wtorek, 10 kwietnia 2018

Czy można lubić Narcyza?

Pytanie nie dotyczy pięknego kwiatu, pachnącego symbolu wiosny, a człowieka. Narcystycznego człowieka. Narcyza. Skąd wzięło się takie określenie człowieka? Ano wzięło się z mitologii greckiej, wg której, Narcyz był pięknym młodzieńcem, który pogardził miłością. Bezlitośnie odrzucił zaloty nimfy Echo, która z rozpaczy aż straciła głos. Pewnego pięknego dnia, Narcyz nachylił się nad źródłem i zobaczył swoją własną twarz. Wtedy nareszcie zobaczył miłość, lecz tę najgorszą, bo niemożliwą do spełnienia - miłość do samego siebie. Przestał jeść i spać. Wciąż tylko patrzył na swoje zimne odbicie. Gdy zmarł, jego ciało przemieniło się w kwiat, zwany tak jak on - narcyzem.

Ze starożytności do dziś pozostało określenie osoby narcystycznej jako kogoś ślepo zauroczonego samym sobą, pełnego podziwu dla siebie, odnoszącego wszystko do siebie.
W kontaktach międzyludzkich, co bardzo znamienne, Narcyz sprawia wrażenie stale zadowolonego, nie mającego żadnych kłopotów ze sobą i innymi. Cechuje go także nadwrażliwość na krytykę, nawet tę konstruktywną, która mogłaby mu pomóc w realizacji jakiegoś celu. Każde niepozytywne zdanie o sobie traktuje jako atak, niesłuszną próbę zburzenia idealnej wizji swojej osoby. Narcyz jest wręcz uzależniony od pochwał ze strony innych. Ale bez uczucia wdzięczności. Pochwały traktuje jako coś mu należne, zamiast odczuwać z nich zadowolenie. Potrzebuje ludzi jak lustra, aby dostarczali mu podziwu i poczucia, że jest kimś wyjątkowym.

Powszechnie panuje taka opinia, że nie warto budować związku z Narcyzem, gdyż on może być szczęśliwy tylko w swoim własnym towarzystwie. Czy jednak jego zadowolona mina nie jest tylko maską?
Gdyby tak zajrzeć pod maskę zadowolenia i obojętności Narcyza można ze zdziwieniem stwierdzić, że wewnątrz kryją się ogromne pokłady lęku.

Czego boi się Narcyz? To, czego boi się najbardziej, to bycie przeciętnym. Jak również, że nie znajdzie akceptacji w oczach innych, a on przecież na tym właśnie opiera swoją samoocenę. Lęka się także o to, iż wydarzy się coś, przez co inni odkryją w nim cechy, które kłócą się z jego idealnym wizerunkiem. Inny lęk związany jest z odczuwaniem ogromnej pustki spowodowanej brakiem głębokich więzi międzyludzkich, choć Narcyz nie zawsze zdaje sobie z tego sprawę. Jego podstawowym problemem jest niemożność wyjścia poza własną osobę. Dodatkowe obciążenie to próba zapomnienia, wypchnięcia do nieświadomości tych elementów osobowości, których Narcyz nie uważa za idealne i nie potrafi ich zaakceptować.
Mając na uwadze powyższe, śmiało można powiedzieć, że narcyzm boli. Bardzo boli.

Jakie są przyczyny Narcyzmu? Psycholodzy dopatrują się ich w dzieciństwie. Jedną z nich mogą być chłodne relacje z rodzicami. Zwłaszcza z matką, gdy ta nie interesuje się życiem wewnętrznym dziecka, jego potrzebami, przeżyciami emocjonalnymi. Takie dziecko, przyszły Narcyzm, przyswaja sobie wówczas wzorzec relacji z bliskimi jako zjawiska nacechowanego pustką, brakiem czułości, obojętnością. Inną przyczyną osobowości narcystycznej może być nieprawidłowy wpływ rodziców na ukształtowanie się u dziecka poczucia własnej wartości. Może to się odbywać poprzez ciągłe podkreślanie jego niedoskonałości i ułomności, lub zupełnie odwrotnie, poprzez ciągłe chwalenie, upewnianie dziecka, że jest bez wad.
Psychologia wyróżnia dwa typy narcyzów: pierwszy z nich, to osoba niepewna, nieśmiała. Spojrzenia innych wręcz ją paraliżują, a przy tym, czuje się ciągle obserwowana (sic!), co dla niej jest bardzo, ale to bardzo niekomfortowe. Każda krytyka jest dla niej klęską. Drugi zaś typ osób narcystycznych stanowią ludzie, którzy są pewni siebie i nie przejmują się zupełnie opiniami innych. Są przekonani, iż pod każdym względem są najlepsi, a co gorsza, mają skłonność do mimowolnego poniżania innych ludzi i dawania innym do zrozumienia, że są gorsi.
Czy można zrozumieć Narcyza? Można. Dla chcącego, nic trudnego. Bo tak naprawdę nie jest on aż tak zadowolony ze swojej osoby, jak nam się wydaje. Zwłaszcza pierwszy typ Narcyza. Jego cierpienie może być ogromne. A on niestety nie zdaje sobie sprawy ze źródła jego pochodzenia, trudno jest mu więc komukolwiek o tym opowiedzieć. Osoby narcystyczne często mają za sobą trudne dzieciństwo, w którym byli niezrozumiani, bagatelizowano ich uczucia, lub ciągle ich krytykowano i ośmieszano.
Czy każdy Narcyz musi „zginąć”, jak bohater starożytnego mitu? Nie, bo być może znajdą się wokół niego ludzie, którzy pokażą mu, że jego życie może być o wiele bogatsze, ciekawsze, jeśli tylko zdecyduje się wyjść poza samego siebie. Z pewnością dla Narcyza byłoby to niezwykłe odkrycie, że potrafi kochać nie tylko samego siebie.
Jak już przyszło nam żyć z Narcyzem warto podjąć walkę, może nie tyle w sensie zaakceptowania jego cech, ale zmiany jego podejścia do samego siebie, a także otocznia. Pomocne będą specjalne seanse terapeutyczne z psychologiem. Ale jeśli nasz Narcyz okaże się należeć do drugiego typu osób narcystycznych, oj, wtedy niełatwo będzie nam z nim żyć. Z czasem możemy mieć go dość i nawet odsunąć się od niego.

W Internecie aż się roi od Narcyzów. Zwłaszcza zakompleksionych Narcyzów. Widoczni są przede wszystkim na blogach. Wystarczy poczytać kilka ich wpisów i komentarzy, a już można się zorientować, że taki jeden z drugim Narcyziątko za grosz nie ma poczucia humoru. Na żartach mało co się zna, a już zwłaszcza na swój temat żartować nie umie. A jak ktoś inny pozwoli sobie z niego zażartować, albo w jakikolwiek sposób go skrytykować, to zaraz się obraża, i najpierw tłumaczy się bardzo, i przekonuje - nie tyle do swoich racji, ile do swojej osoby, a później, gdy nie otrzyma w zamian pochlebnej dla niego odpowiedzi, definitywnie zrywa kontakt z daną osobą, okazując to demonstracyjnym usunięciem jej z rubryki tzw. „Ulubionych blogów”. (Hihihi...! mnie też niedawno taka jedna blogowiczka wywaliła ze swojego bloga). I nie ma zmiłuj! I takiego jednego z drugim Narcyza nawet się nie zdąży polubić. A szkoda! Zwłaszcza dla niego. Bo może mogłoby mu się jakoś pomóc choć części jego kompleksów się pozbyć. Oczywiście, jeśli jest to osoba należąca do pierwszego typu narcyzmu. Bo też tego typu narcyzm, wg mnie, to wcale nie jest jakaś tam galopująca miłość własna, tylko wewnętrzna pustka i bycie wybitnie słabym w środku. Ale jeśli mamy do czynienia z kolei z Narcyzem drugiego typu... ha, to możemy być zadowoleni, że kontakt z nim mamy z głowy.

Czy można więc polubić Narcyza? Niech każdy odpowie sobie sam.

A tak w ogóle, to myślę, że każdy z nas ma w sobie coś z narcyzmu... Ale nie każdy jest Narcyzem. I to jest pocieszające!

HKCz
(22.09.2011)