Shabby
Chic, to trend dekoracyjny, który narodził się w Wielkiej Brytanii
pod koniec lat 80-tych. Stworzyła go
Rachel Ashwell. Napisała
książkę pod tym tytułem i opisała w nim styl w dekorowaniu
wnętrz, w którym głównym punktem jest ozdabianie nowoczesnych
wnętrz starymi meblami z widocznymi oznakami upływu czasu.
Naznaczonymi zębem czasu, że się tak wyrażę. Meble
takowe powinny wyglądać po prostu na bardzo sfatygowane, jakby
przetrwały kilka epok. Bo też
sam termin: „Shabby Chic” oznacza w tłumaczeniu na język
polski, ni mniej, ni więcej, jak: „obdarty szyk”. Innymi słowy:
nędzny, wytarty, sfatygowany.
Styl
ten stał się bardzo popularny w latach 90-tych, zwłaszcza w
Stanach Zjednoczonych. Mówi się, iż wykształcił się
historycznie jako elegancki styl w opozycji do popularnego, słodkiego
stylu Victoriańskiego.
Przy dekorowaniu wnętrz w
stylu Shabby Chic zestawia się meble nowe z mocno zniszczonymi,
eksponując na pierwszym planie oczywiście te drugie. Im bardziej
przedmiot jest sfatygowany, tym lepiej. Najlepiej jest, gdy są to
autentycznie stare przedmioty, ale przy ich braku dopuszcza się
sztuczne ich postarzanie. Polega to na tym, że robione współcześnie
meble, jak i inne przedmioty, postarza się przez specjalne
przecierki, obdarcia, spękania, niedomalowania, nakładanie wielu
warstw farb... itp. Bo trzeba nam wiedzieć, że termin Shabby Chic,
oprócz swojego pierwotnego zastosowania, odnosi się także do
specjalnej techniki postarzania przedmiotów, wykorzystywanej również
w sztuce decoupage’u.
Kiedy
po raz pierwszy zobaczyłam katalog z meblami w stylu Shabby Chic,
przyznam, zdębiałam z wrażenia. Nic a nic mi się one nie
podobały. No bo jakże coś takiego, takie obdrapane szkaradztwa,
mogą się podobać? Rany, to nie dla mnie! - myślałam wtedy. Ja,
jako dziecko powojenne, któremu w dzieciństwie przyszło żyć w
otoczeniu starych, niekiedy porządnie zniszczonych przedwojennych
mebli, kochałam się zawsze w pięknych, nowoczesnych meblach. Z
wiekiem zaczęłam kochać się też i w antykach, ale ładnie
odrestaurowanych. Przypuszczam, że wiele osób w moim wieku ma
podobnie, i Shabby Chic Style nie od razu przypada im do gustu.
Myślę, że potrzeba nam czasu, by styl ten zaakceptować, i jeszcze
więcej czasu, by się nam spodobał.
A
oto 2 fotki ze wspomnianego katalogu.
Mebel
w stylu Shabby Chic - na żywo - zobaczyłam niedawno. Konkretnie
był to stół. Córka mi go zademonstrowała. To było jej dzieło
nad którym pracowała cały dzień. Pisałam o tym, a także
zamieściłam parę jej zdjęć przy tejże twórczej pracy w swoim
wpisie pt. „Urodzeni w czwartek są pracowici”. Ale wtedy,
kiedy uwieczniałam ją przy pracy, takiego finalnego wyglądu stołu
się nie spodziewałam. Tak że kiedy Córka demonstrowała mi ten
odrestaurowany przez siebie stół, przyznam szczerze, uczucia miałam
mieszane. Bardzo mieszane. Wpatrywałam się w niego jak sroka w kość
i... nie podobał mi się. Paskudny mi się wydawał.
Oto
dzieło mojej Córki - w stylu
Shabby
Chic.
Nie
będę jednak ukrywać, że im dłużej wpatrywałam się w dzieło
Córki - w postaci tegoż stołu w stylu Shabby Chic
- zaczynałam
postrzegać go nieco inaczej. Nie to, że zaczął mi się nagle
podobać, nie, ale przestałam już widzieć w nim paskudztwo.
Przy
każdorazowym pobycie u Córki, i dalszemu wpatrywaniu się w stół,
z czasem (a trochę to trwało), nawet zaczął mi się podobać.
Zwłaszcza z dalszej perspektywy... w zestawieniu z innymi meblami.
HKCz
(7.09.2011.)