niedziela, 29 kwietnia 2018

Tak Niemcy wychowują sobie przyszłych "Podolskich"

W Niemczech piłka nożna stoi na wysokim poziomie. Także wśród dzieci i młodzieży. Rodzice już wieku przedszkolnym mogą swoje pociechy oddawać pod opiekę trenerów, którzy z pasją i pełnym zaangażowaniem uczą je tajników futbolu.


Ważne, aby dzieci już od najmłodszych lat złapały futbolowego
bakcyla. Wiedzą o tym osoby odpowiedzialne za rozwój
piłki nożnej w rejonie i uświadamiają o tym rodziców.


Uświadomieni rodzice chętniej oddają swoje pociechy pod opiekę 
profesjonalnych trenerów. Sami też mogą brać udział w treningach
i kibicować na meczach wyjazdowych organizowanych w każdą sobotę.


Na treningach widać jak rodzą się talenty futbolowe.
Dzieci trenują w 12-osobowych grupach od 5 roku życia. Już po
pierwszych zajęciach trenerzy informują rodziców o zdolnościach
piłkarskich ich pociech. Albo ich braku. Wtedy taktownie proponują
inną dyscyplinę sportu.


Rodzice z ochotą i radością oddają swoje pociechy pod opiekę
trenerów, którzy z pasją i pełnym oddaniem uczą je tajników futbolu.



Każdy rodzic lub opiekun dzieci ma prawo uczestniczyć w treningach,
a wręcz obowiązek towarzyszyć dziecku w cosobotnich wyjazdowych
meczach, gdzie dowożeni są wszyscy klubowym autokarem.


Trenując piłkę nożną od najmłodszych lat, dzieciaki uczą się pracy
w grupie, dyscypliny i odpowiedzialności za wspólne działanie.
Uczą się także szacunku i zaufania do innych.
Rozwijają pewność siebie.



Korzyści z uprawiania przez dzieci sportu, a w tym przypadku
futbolu, są niezaprzeczalne. Rodzice nie mają powodu do obaw,
że ich dziecku stanie się krzywda.


Jeśli rodzice zadbają o to, że ich pociechy będą przestrzegać
określonych zasad i będą stosowały się do zaleceń i zakazów
trenera, mogą być spokojni o ich bezpieczeństwo.


Dzieciaki (w większości są to chłopcy, ale są też grupy dziewczęce),
trenują z wielką pasją i oddaniem.


Cotygodniowe treningi odbywają się bez względu na pogodę.
Kto kocha futbol, niestraszna mu żadna pogoda.


Z boiska co rusz słychać nawoływania:
- „Mama, Papa, patrz jak ja dobrze gram”!



Po kilku treningach i selekcji - w najmłodszej grupie (5-6 lat)
tzw. „Bambini” - pozostają chłopcy, którzy mają serce do
piłki i są nadzieją na dobrych piłkarzy.


Mali piłkarze czerpią wiele radości z treningów. A kiedy przychodzi
czas na mecz, grają z pełnym poświęceniem.


- I kto tym razem wygra? „Kamizelki” czy „Bezkamizelki”?
Mecz jest zacięty. Każdy chce wygrać.


Dyscyplina treningowa dyscypliną, ale na zabawę też jest czas.
Zwłaszcza kiedy na boisko wpada pies piłkarza, który też, a jakże,
jest dobrym „piłkarzem”… potrafi wspaniale gonić za piłką
i podawać ją swojemu „panu”.


Pies „piłkarz” zrobił swoje i schodzi z boiska…
Czas na poważny trening.



A jasne, że czas! Ale w międzyczasie znów trzeba zrobić małą 
roszadę na boisku. ;)



- No, chłopaki, piłka w grze!!! - wołają panowie trenerzy…
i chłopaki znów kopią piłkę z wielką pasją.


Przyszły „Poldi”? A może „Klose”? Kto wie? Na „kopanie piłki”
nigdy nie jest za wcześnie… W Niemczech już  w przedszkolu
chłopcy - pod okiem trenera - „bawią się” w futbol.

*** 

Dlaczego nagle wzięło mnie na piłkę nożną? Ano dlatego, że w drużynie piłkarskiej „Bambini” gra mój Wnuczek. A gra w pewnym sensie dzięki mnie. Uczyłam go gry w piłkę nożną od 2 roku życia u siebie w ogrodzie. Oczywiście sama grając z nim ostro. Mam to po swoim Ojcu - piłkarzu. Mój Syn jakoś nie bardzo garnął się do piłki nożnej, teraz jego Syn też nieszczególnie. Obaj wolą kolarstwo. Może przynajmniej Syn od Córki, pójdzie w ślady swojego Pradziadka… Eee tam, z pewnością pójdzie. Już przecież idzie. To widać. Bo choć uprawia jeszcze inne sporty, takie jak: pływanie, jazda na rowerze, nartach, łyżwach, wrotkach, to jednak piłkę nożną kocha nade wszystko… ten mój kochany piłkarz.

A tak naprawdę, to wcale mi nie zależy na tym, aby Wnuczek rósł na super piłkarza. Dla mnie najważniejsze, aby miał radosne i zdrowe dzieciństwo. Tak jak i moja pozostała trójka Wnucząt. W przyszłości, jak już będzie duży, sam zdecyduje kim chce być. Wtedy, to już on sam będzie dobrze wiedział, jakie sporty uprawiać i czym się interesować.

Na zdjęciach ten chłopaczek z najjaśniejszą czupryną, to właśnie mój Wnusio. A to czarne psisko, to oczywiście nasz Aramis. Jak ten mały brzdąc poznawał tajniki gry w piłkę nożną - opiszę oraz fotkami zobrazuję w następnym wpisie.

HKCz