Nie mogę
zrozumieć, czym kierują się polscy kierowcy, siadając za
kierownicą na podwójnym gazie. Nie mogę zrozumieć i aż mnie
trafia, kiedy słyszę w TV, czy też czytam w Internecie o kolejnych
tragediach na drogach spowodowanych przez pijanych kierowców. Rany,
czy tacy kierowcy to jeszcze ludzie, czy to już potwory?!
Dwa dni temu
wstrząsnęła mną informacja o kierowcy szkolnego autobusu w Łążku
koło Sandomierza. Skubany, nałepał się wódy, i jakby nigdy nic,
usiadł za kierownicą i wiózł 25 dzieci wraz z ich opiekunką.
Pijus jeden miał prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Szczęściem
w nieszczęściu, kiedy stracił panowanie nad kierownicą (co było
do przewidzenia) zjechał z drogi i autobus wpadł do rowu, ale wpadł
tak szczęśliwie, że dzieciom nic się nie stało. A
przecież z tak zapitym kierowcą podróż mogłaby się zakończyć
tragicznie. Co to za człowiek z tego 46-letniego kierowcy, że
wiedząc o tym, iż musi usiąść za kierownicą i przewieźć
dzieci - sięgnął po kieliszek? Co to też za opiekunka, że nie
poznała po kierowcy, że jest pijany w sztok? Przecież 2 promile
alkoholu to już są wymalowana na twarzy jak ta lala… i widoczne
jak procenty na etykiecie butelki. Ech, szkoda słów! Co się
dzisiaj dzieje z ludźmi, że aż tak mało rozsądku mają?
Uważam,
że w Polsce ciągle zbyt pobłażliwie podchodzi się do pijanych
kierowców. Ciągle istnieje tak jakby społeczne przyzwolenie na
picie i na siadanie za kierownicą.
Niby
odpowiednie przepisy już są. Można by je wreszcie wprowadzić w
życie. Widać jednak, że ciągle zbyt mało rygorystycznie są
wprowadzane. Tak sądzę, skoro słyszy się stale o tak dużej
liczbie zatrzymanych kierowców jadących sobie beztrosko pod wpływem
alkoholu. Aż strach pomyśleć ilu ich w sumie po polskich drogach
jeździ, bo przecież nie wszystkich udaje się zatrzymać.
Zbliżają
się Święta Wielkanocne i pewnie znów na polskich drogach policja
zatrzyma rekordową liczbę zapijaczonych „świętujących”…
Ilu niewinnych ludzi tacy kretyni bez wyobraźni pozbawią życia?
Ilu ich samych zginie?… Aż strach pomyśleć.
Na ten temat
pisałam w zeszłym roku w Wiadomościach24. Zamieszę
ten artykuł także i tutaj, gdyż jak widać - temat jest ciągle
aktualny. A znając lubość Polaków do wódy i ich ułańską
fantazję po wódzie - pewnie jeszcze długo aktualny będzie…
Chyba, że stróże prawa w końcu zaczną rygorystycznie stosować
nowe przepisy o ruchu drogowym i na poważnie wezmą się za tych
wszystkich „potencjalnych morderców”.
Zdyscyplinowanie
- to jedyna skuteczna metoda na zapijaczonych polskich kierowców. O
tym, że na nich działa - widać chociażby na zagranicznych
drogach. Po zagranicznych drogach polscy kierowcy w większości
jeżdżą prawidłowo, są potulni jak baranki i… trzeźwi
jak przysłowiowe świnie.
Oto i ten artykuł:
Polskie drogi za parę lat będą puste? (<LINK)
To
pytanie nasuwa się samo, zważywszy na fakt, że w Polsce dzień w
dzień tylu kierowców traci prawo jazdy.
Statystyki policyjne są zatrważające. Niemalże każdego weekendu
policja zatrzymuje grubo ponad tysiąc pijanych kierowców. A w
ostatni długi weekend, od 27 kwietnia do 3 maja, zatrzymała ponad
3700 kierowców na podwójnym gazie.
Na nic przydają się apele policji do kierowców o zachowanie trzeźwości na drogach, na nic nawoływania księży w kościołach, Polacy poczuli wolność i na żadne zakazy i nakazy reagować nie mają zamiaru. Ułańska natura każe im łamać przepisy. Po drogach jeżdżą pijani, chodzą pijani, i giną… nie tylko pijani.
Pijani kierowcy są plagą na polskich drogach. Wystarczy prześledzić policyjne statystyki, aby mieć obraz jak ogromną plagą. W 2011 roku wzrosła nie tylko liczba wypadków, ale także pijanych kierowców, a było ich aż 183 488, czyli o ponad 10 proc. więcej niż w 2010 roku. Nietrzeźwi byli sprawcami 2717 wypadków, w których śmierć poniosło 300 osób, a 3753 zostało rannych.
TNS OBOP w zeszłym roku przeprowadziła badania wśród kierowców. Wyniki są przerażające. Tłumaczą dlaczego w naszym kraju mamy jeden z najwyższych wskaźnik śmiertelności w wypadkach drogowych w Unii Europejskiej. Do prowadzenia pod wpływem alkoholu (przynajmniej od czasu do czasu) przyznało się aż 7 proc. kierowców. No to jeśli przyjąć, że w Polsce jest około dwudziestu milionów kierowców, daje to zatrważającą liczbę prawie półtora miliona osób, którym zdarza się kierować pojazdem po spożyciu alkoholu. Aż strach włączyć się w ruch na polskiej drodze. Nie wspominając już o pieszych przechodzących przez jezdnię.
Na nic przydają się apele policji do kierowców o zachowanie trzeźwości na drogach, na nic nawoływania księży w kościołach, Polacy poczuli wolność i na żadne zakazy i nakazy reagować nie mają zamiaru. Ułańska natura każe im łamać przepisy. Po drogach jeżdżą pijani, chodzą pijani, i giną… nie tylko pijani.
Pijani kierowcy są plagą na polskich drogach. Wystarczy prześledzić policyjne statystyki, aby mieć obraz jak ogromną plagą. W 2011 roku wzrosła nie tylko liczba wypadków, ale także pijanych kierowców, a było ich aż 183 488, czyli o ponad 10 proc. więcej niż w 2010 roku. Nietrzeźwi byli sprawcami 2717 wypadków, w których śmierć poniosło 300 osób, a 3753 zostało rannych.
TNS OBOP w zeszłym roku przeprowadziła badania wśród kierowców. Wyniki są przerażające. Tłumaczą dlaczego w naszym kraju mamy jeden z najwyższych wskaźnik śmiertelności w wypadkach drogowych w Unii Europejskiej. Do prowadzenia pod wpływem alkoholu (przynajmniej od czasu do czasu) przyznało się aż 7 proc. kierowców. No to jeśli przyjąć, że w Polsce jest około dwudziestu milionów kierowców, daje to zatrważającą liczbę prawie półtora miliona osób, którym zdarza się kierować pojazdem po spożyciu alkoholu. Aż strach włączyć się w ruch na polskiej drodze. Nie wspominając już o pieszych przechodzących przez jezdnię.
Jak to jest możliwe, że w tak cywilizowanym kraju, jakim jest Polska, jest tylu głupich obywateli? Tak, głupich! Bo czy można inaczej nazwać tych, którzy są niby cywilizowani, niby uświadomieni, a jednak siadają za kierownicę po spożyciu alkoholu i z ułańską fantazją jeżdżą po polskich drogach na podwójnym gazie? A co powiedzieć o tych Polakach, którzy choć trzeźwi, dają przyzwolenie na to swoim bliskich lub znajomym?
Pijanych kierowców z pewnością byłoby o wiele mniej na polskich drogach, gdyby mieli świadomość, że dla ich postępowania absolutnie nie ma przyzwolenia. Absolutnie!
HKCz
(23.03.2013.)