Jesień
niektórym z nas kojarzy się z czasem, który przynosi przygnębienie
i spadek formy psychofizycznej, a przecież w rzeczywistości jest to
niezwykle barwna pora roku. Słońce nie grzeje już wprawdzie tak
często i mocno jak latem, ale jeśli się tylko postaramy, to
dostrzeżemy, że jesień również ma nam wiele do zaoferowania.
Zamiast smucić się i złościć, cieszmy się jej urokami i nie
dajmy się wpędzić w jakieś tam jesienne depresje.
Ja
też, zapewne jak większość, najbardziej kocham wiosnę i lato,
jednak jesienią też jestem zachwycona. Jesień zachwyca mnie
najbardziej wtedy, kiedy oglądam ją nie przez okno, a bezpośrednio,
na łonie natury. Staram się więc jak najczęściej opuszczać
domowe pielesze i maszerować na spotkanie jesiennej przyrody.
Pierwszy
kontakt z jesienią mam w swoim ogrodzie zaraz po przebudzeniu. A to
dzięki wiewiórkom. Wiewiórki, robiąc zapasy na zimę, często
grasują po moim ogrodzie w poszukiwaniu orzeszków. Kiedy tylko
usłyszę ich charakterystyczny pisk, wyglądam przez okno i
obserwuję je.
To
zdjęcie zrobiłam z okna mojej sypialni. Śliczna wiewióreczka,
nieprawdaż?
Przy
okazji wyglądania przez okno nawdycham się każdorazowo świeżego
powietrza i nabieram ochoty na wyjście z domu. A jak już wyjdę,
nie chce mi się wracać. Tyle piękna widzę dookoła. Jesiennego
piękna.
Jesień
przynosi nam całą gamę żywych, pięknych barw...
Nic,
tylko podziwiać.
Bardzo
polecam kontakt z jesienną przyrodą. Tyle w niej cudownego piękna,
że po każdym z nią spotkaniu, człowiek nabiera energii i ochoty
do życia. Nawet wtedy, kiedy jest już całkiem zimno i wilgotno.
Wystarczy się odpowiednio ubrać. Nie ma złej pogody na wyjście z
domu, złe może być tylko ubranie. W tym względzie jednak nic
odkrywczego nie wymyśliłam. Wiedzą o tym wszyscy. Tylko nie
wszystkim chce się tę wiedzę wykorzystywać. Szkoda... ich strata.
HKCz
(2.11.2011.)