Już
wróciłam. I tak jak obiecałam, melduję posłusznie gdzie byłam i
co robiłam w czasie urlopu. Otóż byłam w Polsce. Z najstarszą
Wnuczką. Odwiedzałyśmy moją ukochaną Mamę a jej Prababcię oraz
moje Rodzeństwo. Miałam większe plany, chciałam odwiedzić
jeszcze moich Znajomych z dawnych lat. Marzyło mi się choć w
kosmicznym tempie wszystkich „oblecieć”. Niestety, nawet na
takie szybkie ich oblatanie czasu mi brakło. A potworny skwar i
duchota, jakie panowały w Polsce przez cały okres mojego pobytu,
dodatkowo utrudniały mi „skrzydła rozwinąć”. Ba, skutecznie
je wręcz upośledzały. Byłam wykończona tymi tropikalnymi
upałami. I było mi naprawdę smutno, że i tym razem nie będzie mi
dane odwiedzić Znajomych. Ale że koniec końców Wnuczka dała mi
„do wiwatu” z realizacją jej planów - dokładniutko
sprecyzowanych na długo przed wyjazdem do Polski, o smutku szybko
przyszło mi zapomnieć.
Otóż moja
Wnuczka, oprócz odwiedzenia całej Rodzinki i zobaczenia miejsc,
gdzie wychowywała się jej Mama, zaplanowała sobie zwiedzić
Raciborskie Muzeum celem przyjrzenia się zwłaszcza
3-tysięcznoletniej „Mumii Egipskiej”, a także, co trudno było
zrozumieć, zważywszy na jej wiek (ma 12 lat), zwiedzenie Obozu
Koncentracyjnego w Oświęcimiu. Chciała naocznie zobaczyć co w
czasie II wojny światowej hitlerowskie Niemcy zrobiły ludzkości,
by móc potem swoje doświadczenia przekazać klasie na lekcji
historii w swoim niemieckim Gimnazjum. Cośmy się jej wszyscy
natłumaczyli, że to nie dla niej, że jest za młoda, za wrażliwa,
że Obóz Koncentracyjny można zwiedzać dopiero od 14 roku życia.
Jednak nic do niej nie docierało. Uparła się jak „Numer 7” i
nie było zmiłuj, trzeba było jechać.
O naszej
wizycie w Oświęcimiu szerzej napiszę w kolejnym wpisie.
Teraz pokażę
tylko kilka najważniejszych dla mnie miejsc w Raciborzu. Miejsc,
które na zawsze pozostaną w moich wspomnieniach.
Dla mnie ma
on bardzo sentymentalne znaczenie. Nazywałam go kiedyś „Pomnikiem
Trzech Matek”. Dlaczego? Ano dlatego, że pod nim, krótko po jego
odsłonięciu, obwieściłam mojej Mamie radosną nowinę, że wnet
zostanie Babcią.
Tym razem
także odwiedziłam Matkę Polkę, ale fotkę, ze względu na okropny
upał, zrobiłam jej zza chłodniejszej nieco Odry. Przez Odrę też
wyszeptałam jej kolejną radosną nowinę, że moja Córka zostanie
3 raz Mamą, a ja 5 raz Babcią. ;)
Sentymentalne
zdjęcie „Pomnika Trzech Matek”. ;)
Będąc już
w Parku Zamkowym za Odrą, koniecznie chciałam zobaczyć szkołę, w
której pracowałam. To Szkoła Mistrzostwa Sportowego im. Janusza
Kusocińskiego.
Pierwsze
dwa zdjęcia zrobiłam 2 lata temu, a trzecie - teraz.
Widać jakąś różnicę?
Widać jakąś różnicę?
A to
główna ulica Raciborza, ulica Długa. Jej długość to zaledwie
360 m, ale dawno temu była jednak najdłuższą ulicą w granicach
otoczonego murami miasta.
360 m, ale dawno temu była jednak najdłuższą ulicą w granicach
otoczonego murami miasta.
To z kolei
pomnik Stanisława Moniuszki, który odsłonięty został
w 1961 r. i stoi na Skwerze jego imienia naprzeciw gmachu Sądu Rejonowego.
w 1961 r. i stoi na Skwerze jego imienia naprzeciw gmachu Sądu Rejonowego.
Okazały
gmach Sądu Rejonowego.
Gmach
został oddany do użytku w 1826 r. i do dnia dzisiejszego
służy celom sądownictwa.
służy celom sądownictwa.
To w nim
rozegrały się dramatyczne chwile, kiedy w klasie maturalnej na
lekcji Prawa nasz nauczyciel, najprawdziwszy sędzia tegoż Sądu,
zaprowadził nas na najprawdziwszą rozprawę sądową. Rany, co też
tam na sali rozpraw się działo! Pisałam o tym w swoich
wspomnieniach pt. Rozprawa sądowa jakich mało.
Nie mogłam
nie pokazać mojej Wnuczce też i mojej szkoły średniej, Technikum
Ekonomicznego, w którym zdawałam maturę. Szkoła ta mieści się
w budynku postawionym w miejscu dawnego klasztoru Dominikanek.
Ekonomicznego, w którym zdawałam maturę. Szkoła ta mieści się
w budynku postawionym w miejscu dawnego klasztoru Dominikanek.
Szkoła jest
połączona z XIV-wiecznym pokościelnym budynkiem należącym do
Zgromadzenia Sióstr Dominikanek. To w nim po wielu remontach
adaptacyjnych znajduje się Muzeum Miejskie w Raciborzu.
Wyeksponowane są w nim wystawy związane z kulturą ludową Ziemi
Raciborskiej, sztuką średniowieczną, rzemiosłem artystycznym i
militariami. Jest w nim także wystawa prezentującą zabytki
egipskie, czyli sławetną mumię, kartonaż i 2 sarkofagi.
Główne
wejście do Muzeum w pokościelnym budynku Zgromadzenia
Sióstr Dominikanek. Niestety, zamknięte.
Sióstr Dominikanek. Niestety, zamknięte.
Kiedy
dotarłyśmy z Wnuczką do Muzeum, było już niestety zamknięte.
Jednak dzięki naszemu urokowi osobistemu ;) i prośbom, panie z
obsługi Muzeum wpuściły nas do środka. Wnuczka mogła więc
zobaczyć niektóre ekspozycje muzealne, a zwłaszcza tę „swoją”
mumię egipską.
Wnuczka na
widok mumii w pierwszej chwili się nieco zlękła, ale zaraz
podeszła do niej najbliżej jak się tylko dało i w milczeniu
oglądała ją z każdej strony. W końcu, dzięki tym dokładnym
obserwacjom, głośno stwierdziła, że to bardzo ładna dziewczyna.
Jaka jest
tajemnica raciborskiej mumii? Po wielu badaniach niemieckich i
polskich naukowców okazało się, że są to zabalsamowane zwłoki
kobiety ok. 20-letniej, która zmarła w Tebach ok. 800 lat przed
Chrystusem. Zagadką pozostaje wciąż jednak przyczyna jej śmierci
w tak młodym wieku. Wiadomo tylko, że jej śmierć była nagła.
Mumia sprowadzona została z Egiptu w połowie XIX wieku, kiedy to
europejskie elity ogarnęła istna mumiomania. Wielu bogaczy masowo
przywoziło wtedy zabalsamowane zwłoki Egipcjan na Stary Kontynent,
organizując potem publiczne pokazy odwijania ich z bandaży. Ta
ekscytująca i bądź co bądź makabryczną rozrywka miała wtedy
wielkie wzięcie. Brrr… Mało kto troszczył się o spokój duszy
zmarłego.
Pokazałam
też Wnuczce nasz blok, w którym mieszkaliśmy przed
wyjazdem do Niemiec.
wyjazdem do Niemiec.
To były
czasy! Blok nasz budowała Spółdzielnia Mieszkaniowa, ale 38 jego
mieszkań przeznaczonych było dla młodych rodzin. Sami więc
pracowaliśmy w naszych przyszłych mieszkaniach, odpracowując w ten
sposób 1/3 wkładu mieszkaniowego. Sami też wynajmowaliśmy i
opłacaliśmy brygady budowlane. Napracowałam się tam co niemiara,
i to nie tylko w bloku, ale także i na nim. Pamiętam, że kiedy
wiele godzin ostro sprzątałam dach przed uroczystym oddaniem nam
kluczy do mieszkań, to aż zapalenia nadgarstków się nabawiłam.
Zimno i wietrznie było wtedy straszliwie. W końcu to był jeszcze
marzec.
Nasz były
blok od strony podwórka.
Tak
dzisiaj zabawiają się dzieciaki na naszym byłym podwórku.
Hihihi…!
w takiej pozycji spała moja Wnuczka pierwszej nocy w Polsce.
Kiedy
podnosiłam ją z podłogi i z powrotem kładłam na łóżku, nie
wiedziałam co o tym myśleć. Ale kiedy ona przez sen uśmiechnęła
się do mnie, uspokoiłam się i pomyślałam, że to pewnie tylko
chwilowy zawrót głowy z nadmiaru „polskości” jak na pierwszy
dzień. ;)
W następnym
wpisie zrelacjonuję naszą wizytę w Obozie Koncentracyjnym w
Oświęcimiu.
Na moim
blogu fotograficznym zamieściłam dużo fotek z naszego spaceru po
Raciborzu, jeśli ktoś ma ochotę je oglądnąć proszę kliknąć >
TUTAJ
A > TUTAJ > 2 lata później.
A > TUTAJ > 2 lata później.
HKCz
19.08.2014.