W ostatnią niedzielę w naszym mieście, jak co roku od 26 lat, odbył się Wiosenny Festyn (Frühlingsfest). Dzięki idealnej pogodzie zainteresowanie festynem było bardzo duże. Ludzie przybywali z każdej strony miasta niemalże hurmem. Organizatorzy festynu zawsze kładą ogromny nacisk, aby każdy festyn był wielką uroczystością rodzinną. Tak było i tym razem.
Festyn odbywał się na dużej ulicy, Sigmaringer Straße, gdzie oprócz wielu atrakcji w salonach samochodowych związanych z prezentacją starych i nowych samochodów, można było także poćwiczyć na różnych sprzętach sportowych pod okiem trenerów. Można tam było nawet zbadać swój stan zdrowia w specjalnych punktach lekarskich. Dzieciaki zaś mogły się radośnie pobawić na różnych przyrządach do zabawy. Największą atrakcją były chyba dmuchane urządzenia rekreacyjne.
Na parkingach były rozstawione także specjalne stoły do gry w szachy. A wzdłuż ulicy ustawionych było wiele barów i straganów ze specjałami regionalnymi (i nie tylko), a także z ciuchami, biżuterią, sprzętem sportowym i z wieloma innymi różnościami.
Nie mam jednak specjalnie dobrych fotek z tych miejsc, gdyż jakoś głupio mi było pstrykać ludziom zdjęcia bez legitymacji dziennikarskiej PRESS na czole. ;) Zrobiłam tylko kilka - z ukrycia. Zdjęcia te zamieściłam na swoim blogu fotograficznym. Oto LINK.
Na festynie odbywały się też różne konkursy. Była muzyka na żywo. Koncerty miejscowych zespołów. Pokazy tańców. A przede wszystkim, pokaz gimnastyki sportowej w wykonaniu naszej miejscowej Grupy Gimnastycznej. Przede wszystkim - ale dla mnie, bo z całego festynu najbardziej chciałam zobaczyć właśnie ten pokaz. Nie tylko dlatego, że lubię sport, ale przede wszystkim dlatego, że brała w nim udział moja Wnuczka.
Oto ta Grupa Gimnastyczna młodziutkich i wysportowanych dziewczątek.
Na AirTrack, długim jak pociąg, nasze młodziutkie gimnastyczki dały świetny pokaz swoich umiejętności. Aż dziw brał, że ta liczna grupa dziewczynek była tak wspaniale zgrana. Przy pięknej i porywającej muzyce pokazały co potrafią. A potrafią naprawdę wiele. Co rusz salto, rundak, fiflak, śruba i… sama już nie wiem co jeszcze, bo nie wszystkie fachowe nazwy znam. Mnie oczywiście nie raz i nie dwa łezki pociekły, kiedy patrzyłam na moją Wnusię. Byłam bardzo wzruszona. A i bardzo dumna. To moje kochane „piórko” śmigało w powietrzu niczym z katapulty wystrzelone. Też ćwiczyłam kiedyś gimnastykę sportową (lata świetlne temu ;-)), ale byłam wtedy nieco starsza, bo było to w średniej szkole. Nigdy jednak do takiej formy, jak moja Wnuczka, nie doszłam.
Chłopaczki niosą AirTrack pod główną scenę. Gimnastyczki
szykuję się do pokazu.
Pokaz gimnastyczny czas zacząć.
Przy podwójnym salcie trenerka asekurowała gimnastyczki. Niestety nie udało mi się
zrobić lepszej fotki mojej Wnuczce… Hihihi! była za szybka, a może to mój
aparat fotograficzny był zbyt powolny?… Matko, a może to już ja?! ;-)
Oto wspomniany filmik z występu młodziutkich gimnastyczek
HKCz
14.04.2014.