Ostatnio
miałam okazję z wieloma osobami dyskutować na temat sytuacji w
Niemczech i w Polsce. I te nasze dyskusje przekonały mnie, iż wielu
Polaków ciągle ma wrogi stosunek do Niemców i przede wszystkim
bardzo wypaczony obraz obecnych Niemiec. Wielu, ambiwalentny.
Żyję w
Niemczech już ćwierć wieku, i od jakiegoś już czasu, traktuję
Niemcy jako swoją drugą Ojczyznę. Poprzednie ćwierć wieku +
trochę…
przeżyłam w Polsce. Ale Polską, moją pierwszą Ojczyzną,
nieustannie żywo się interesuję. Codziennie - tutaj - śledzę
informacje o Polsce podawane przez mass media. Często w Polsce
bywam. Jestem na bieżąco ze wszystkim, co w Polsce się dzieje. Mam
już więc wyrobione zdanie na temat życia w obu Krajach, w obu
moich Ojczyznach.
Nie ma we
mnie, jak w wielu Polakach, nienawiści do
Niemców. Ale żyjąc w Polsce, za komuny, chyba ją jednak miałam.
Musiałam mieć. Jak wszyscy. Zwłaszcza w wieku szkolnym. Bo ją nam
„nakazywano”. A Historia Polski ten nakaz potwierdzała i
wzmacniała. Jednak z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że w
moim przypadku nie była to jednak nienawiść, bo ja z natury nie
potrafię nienawidzić. Były to raczej lęk i odraza.
Dzisiaj już
wiem, że nie wszyscy Niemcy byli źli, że większość była
przeciwko wojnie i faszyzmowi. Że Niemcy też sami bardzo ucierpieli
w czasie działań wojennych. Ale tego, żyjąc w Polsce, wiedzieć
nie mogłam.
Moja rodzina
wiele wycierpiała w czasie wojny od hitlerowców. Ale jeszcze
więcej od Sowietów. Kiedy ćwierć wieku temu z duszą na ramieniu
dotarłam do Niemiec, byłam bardzo przerażona. Muszę jednak
przyznać, że wszystkie moje obawy okazały się być płonnymi.
Nigdy mnie tu żadna krzywda nie spotkała. Nigdy! A w Polsce, i
owszem, niejedna, chociażby takie, że napadł na mnie seryjny
morderca-gwałciciel (pisałam już o tym: link),
i że parokrotnie zostałam brutalnie okradziona.
Wielu
Polaków ciągle ma Niemcom za złe, że przegrali wojnę, a żyje im
się o wiele lepiej niż im. Wielu zazdrości im dobrobytu. Ale to,
że Niemcy na swój dobrobyt ciężko pracowali i swoją uczciwą i
dobrze zorganizowaną pracą doszli do tego - co mają, to jakoś do
Polaków nie bardzo dociera.
Żyjąc już
tyle lat wśród Niemców, mogę potwierdzić, że Niemcy to naród
nie tylko bardzo dobrze zorganizowany, ale przede wszystkim,
wewnętrznie zdyscyplinowany. Czego o Polakach niestety powiedzieć
nie można. Dlaczego? Ano dlatego, że Polacy mają we krwi ułańską
fantazję (słyną z niej na całym świecie), której nie da się
okiełznać jakimiś tam zdyscyplinowaniem.
Mówi się,
że Niemcy są chłodni w stosunkach międzyludzkich. Wiele w tym
prawdy. Ale można się do tego przyzwyczaić. Ba, nawet tę ich
cechę polubić, bo dzięki niej można tu spokojnie żyć, bez
obawy, że ktoś się będzie wtrącał w nasze życie. Życie trzeba
wieść jednak uporządkowane, bez większych szaleństw, bo nie ma
tu miejsca na żadne awantury rodzinne, czy też libacje alkoholowe,
jakie nagminnie zdarzają się w Polsce. Na ulicach jest cisza i
spokój, zwłaszcza od godziny 22:00 do 6:00. Bardzo to cenię.
Pod względem
ekonomicznym najlepiej było w Niemczech w latach osiemdziesiątych.
Potem, po przyłączeniu DDR, z roku na rok było coraz gorzej.
Niemcy Wschodnie bardzo nadszarpnęły budżet państwa.
Zawsze się
śmiałam, że żyjąc w Polsce musiałam płacić podatek na rzecz
Niemców z DDR, i potem, żyjąc w Niemczech, także. Tyle że nazwa
im się zmieniła: z DDR na Niemcy Wschodnie.
Obecna
sytuacja ekonomiczna Niemiec nie jest jeszcze tak dobra jak ta sprzed
25 lat. Ciągle jest duże bezrobocie i wiele biedoty. Tak że tak
całkiem kolorowo i dostatnio - jak się wielu Polakom w Polsce
wydaje - wcale nie jest.
W Polsce, w
środowiskach prawicowych, zwłaszcza propisowskich, wyraźnie widać
antyniemieckie nastawienie. To wręcz obsesja, która jest w nich
głęboko zakorzeniona. Uważam, że Polacy często widzą Niemców w
krzywym zwierciadle. I co gorsza, jak papugi powtarzają jeden
drugiemu, co o nich zasłyszeli bez sprawdzania, czy to prawda, czy
nie. A jak już ktoś się „odważy” pod jakimś względem
chwalić Niemców, to zaraz ma obawy, że mu się za to oberwie od
rodaków. Z tego rodzaju obawami wielokrotnie spotkałam się na
blogowisku. O czym to świadczy? Wiadomo. A przykład idzie z góry.
Dotyczący obsesji antyniemieckiej również. „Dobrym” przykładem
jest tu Prezes Jarosław
Kaczyński, który cierpi na szczególnie mocną obsesję
antyniemiecką. I ciągle daje temu wyraz.
O,
chociażby ten z ostatnich dni, kiedy to ostrzegając
o zagrożeniu ze strony Rosji, grzmiał,
iż wojska amerykańskie powinny stacjonować w Polsce, bo wojsk
niemieckich, to on sobie nie życzy. Co na to jego 30% popleczników?
Przyklaskuje oczywiście. Obsesja antyniemiecka w Polsce ma się więc
dobrze. I pewnie jeszcze długo dobrze będzie się miała.
Mieszkam w
Niemczech wystarczająco długo, by poznać Niemców. I przyznam, że
ich polubiłam, szczególnie za ich ład, porządek i super
organizację. Mam teraz nawet Niemców w rodzinie. Moja Synowa jest
Niemką, a mój Zięć pół Niemcem, pół Francuzem. Teraz, po tylu
latach, z ręką na sercu mogę powiedzieć: Niemcy - to moja druga
Ojczyzna.
Uważam, że
w Polsce mogłoby być już o wiele lepiej - po tym niemalże
ćwierćwieczu niepodległości. Polskę gubi jednak skłonność
Polaków do anarchii (pozostałość po anarchii szlacheckiej), a
także skłonność do kombinacji i ta wszechobecna ciągle jeszcze
bylejakość, samowolka i nagminne łamanie przepisów.
W Polsce w
wielu dziedzinach są już odpowiednie przepisy, na miarę
europejską, ale Polacy, jak to Polacy, nauczeni za komuny
kombinowania gdzie się tylko da, uprawiają samowolkę i robią
wszystko, aby przepisy skutecznie obejść. A jacy w tych
„obejściach” potrafią być pomysłowi, aż zachwyt bierze! Czy
są to pozostałości li tylko po komunie? Obserwując to, co Polacy w
Kraju „wyczyniają”, już tak całkiem pewna nie jestem. Coraz
bardziej skłaniam się do wniosku, że są to jednak cechy narodowe
większości Polaków.
Może jak
już wymrze ta tzw. „generacja komunistyczna”, to może wtedy
polskie społeczeństwo się zmieni i lepiej będzie funkcjonować w
demokratycznym ustroju. Może wtedy Polacy w końcu pojmą, że
demokracja, to i owszem - wolność, ale nie samowola. Że to nie
tylko prawa, ale też i obowiązki, które trzeba spełniać. I w
końcu, że to też dyscyplina, trzeba więc kategorycznie
przestrzegać przepisów. Bo inaczej, tałatajstwo skądś wypełzać
stale będzie, a razem z nim, chamstwo, bylejakość, niechlujstwo,
agresja, nienawiść.
Może wtedy
też kolejne rządy będą już bardziej doświadczone i będą już
umiały mądrzej rządzić Polską dla dobra ogółu. Może będą
też już potrafiły umiejętnie i konsekwentnie dyscyplinować
Polaków pod względem przestrzegania przepisów.
W obecnej
zaś sytuacji, uważam, że Polacy zamiast topić swoje frustracje w
alkoholu, narzekać nieustannie i zazdrościć innym narodom,
zwłaszcza Niemcom, powinni brać z nich dobre przykłady... i
działać. Skutecznie! A co najważniejsze, powinni wreszcie zwalczyć
w sobie nienawiść braterską, jakże w ostatnich latach rozbuchaną.
Katolik i nienawiść? Za nic jedno do drugiego nie pasuje.
A to
obrzydliwe pijaństwo Polaków? Do czego ono doprowadza? Polska
zamiast się rozwijać i iść do przodu, leczy kaca, a co za tym
idzie, spowalnia swój rozwój.
Polacy lubią
się chlubić swoim katolicyzmem. Ponoć 96% Polaków deklaruje
przynależność katolicką. Co z tego? Pytam. Skoro to - w
większości przypadków - nie przekłada się na postępowanie
Polaków. W Polsce chyba jeszcze nigdy nie było tyle chamstwa,
agresji i nienawiści jak obecnie.
Często się
zastanawiam, jak to możliwe, że my, Polacy, tak wielki Naród, o
jakże pięknej i bogatej kulturze, akurat teraz, kiedy po latach
niewoli w końcu odzyskaliśmy niepodległość, pozwalamy na to, by
chamstwo i nienawiść szerzyły się w Narodzie? Co się stało?
Czyżby Polacy w pogoni za dobrobytem zatracili wartości
chrześcijańskie?
Polski
katolicyzm coraz bardziej mnie przeraża. Bo jak to tak, tylu
katolików w Polsce, a braterska nienawiść hula między Polakami aż
huczy?! Czy takie ostentacyjne epatowanie nienawiścią (nawet w
kościołach) licuje z godnością katolika?
Zaczynam
podejrzewać, że chamstwo i nienawiść pewnie w Narodzie zawsze
były, tylko były mniej widoczne, i mniej słyszalne. Siłą rzeczy,
mass media były jeszcze w powijakach.
I to moje
podejrzenie przeraża mnie jeszcze bardziej… Kocham Polskę, i
bardzo chciałabym wierzyć, że się mylę.
HKCz
7.04.2014.