Właściwie to w formie żeńskiej powinnam mówić o naszym Bassecie, bo to była suczka. Wabiła się Malwina. W skrócie Malwa. Malwa była psem bardzo szczególnym, uparciuchem i egoistką do n-tej potęgi. Do tego jeszcze była wprawną złodziejką. O jej wybrykach książkę można by napisać. Wspominałam o tym we wpisie pt. "Pieskie życie Malwiny i moje z nią" (link na końcu). Zanim jednak pokażę tutaj Malwę w pełnej krasie, króciutko wspomnę tylko co to za rasa. Otóż Basset to rasa psa gończego, wyhodowanego we Francji pod koniec XVI w. Ich nazwa pochodzi od francuskiego słowa „bas“, czyli niski. Z natury są upartymi psami myśliwskimi. Bardzo upartymi. Źle znoszą samotność, co ma duży wpływ na ich głośne zachowanie. Są jednak odważne, wytrwałe i oddane. Choć mają rodowód psa myśliwskiego, obecnie hoduje się je głównie jako psy rodzinne.
Malwa od szczeniaka była strasznym
uparciuchem. A w wieku 8-mcy, po zaaplikowaniu
jej opium przez
weterynarza, sfiksowała, i stała się… złodziejką. Dlaczego
opium?
Pisałam o tym m.in. we wpisie pt. "Pieskie życie
Malwiny i moje z nią" (link na końcu).
Czy te oczy mogą kłamać?... ;) Mama
Malwiny, Olimpia.
Malwa uwielbiała jeździć. Nie tylko
autem. Jeździłam z nią także rowerem. Siedziała,
niczym dziecko,
w wiklinowym koszyku zawieszonym na kierownicy. Tak pędziłyśmy na
wycieczki. I im szybciej pędziłyśmy, tym lepiej. Malwa lubiła
kiedy jej uszy furkotały na wietrze.
Na zdjęciu - jedziemy w odwiedziny do
Córki. (Obóz w Wiśle). Krótka pauza na posiłek.
Malwa wyczuła
kiełbachę, trzeba było jej kawałek dać, bo nie dawała spokoju.
Przywitanie było radosne, ale Malwę
cały czas trzeba było mieć na oku, żeby znów
czegoś nie
zmalowała.
Była posłuszna tak długo, jak długo
miała na to ochotę.
O, znów...! Nawet nie wspomnę do
czego Malwa znów się dorwała.
Znów było mycie zębów. Malwa nie
cierpiała tego. Ale nie było zmiłuj.
Wodę, i owszem, Malwa lubiła. Nawet
bardzo. Potrafiła wielokrotnie skakać
z pomostu do wody i
głęboko nurkować. Uszy służyły jej za płetwy.
Czas na pożegnanie. Córka, zadowolona
z odwiedzin, zostaje,
my wracamy.
Malwie nie bardzo chciało się wracać.
Dopiero zapach kiełbachy "przemówił"
jej do rozsądku.
Wakacje nad Morzem Bałtyckim. Tu Malwa
dawała największe popisy
swojego sfiksowanego zachowania. Co było
powodem? Pewnie to, że przed
wyjazdem dostała "działkę"
opium.
Na plaży codziennie robiła taki
teatr, że z dnia na dzień przybywało jej coraz
więcej widzów.
Stała się ulubienicą niemalże wszystkich plażowiczów. Byli
tacy,
którzy specjalnie na nią czekali. Zwłaszcza wtedy, kiedy
wieczorem trzeba było
wracać do domku.
W domku campingowym bardzo jej się
nudziło. Chciała na plażę. Z plaży zaś
nie można było jej do
domku przykludzić.
Zabawy z Dziećmi lubiła. Ale do
czasu... aż ją znudziły.
Za to na plaży ożywiona była
niesamowicie, niczym ćpun po działce. :D
A kuku, Malwa!... Na zdjęciu - Malwa
tuż po myciu zębów. Była zła. Strasznie
tego zabiegu nie lubiła.
Ale wyjścia nie było, bo znów na wydmach nażarła się...
"czegoś".
Bez względu na pogodę "plażowanie"
było konieczne.
Jak było zimno, na plaży było mało
ludzi. Wtedy Malwa jakby jakaś spokojniejsza
była... A może
znudzona?
To Moszna. Stąd pochodzili rodzice
Malwy. Z tyłu, za Zamkiem, była ogromna
Stadnina Koni i Hodowla
Bassetów. Ponoć do dzisiaj jest.
Córka też lubi sobie powspominać
naszą szaloną Malwę. Stąd ten Jej kolaż
sprzed lat.
Obrazek ten, to oczywiście żart…
Jednak nie do końca. Ponieważ prawdą jest,
że gdziekolwiek żeśmy
się z Malwą pokazali, ludzie się zatrzymywali, i ubawieni,
obserwowali Malwę w akcji. Tak, w akcji, bo Malwy życie, pieskie
życie, to
jedna wielka akcja. Kilka akcji Malwiny opisałam we
wspomnieniu
pt. „Pieskie życie Malwiny… i moje z nią” (<
kliknij, jeśli masz ochotę pośmiać
się z moich z nią
perypetii).
HKCz
16.02.2017