poniedziałek, 14 maja 2018

Bike-Marathon dla dzieci i młodzieży w Albstadt



Jak co roku, od 20 lat, w Albstadt odbył się (12 lipca) Rowerowy Maraton Górski, Bike-Marathon. Wzięli w nim udział zawodowi kolarze górscy z wielu krajów świata, ale także i amatorzy. 
Tym razem jednak nie o maratonie dla dorosłych będę pisać, a o maratonie dla dzieci i młodzieży, który też co roku, ale dzień wcześniej, odbywa się na ulicach naszego miasta. W maratonie biorą udział młodzi kolarze z różnych miejscowości, zrzeszeni w Bike-Klubach.

Maraton przebiegał z podziałem na różne grupy wiekowe, od 6 do 18 roku życia. Mnie najbardziej interesowała oczywiście grupa ośmiolatków, siłą rzeczy, startował w niej mój najmłodszy Wnuczek.

Oto nasz kolarz!
Wjeżdża akurat na miejsce startu. Trochę jest stremowany, 
ale nic dziwnego, to jego pierwszy raz.


Coraz więcej kolarzy gromadzi się w pobliżu miejsca startu.


Rodzinka-kibiców w komplecie.


Kolarze robią małą rozgrzewkę dookoła miejsca startu.


Ostatnie pocieszenia i porady rodzicielskie.


Kolarze wjeżdżają na start.


Tu jeszcze ostatnie wskazówki trenerów i…


…odliczanie: fünf, vier, drei, zwei, wystrzał!


Ruszyli!


O rany! A to ci wywrotka na starcie!!!
Serce mi stanęło na moment, ale na szczęście Wnuczek całkiem nie upadł. 
Wszyscy kolarze wnet się pozbierali i dziarsko ruszyli za peletonem.


Pierwsi kolarze zbliżają się do mety.


Mój Wnuczek jest szósty.


Pod gołębnikiem kolarze w kolejce czekają po odbiór nagród 
i koszulek „Finisher”.


Kolejna grupa kolarzy, tym razem 10-latków, przygotowuje się do startu.


…I poszli!


Pierwsi 10-letni kolarze zbliżają się do mety.


Na miejscu startu, i mety zarazem, gromadzi się dużo widzów. Ciągle 
też dojeżdżają nowe grupy starszych kolarzy, których start dopiero nastąpi.


I znów kolejna grupa kolarzy szykuje się do startu.


Start! Ruszyli z kopyta… to jest, z pedałów, chciałam powiedzieć. ;)


A oto najmłodszy zwycięzca w swojej grupie, 6-latni Maxymillian. Uśmialiśmy 
się z niego, bo wjechał na metę i momentalnie się zatrzymał, po czym się 
rowerkiem odwrócił, i na samej mecie, dumny jak paw, czekał na kolejnych, 
ale przecież „gorszych” od siebie kolarzy.


Wnuczek w zdobytej koszulce „Finisher”.

Mina Wnuczka świadczy o tym, że nie za bardzo był zadowolony ze swojego wyniku. Liczył na lepszy. Jest faworytem w swojej grupie w naszym mieście. Pewnie gdyby nie ta wywrotka kilku kolarzy na starcie, która go na chwilę zablokowała, zająłby lepsze miejsce.

Ale co tam miejsce. Wytłumaczyliśmy mu, że nie ma co się martwić, bo i tak świetnie jechał i wszyscy bardzo, ale to bardzo dumni jesteśmy z niego. Podziałało. Potem była już tylko radość. W końcu to jego pierwszy maraton kolarski w życiu.

A jest też przecież jeszcze i piłkarzem (bramkarzem) w tutejszym Klubie Piłkarskim, bierze także udział w Zawodach Narciarskich, i jakby tego było mało - gra na gitarze w Szkole Muzycznej.

Czasami się zastanawiam, skąd on ma tyle siły na te wszystkie swoje pasje. Bo że to są jego pasje, to pewne. Sam sobie wybrał dziedziny sportu, które chce trenować, i instrument, na którym chce grać, i na wszystkie zajęcia zawsze pędzi z wielką radością. 

HKCz
14.07.2014.