niedziela, 15 kwietnia 2018

Czas na górskie wędrówki. Feldberg


Lato się skończyło, upały także, przyszedł więc czas na górskie wędrówki. Ten, kto mieszka w górach, albo w pobliżu gór, z pewnością na takie wędrówki często się wybiera, bo to taka wewnętrzna potrzeba. Ja mieszkam w górach od kilkunastu lat i po górach wędruję bardzo często. Dla mnie górskie wędrówki to nie tylko potrzeba, to ogromna przyjemność. Wędruję nie tylko po pobliskich górach, do gór także jeżdżę, by poznać te nieznane.
Już w ostatnie dni lata, kiedy upały nieco zelżały, wędrowałam ze swoją rodzinną ferajną po pobliskich górach, parokrotnie także po odległych, do których dojeżdżaliśmy autem. Jedną z takich gór była Polna Góra, czyli Feldberg.

Feldberg, to najwyższy szczyt w paśmie górskim w Schwarzwaldzie (Czarny las). Wysokość 1493 m.n.p.m. Położony jest w landzie Baden-Württemberg. Na szczycie góry umiejscowiona jest stacja meteorologiczna wybudowana w 1937 roku. Na szczyt dojść można pieszo lub po części dojechać wyciągiem linowym ze stacji położonej u podnóża góry. Znaleźć tutaj można, o tej samej nazwie region narciarski i klimatyczny kurort Feldberg (950 m). Przy wystarczających opadach śniegu jest to malowniczy teren na wakacje ze sportami zimowymi. Schwarzwald jest kolebką niemieckich skoków narciarskich.

Poza sezonem zimowym Feldberg jest rajem dla górskich wędrowców. Jest ładnie położony w Czarnym Lesie, w najstarszym chronionym regionie natury Niemiec, w sąsiedztwie dwóch jezior: Titisee i Schluchsee. Otoczenie nadaje się doskonale do odpoczynku dzięki zdrowemu klimatowi Czarnego Lasu oraz różnym kurortom, takim jak: Titisee-Neustadt, Schluchsee i Feldberg.
Wędrówka po Feldberg`u zajęła nam cały dzień. Było miło, zdrowo i wesoło. Na szczyt wyjechaliśmy wyciągiem, a potem pieszo długo po nim wędrowaliśmy i jeszcze dłużej z niego schodziliśmy, podziwiając po drodze piękne widoki oraz bogactwo tamtejszej flory i fauny. Wędrówka była naprawdę wspaniała.

Mapa głównych szlaków po Feldbergu.


Schodząc z góry, zaliczaliśmy ten prawy szlak, prowadzący do Feldsee
(w tłum. na jęz. polski: Polne Jezioro).


A oto kolejka linowa, którą zasuwaliśmy na szczyt góry.


Fajnie się siedziało w gondolach, ale na przekładniach telepało i bujało 
niemiłosiernie. Dzieciaki miały frajdę, ja nie bardzo...


Uwaga!... Achtung!... Attention!... Внимание!...
Dojeżdżamy na szczyt!


Wieża widokowa na szczycie.


Na szczycie znajduje się także kolumna Bismarcka,
w formie kamiennego obelisku z płaskorzeźbą popiersia kanclerza.


A oto ta płaskorzeźba.


Feldsee (Jezioro Polne) widziane ze szczytu
- w bardzo dużym zbliżeniu.


Feldsee jest jeziorem polodowcowym. Znajduje się na wys. 1108 m.n.p.m. Ma prawie kolisty kształt - o średnicy ca. 350-370 m. Jego linia brzegowa wynosi 97.500 m długości. Natomiast głębokość aż 32 m. Jeziora to ma piękną oprawę. Tworzą je strome ściany skalne, miejscami dochodzące do 300 m wysokości.

Szczyt Fedberg`u...
Na poniższych 2 fotkach widać wyraźnie, że nazwano go 
tak nie bez powodu.


Szczyt jest niemalże łysy, drzew na nim jak na lekarstwo,
za to krowy różnej maści są wszechobecne.


Ludzie im w ogóle nie straszni, wręcz przeciwnie... niektóre obojętnie 
przypatrywały się nam, inne zaś miały nas gdzieś... i pasły się spokojnie.


Ha, a ta krówka najwyraźniej mnie polubiła. Dłuższy czas szła 
za mną krok w krok... choć krok mój był różny, gdyż co rusz 
zmuszona byłam przeskakiwać ogromne placki... krowie placki.


Chwila na posiłek - na tle pięknej panoramy.


I dalej w drogę!


Na naukę każde miejsce jest dobre... A w tak pięknych okolicznościach 
przyrody wiedza do główek wchodzi jeszcze szybciej


W drodze do Feldsee odpoczywaliśmy i posilaliśmy się w przepięknej
karczmie górskiej.


Pieski też odpoczywały. Wprawdzie nie nasze one, ale zaprzyjaźnione.
Ze swoim Panem cały czas wędrowały za nami.


Dotarliśmy do Feldsee.


Piękne jezioro. Przypomina mi nasze kochane Morskie Oko.


Zachłanne tubylczynie, czyli kaczki, podkarmiliśmy zdrowo, ale 
tylko ciasteczkami, bo tylko one nam już zostały. Widać jednak 
było, że bardzo im posmakowały... Hihihi! pewnie dlatego, że były bio.


Po spełnieniu dobrego uczynku, czyli nafaszerowaniu kaczek,
ruszyliśmy w dalszą drogę... Najpierw dookoła jeziora, 
a potem w górę, stromą i bardzo śliską ścieżynką.


Po dwóch godzinach wspinaczki - od podnóża jeziora - dotarliśmy do punktu wyjścia, czyli do parkingu, na którym zaparkowaliśmy nasze auto. Był już wieczór. Byliśmy wszyscy już trochę zmęczeni... ale bardzo zdrowo zmęczeni. Humory dopisywały nadal. Jeszcze zanim wsiedliśmy do auta, snuliśmy już plany na następną wędrówkę po górach.


No, to do następnej wędrówki, Wędrowcy!
Góry czekają!

HKCz
25.09.2011