W Niemczech
piłka nożna stoi na wysokim poziomie. Także wśród dzieci i
młodzieży. Rodzice już wieku przedszkolnym mogą swoje pociechy
oddawać pod opiekę trenerów, którzy z pasją i pełnym
zaangażowaniem uczą je tajników futbolu.
Ważne, aby
dzieci już od najmłodszych lat złapały futbolowego
bakcyla.
Wiedzą o tym osoby odpowiedzialne za rozwój
piłki nożnej
w rejonie i uświadamiają o tym rodziców.
Uświadomieni
rodzice chętniej oddają swoje pociechy pod opiekę
profesjonalnych trenerów. Sami też mogą brać udział w treningach
profesjonalnych trenerów. Sami też mogą brać udział w treningach
i kibicować
na meczach wyjazdowych organizowanych w każdą sobotę.
Na treningach
widać jak rodzą się talenty futbolowe.
Dzieci
trenują w 12-osobowych grupach od 5 roku życia. Już po
pierwszych
zajęciach trenerzy informują rodziców o zdolnościach
piłkarskich
ich pociech. Albo ich braku. Wtedy taktownie proponują
inną
dyscyplinę sportu.
Rodzice z
ochotą i radością oddają swoje pociechy pod opiekę
trenerów,
którzy z pasją i pełnym oddaniem uczą je tajników futbolu.
Każdy rodzic
lub opiekun dzieci ma prawo uczestniczyć w treningach,
a wręcz
obowiązek towarzyszyć dziecku w cosobotnich wyjazdowych
meczach,
gdzie dowożeni są wszyscy klubowym autokarem.
Trenując
piłkę nożną od najmłodszych lat, dzieciaki uczą się pracy
w grupie,
dyscypliny i odpowiedzialności za wspólne działanie.
Uczą się
także szacunku i zaufania do innych.
Rozwijają
pewność siebie.
Korzyści z
uprawiania przez dzieci sportu, a w tym przypadku
futbolu, są
niezaprzeczalne. Rodzice nie mają powodu do obaw,
że ich
dziecku stanie się krzywda.
Jeśli
rodzice zadbają o to, że ich pociechy będą przestrzegać
określonych
zasad i będą stosowały się do zaleceń i zakazów
trenera, mogą
być spokojni o ich bezpieczeństwo.
Dzieciaki (w
większości są to chłopcy, ale są też grupy dziewczęce),
trenują z
wielką pasją i oddaniem.
Cotygodniowe
treningi odbywają się bez względu na pogodę.
Kto kocha
futbol, niestraszna mu żadna pogoda.
Z boiska co
rusz słychać nawoływania:
- „Mama,
Papa, patrz jak ja dobrze gram”!
Po kilku
treningach i selekcji - w najmłodszej grupie (5-6 lat)
tzw.
„Bambini” - pozostają chłopcy, którzy mają serce do
piłki i są
nadzieją na dobrych piłkarzy.
Mali piłkarze
czerpią wiele radości z treningów. A kiedy przychodzi
czas na mecz,
grają z pełnym poświęceniem.
- I kto tym
razem wygra? „Kamizelki” czy „Bezkamizelki”?
Mecz jest
zacięty. Każdy chce wygrać.
Dyscyplina
treningowa dyscypliną, ale na zabawę też jest czas.
Zwłaszcza
kiedy na boisko wpada pies piłkarza, który też, a jakże,
jest dobrym
„piłkarzem”… potrafi wspaniale gonić za piłką
i podawać ją
swojemu „panu”.
Pies
„piłkarz” zrobił swoje i schodzi z boiska…
Czas na
poważny trening.
A jasne, że czas! Ale w międzyczasie znów trzeba zrobić małą
roszadę na boisku. ;)
roszadę na boisku. ;)
- No,
chłopaki, piłka w grze!!! - wołają panowie trenerzy…
i chłopaki
znów kopią piłkę z wielką pasją.
Przyszły
„Poldi”? A może „Klose”? Kto wie? Na „kopanie piłki”
nigdy nie
jest za wcześnie… W Niemczech już w przedszkolu
chłopcy -
pod okiem trenera - „bawią się” w futbol.
***
Dlaczego
nagle wzięło mnie na piłkę nożną? Ano dlatego, że w drużynie
piłkarskiej „Bambini” gra mój Wnuczek. A gra w pewnym sensie
dzięki mnie. Uczyłam go gry w piłkę nożną od 2 roku życia u
siebie w ogrodzie. Oczywiście sama grając z nim ostro.
Mam to po swoim Ojcu - piłkarzu. Mój Syn jakoś nie bardzo garnął
się do piłki nożnej, teraz jego Syn też nieszczególnie. Obaj
wolą kolarstwo. Może przynajmniej Syn od Córki, pójdzie w ślady
swojego Pradziadka… Eee tam, z pewnością pójdzie. Już przecież
idzie. To widać. Bo choć uprawia jeszcze inne sporty, takie jak:
pływanie, jazda na rowerze, nartach, łyżwach, wrotkach, to jednak
piłkę nożną kocha nade wszystko… ten mój kochany piłkarz.
A tak
naprawdę, to wcale mi nie zależy na tym, aby Wnuczek rósł na
super piłkarza. Dla mnie najważniejsze, aby miał radosne i zdrowe
dzieciństwo. Tak jak i moja pozostała trójka Wnucząt. W
przyszłości, jak już będzie duży, sam zdecyduje kim chce być.
Wtedy, to już on sam będzie dobrze wiedział, jakie sporty uprawiać
i czym się interesować.
Na zdjęciach
ten chłopaczek z najjaśniejszą czupryną, to właśnie mój
Wnusio. A to czarne psisko, to oczywiście nasz Aramis. Jak ten mały brzdąc poznawał tajniki gry w piłkę nożną
- opiszę oraz fotkami zobrazuję w następnym wpisie.
HKCz