niedziela, 6 maja 2018

Zanim drzewa pokryje biały puch

(z cyklu: „Niezwykłość Natury”)



Jesień trwa. Trwa pięknie. Wprawdzie ze złotojesiennej przechodzi już w brunatną, ale i w takiej szacie jej do twarzy. Pogoda dopisuje. Temperatura ciągle dodatnia. A jak już się zdarzy przymrozek w nocy, rankiem szybko mija.
Oby taka pogoda trwała jak najdłużej. Choć zima ma także wiele uroków, i nawet ją lubię, to jednak w odpowiednim czasie i nie za długą. Już nawet nie z powodu ciągłego odśnieżania, ale z powodu ubierania się na cebulkę. Rany, tyle roboty z tym ubieraniem przed wyjściem z domu! Ale na szczęście mam tak tylko wtedy, kiedy wychodzę do miasta. Bo do lasu, ubieram się tylko w legginsy, T-shirt i kurtkę puchową z kapturem. I jeszcze nigdy nie zmarzłam, w największe nawet mrozy. Wręcz przeciwnie, najczęściej wracam do domu spocona… i zawsze rześka.
No dobrze, nie będę narzekać, bo póki co, pogoda jest piękna (no, przynajmniej tu gdzie mieszkam), więc ciągle mogę sobie spokojnie biegać albo spacerować po lesie, wdychać cudowne zapachy jesieni i uwieczniać ją w różnej szacie.

Zapraszam na ostatni tego roku romantyczny spacer
wśród złotojesiennych drzew:












*** 
Na chłodne wieczory: 


Gdy się ogień na kominku pali,
Lubię grzać się przy jego płomieniu...
I w przekwitłej młodości wspomnieniu
Odgrzebywać te iskry błyszczące,
Co tryskają z płomienistej fali
I znikają w ciemnościach gasnące...
(Adam Asnyk)

HKCz
(11.11.2012.)