Jak już
wspominałam, mój Wnuczek pierwsze tajniki gry w piłkę nożną
poznawał dzięki mnie, grając ze mną w moim ogrodzie. Potem
pokazywał swojemu Papie co potrafi, a Papa, widząc jego
niezaprzeczalny talent do kopania piłki, zapisał go w wieku 6,5 lat
do drużyny piłkarskiej w naszym mieście. Oczywiście za zgodą
Mamy, a mojej Córki. I tak się zaczęła - na poważnie - Wnuczka
przygoda z piłką nożną w drużynie piłkarskiej „Bambini”.
Zanim się
jednak ta jego przygoda z piłką nożną na poważnie zaczęła,
wyglądała bardzo pociesznie - jak na załączonych fotkach:
Kiedy
odbierałam Wnuczka z przedszkola, już po drodze dopytywał się czy
będziemy grać w piłkę w ogrodzie. Był niepocieszony gdy padał
deszcz, bo nie mógł od razu pędzić do ogrodu. Po deszczu, co rusz
sprawdzał czy woda wsiąkła już w ziemię, i czy piłka już turla
się po trawie swobodnie.
- Och,
babciu, jak ja kocham grać w piłkę nożną! - wołał.
- Wiem, wiem
- odpowiadałam ze śmiechem za każdym razem.
Po czterech
latach „trenowania” Wnuczka w piłce nożnej, w czynności tej
zaczął zastępować mnie nasz rodzinny pies rasy Labradoodle -
Aramis. A muszę
przyznać, że zastępował godnie… i z wielkim zaangażowaniem.
Aramis w
piłce nożnej naprawdę jest super! A ile przy tym piłek zniszczył,
to już nawet nie wspomnę. Powiem tylko tyle, że za każdym razem,
kiedy piłkę przedziurawi (niechcący, ma się rozumieć), robi
bardzo smutną minę. Jednak tylko na moment, bo wnet rusza do gry -
z tym, co po piłce zostało.
Kolejna piłka
straciła „duszę”… Ale co tam! Taką „bezduszną” piłką
też przecież można grać… Ważne, że ducha do grania nigdy
nikomu nie brakuje.
- Ha, do
kopania „gały” i taka „gała” dobra!
- Aramis, Ty
jesteś Klose, a ja Podolski!... Dawaj piłkę!
-
Huuurrraaa!!! Papa zapisał mnie od września`2012 do Klubu Piłki
Nożnej. Pan trener powiedział, że jestem dobry. Mam 6,5 lat i gram
w najmłodszej drużynie piłkarskiej, która nazywa się „Bambini”…
Huuurrraaa!
Zima. Na
dworze pełno śniegu. Treningi odbywają się w hali sportowej.
Ale też jest
fajnie. Chłopaki są zadowolone.
Piłkę,
jeśli się ją kocha, wszędzie można kopać.
A mój
Wnuczek kocha piłkę całym serduszkiem.
Chłopcy treningi mają raz w tygodniu. Oczywiście w obecności rodziców albo dziadków. Zaś w każdą sobotę grają mecze wyjazdowe. Na mecze dojeżdżają autokarem z klubu wraz z rodzicami albo dziadkami - ma się rozumieć.
Wnuczek jest
zachwycony każdym meczem. Jego drużyna należy do najlepszych w
naszym okręgu… Hurrra!
Następnym
razem napiszę o nowym sezonie piłkarskim drużyny „Bambini”
(2013). Pokażę także ich piękny Pokal (puchar), jaki otrzymali za
zajęcie I miejsca w okręgu.
Wcześniej
jednak napiszę o początkach piłki nożnej w powojennej Polsce.
Zamieszczę także fotki mojego Ojca - piłkarza i jego drużyny
piłkarskiej.
HKCz