niedziela, 29 kwietnia 2018

Jak mój Wnuczek poznawał tajniki gry w piłkę nożną


Jak już wspominałam, mój Wnuczek pierwsze tajniki gry w piłkę nożną poznawał dzięki mnie, grając ze mną w moim ogrodzie. Potem pokazywał swojemu Papie co potrafi, a Papa, widząc jego niezaprzeczalny talent do kopania piłki, zapisał go w wieku 6,5 lat do drużyny piłkarskiej w naszym mieście. Oczywiście za zgodą Mamy, a mojej Córki. I tak się zaczęła - na poważnie - Wnuczka przygoda z piłką nożną w drużynie piłkarskiej „Bambini”.

Zanim się jednak ta jego przygoda z piłką nożną na poważnie zaczęła, wyglądała bardzo pociesznie - jak na załączonych fotkach:


Kiedy odbierałam Wnuczka z przedszkola, już po drodze dopytywał się czy będziemy grać w piłkę w ogrodzie. Był niepocieszony gdy padał deszcz, bo nie mógł od razu pędzić do ogrodu. Po deszczu, co rusz sprawdzał czy woda wsiąkła już w ziemię, i czy piłka już turla się po trawie swobodnie.


- Och, babciu, jak ja kocham grać w piłkę nożną! - wołał.
- Wiem, wiem - odpowiadałam ze śmiechem za każdym razem.



Po czterech latach „trenowania” Wnuczka w piłce nożnej, w czynności tej zaczął zastępować mnie nasz rodzinny pies rasy Labradoodle - Aramis. A muszę przyznać, że zastępował godnie… i z wielkim zaangażowaniem.


Aramis w piłce nożnej naprawdę jest super! A ile przy tym piłek zniszczył, to już nawet nie wspomnę. Powiem tylko tyle, że za każdym razem, kiedy piłkę przedziurawi (niechcący, ma się rozumieć), robi bardzo smutną minę. Jednak tylko na moment, bo wnet rusza do gry - z tym, co po piłce zostało.


Kolejna piłka straciła „duszę”… Ale co tam! Taką „bezduszną” piłką też przecież można grać… Ważne, że ducha do grania nigdy nikomu nie brakuje.


- Ha, do kopania „gały” i taka „gała” dobra!


- Aramis, Ty jesteś Klose, a ja Podolski!... Dawaj piłkę!


- Huuurrraaa!!! Papa zapisał mnie od września`2012 do Klubu Piłki Nożnej. Pan trener powiedział, że jestem dobry. Mam 6,5 lat i gram w najmłodszej drużynie piłkarskiej, która nazywa się „Bambini”… Huuurrraaa!


Zima. Na dworze pełno śniegu. Treningi odbywają się w hali sportowej.
Ale też jest fajnie. Chłopaki są zadowolone.

Piłkę, jeśli się ją kocha, wszędzie można kopać.
A mój Wnuczek kocha piłkę całym serduszkiem.


Chłopcy treningi mają raz w tygodniu. Oczywiście w obecności rodziców albo dziadków. Zaś w każdą sobotę grają mecze wyjazdowe. Na mecze dojeżdżają autokarem z klubu wraz z rodzicami albo dziadkami - ma się rozumieć.
Wnuczek jest zachwycony każdym meczem. Jego drużyna należy do najlepszych w naszym okręgu… Hurrra!

Następnym razem napiszę o nowym sezonie piłkarskim drużyny „Bambini” (2013). Pokażę także ich piękny Pokal (puchar), jaki otrzymali za zajęcie I miejsca w okręgu.

Wcześniej jednak napiszę o początkach piłki nożnej w powojennej Polsce. Zamieszczę także fotki mojego Ojca - piłkarza i jego drużyny piłkarskiej.

HKCz