Pytanie
nie dotyczy pięknego kwiatu, pachnącego symbolu wiosny, a
człowieka. Narcystycznego człowieka. Narcyza. Skąd wzięło się
takie określenie człowieka? Ano wzięło się z mitologii
greckiej, wg której, Narcyz był pięknym młodzieńcem, który
pogardził miłością. Bezlitośnie odrzucił zaloty nimfy Echo,
która z rozpaczy aż straciła głos. Pewnego pięknego dnia, Narcyz
nachylił się nad źródłem i zobaczył swoją własną twarz.
Wtedy nareszcie zobaczył miłość, lecz tę najgorszą, bo
niemożliwą do spełnienia - miłość do samego siebie. Przestał
jeść i spać. Wciąż tylko patrzył na swoje zimne odbicie. Gdy
zmarł, jego ciało przemieniło się w kwiat, zwany tak jak on -
narcyzem.
Ze
starożytności do dziś pozostało określenie osoby narcystycznej
jako kogoś ślepo zauroczonego samym sobą, pełnego podziwu dla
siebie,
odnoszącego
wszystko do siebie.
W
kontaktach międzyludzkich, co bardzo znamienne, Narcyz sprawia
wrażenie stale zadowolonego, nie mającego żadnych kłopotów ze
sobą i innymi. Cechuje go także nadwrażliwość na krytykę, nawet
tę konstruktywną, która mogłaby mu pomóc w realizacji jakiegoś
celu. Każde niepozytywne zdanie o sobie traktuje jako atak,
niesłuszną próbę zburzenia idealnej wizji swojej osoby. Narcyz
jest wręcz uzależniony od
pochwał ze strony innych. Ale
bez uczucia
wdzięczności. Pochwały traktuje jako coś mu należne, zamiast
odczuwać z nich zadowolenie.
Potrzebuje
ludzi jak lustra,
aby
dostarczali mu podziwu i poczucia, że jest kimś wyjątkowym.
Powszechnie
panuje taka opinia, że nie warto budować związku z Narcyzem, gdyż
on może być szczęśliwy tylko w swoim własnym towarzystwie. Czy
jednak jego zadowolona mina nie jest tylko maską?
Gdyby
tak zajrzeć pod maskę zadowolenia i obojętności Narcyza można ze
zdziwieniem stwierdzić, że wewnątrz kryją się ogromne pokłady
lęku.
Czego
boi się Narcyz?
To,
czego boi się najbardziej, to bycie przeciętnym.
Jak również, że nie znajdzie akceptacji w oczach innych, a on
przecież na tym właśnie opiera swoją samoocenę. Lęka się także
o to, iż wydarzy się coś, przez co inni odkryją w nim cechy,
które kłócą się z jego idealnym wizerunkiem. Inny lęk związany
jest z odczuwaniem ogromnej pustki spowodowanej brakiem głębokich
więzi międzyludzkich, choć Narcyz nie zawsze zdaje sobie z tego
sprawę. Jego podstawowym problemem jest niemożność wyjścia poza
własną osobę. Dodatkowe obciążenie to próba zapomnienia,
wypchnięcia do nieświadomości tych elementów osobowości, których
Narcyz nie uważa za idealne i nie potrafi ich zaakceptować.
Mając
na uwadze powyższe, śmiało można powiedzieć, że narcyzm boli.
Bardzo boli.
Jakie
są przyczyny Narcyzmu?
Psycholodzy dopatrują się ich w dzieciństwie. Jedną z nich mogą
być chłodne relacje z rodzicami. Zwłaszcza z matką, gdy ta nie
interesuje się życiem wewnętrznym dziecka, jego potrzebami,
przeżyciami emocjonalnymi. Takie dziecko, przyszły Narcyzm,
przyswaja sobie wówczas wzorzec relacji z bliskimi jako zjawiska
nacechowanego pustką, brakiem czułości, obojętnością. Inną
przyczyną osobowości narcystycznej może być nieprawidłowy wpływ
rodziców na ukształtowanie się u dziecka poczucia własnej
wartości. Może to się odbywać poprzez ciągłe podkreślanie jego
niedoskonałości i ułomności, lub zupełnie odwrotnie, poprzez
ciągłe chwalenie, upewnianie dziecka, że jest bez wad.
Psychologia wyróżnia dwa typy
narcyzów: pierwszy z nich, to osoba niepewna, nieśmiała.
Spojrzenia innych wręcz ją paraliżują, a przy tym, czuje się
ciągle obserwowana (sic!), co dla niej jest bardzo, ale to bardzo
niekomfortowe. Każda krytyka jest dla niej klęską. Drugi zaś typ
osób narcystycznych stanowią ludzie, którzy są pewni siebie i nie
przejmują się zupełnie opiniami innych. Są przekonani, iż pod
każdym względem są najlepsi, a co gorsza, mają skłonność do
mimowolnego poniżania innych ludzi i dawania innym do zrozumienia,
że są gorsi.
Czy można
zrozumieć
Narcyza?
Można. Dla chcącego, nic trudnego. Bo tak
naprawdę nie jest on aż tak zadowolony ze swojej osoby, jak nam się
wydaje. Zwłaszcza pierwszy typ Narcyza. Jego cierpienie może być
ogromne. A on niestety nie zdaje sobie sprawy ze źródła jego
pochodzenia, trudno jest mu więc komukolwiek o tym opowiedzieć.
Osoby narcystyczne często mają za sobą trudne dzieciństwo, w
którym byli niezrozumiani, bagatelizowano ich uczucia, lub ciągle
ich krytykowano i ośmieszano.
Czy
każdy Narcyz musi „zginąć”, jak bohater starożytnego mitu?
Nie, bo być
może znajdą się wokół niego ludzie, którzy pokażą mu, że
jego życie może być o wiele bogatsze, ciekawsze, jeśli tylko
zdecyduje się wyjść poza samego siebie. Z pewnością dla Narcyza
byłoby to niezwykłe odkrycie, że potrafi kochać nie tylko samego
siebie.
Jak
już przyszło nam żyć z Narcyzem warto podjąć walkę, może nie
tyle w sensie zaakceptowania jego cech, ale zmiany jego podejścia do
samego siebie, a także otocznia. Pomocne
będą specjalne seanse terapeutyczne z psychologiem. Ale
jeśli nasz Narcyz okaże się należeć do drugiego typu osób
narcystycznych, oj, wtedy niełatwo będzie nam z nim żyć. Z
czasem możemy mieć go dość i nawet odsunąć się od niego.
W
Internecie aż się roi od Narcyzów. Zwłaszcza
zakompleksionych Narcyzów. Widoczni są przede wszystkim na blogach. Wystarczy
poczytać kilka ich wpisów i komentarzy, a już można się
zorientować, że taki jeden z drugim Narcyziątko za grosz nie ma
poczucia humoru. Na żartach mało co się zna, a już zwłaszcza na
swój temat żartować nie umie. A jak ktoś inny pozwoli sobie z
niego zażartować, albo w jakikolwiek sposób go skrytykować, to
zaraz się obraża, i najpierw tłumaczy się bardzo, i
przekonuje - nie tyle
do
swoich racji,
ile do
swojej
osoby,
a później, gdy nie otrzyma w zamian pochlebnej dla niego
odpowiedzi, definitywnie zrywa kontakt z daną osobą, okazując to
demonstracyjnym usunięciem jej z rubryki tzw. „Ulubionych blogów”.
(Hihihi...! mnie też niedawno taka jedna blogowiczka wywaliła ze
swojego bloga). I nie ma zmiłuj! I takiego jednego z drugim Narcyza
nawet się nie zdąży polubić. A szkoda! Zwłaszcza dla niego. Bo
może mogłoby mu się jakoś pomóc choć części jego kompleksów
się pozbyć.
Oczywiście, jeśli jest to osoba należąca do pierwszego typu
narcyzmu. Bo też tego typu narcyzm, wg mnie, to wcale nie jest jakaś
tam galopująca miłość własna, tylko wewnętrzna pustka i bycie
wybitnie słabym w środku. Ale jeśli mamy do czynienia z kolei z
Narcyzem drugiego typu... ha, to możemy być zadowoleni, że kontakt
z nim mamy z głowy.
Czy
można więc polubić Narcyza?
Niech każdy odpowie sobie sam.
A
tak w ogóle, to myślę, że każdy z nas ma w sobie coś z
narcyzmu... Ale nie każdy jest Narcyzem. I to jest pocieszające!
HKCz
(22.09.2011)