczo,
Jest
przekonany, że wygląda uroczo. ;)
Jedyne co mi
się u pomrowów nie podoba, to ich kanibalizm. Zdjęcia z tego
barbarzyńskiego aktu też zamieściłam na blogu fotograficznym.
Tam też
można zobaczyć wiele innych zdjęć tych sympatycznych i
pożytecznych skądinąd stworzonek. Oto LINK
Kto się jednak ich
brzydzi, klikać w link nie powinien. ;)
HKCz
5.052014